Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
To są pałacowe korytarze
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Byłam zaskoczona kiedy gwardzista wziął mnie na ręce i nie zdążyłam nawet zaprotestować, że mogę wyjść stąd o własnych siłach.
Kiedy wyszliśmy postawił mnie na delikatnie z powrotem na ziemię. Oparłam się o ścianę i odchyliłam głowę do tyłu.
- Zazwyczaj nie mam takich ataków... - mruczę do siebie pod nosem. - Meg by się przestraszyła widząc mnie w takim stanie... -bełkoczę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Podeszłam i uśmiechnęłam się do niej pocieszająco.
-Jak chcesz mogę cię przytulić.- powiedziałam do niej łagodnie chociaż byłam tak zestresowana i zmęczona tym wszystkim że sama chętnie bym się rozpłakała i zemdlała.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Czasami się takie coś zdarza. Za dużo wrażeń. - zwróciłem się do dziewczyny
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Nie chcąc nic mówić przytuliłam Kath. Było mi to potrzebne. I łzy. One zdecydowanie też.
Jestem tu niecałe dwa dni, a już mam ochotę stąd wyjechać. Tęsknię za domem,tatą i Meg. Za spokojem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Mocniej przytuliłam i pogłaskałam ją uspokajająco po plecach.- Spokojnie, wszystko będzie dobrze, przyzwyczaisz się.- mówiłam cicho do dziewczyny aby ją uspokoić.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Próbuje powstrzymać łzy ale to na nic. Ściskam mocno Kath i opieram głowę na ramieniu.
- Nie wiem czy sobie poradzę.. Już myślałam, że mi się udało ale to wszystko.. - mówię szeptem aby stojący obok gwardzista nie usłyszał ale tak na prawdę nie wiem jak głośno mówię. - To mnie przytłacza... - powoli się uspokajam.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Bardzo dbasz o swoje koleżanki, Lady Katherine. - zwróciłem się do niej z podziwem - Bez urazy, ale mało znam Dwójek, które tak robią.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Spokojnie, poradzisz sobie obiecuję.To dopiero pierwszy dzień jeszcze masz szansę wszystko naprawić. Ale jeśli będziesz potrzebowała pomocy, zawsze ci pomogę.- spokojnie i powoli tłumaczyłam dziewczynie nadal głaszcząc ją po plecach. Po chwili odwróciłam się w strony gwardzisty, muszę przyznać ma cierpliwość.- Dbam o nie bo to moje jedyne koleżanki.- uśmiechnęłam się z smutkiem który jednak po chwili wyparował.- A proszę nie mów do mnie cały czas Lady, wystarczy jakieś zdrobnienie lub przezwisko.- uśmiechnęłam się szerzej.- A co do dwójek to ja też znam mało które tak robią, praktycznie żadnej.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Dobrze, Katy. Ale będę się tak do ciebie zwracał, gdy nikogo przy nas nie będzie. - kiwnąłem głową, wskazując Alex - No chyba, że ona. Albo moja siostra.
Zastanowiłem się. Nie powinienem pozwalać na takie sytuacje. Musiałem zajmować się wszystkimi kandydatkami jednakowo dobrze. Pokręciłem głową.
- Lady Alex, czy jest już lepiej? Przynieś wody?
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Dzięki. Kath. - szepczę po czym odsuwam się od niej i znów opieram o ścianę. Tym razem zwracam się do gwardzisty. - Nie, na prawdę nie trzeba. już mi o wiele lepiej. Nie potrzebnie zrobiłam tyle paniki.
Biorę kolejny gębki oddech i zaciskam powieki.
Wierzę w ciebie,Alex - rozbrzmiewa w mojej głowie głos Meg.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Proszę-uśmiechnęłam się do niej.- Na pewno wszystko okej?- zapytałam aby się upewnić i spojrzałam na gwardzistę z uśmiechem.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Nie miałem już pojęcia, co mogłem zrobić. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej afery w pałacu. Miałem nadzieję, że później będzie już lepiej. Będę musiał pogadać potem z Maxem.
Swoją drogą, ciekawe jak tam radziła sobie Harmony.
- Army, Army... - nieświadomy tego, że powiedziałem to na głos, pokręciłem głową.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Tak,tak... - mruknęłam. - Jeszcze chwilę i możemy wracać. - odparłam spokojnie.
Chyba będzie dobrze...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Dlaczego akurat nazywasz siostrę Army?- zapytałam cicho Jaya.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Powiedziałem to na głos? - zdziwiłem się - No tak. Powiedziałem to na głos. - uśmiechnąłem się do dziewczyny - Kiedy nasza młodsza siostra, Lucy, była mała, nie potrafiła do końca wymówić imienia Harmony i wychodziło jej Army. Nam się to spodobało i od tamtego momentu ją tak nazywamy, mimo jej protestów. Poza tym chyba to do niej pasuje. Jest waleczna, jak niejedna armia.
Wybucham śmiechem.
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-01-23 22:50:46)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Roześmiałam się, od razu widać że są zgraną kochającą się rodzinką.- To prawda, pasuję do niej.- uśmiechnęłam się szerzej.- Wyglądacie na prawdę szczęśliwą i kochającą się rodzinę.- stwierdziłam od razu smutniejąc na myśl o rodzinie.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Dlaczego nagle posmutniała, skoro mówiła o czymś tak szczęśliwym?
- I tak jest. Prawie. - skrzywiłem się lekko, po czym nałożyłem na twarz mój uśmiech numer 7 - Panie wybaczą, ale będę musiał już się zbierać. Muszę jeszcze porozmawiać z Maxem .To znaczy z księciem. Myślę, że ta kłótnia mogła go trochę dobić. Poradzicie sobie?
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Tak,tak.. Możemy już wracać. Dziękuję za pomoc. - uśmiechnęłam się do gwardzisty.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- To dobrze. - uśmiechnąłem się do nich - Miło było was poznać. Do następnego razu.
Odwróciłem się i odszedłem wgłąb korytarza, w poszukiwaniu Maxa.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- A ja dziękuje za krótką rozmowę,- uśmiechnęłam się słabo, próbując odegnać smutek.- Choć Alex- chwyciłam dziewczynę pod rękę i znowu weszłyśmy do poczekalni.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Olliver co ty do cholery odstawiasz?! - krzyczę jak tylko wychodzę z sali. Chłopak szepcze mi coś na ucho. - O kur... - szepczę i automatycznie robię się blady. Mój przyjaciel wygląda na poważnego. Kręcę głową i pytam - Spotykamy się dzisiaj? - Ollie przeczy, po czym znika za wyłomem korytarza. Wracam do jadalni.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Wyszedłem za Maxem.
- Słyszałem, że był tu Oliver. Co się tutaj odwala?!
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Jay, mamy poważny problem.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- O co chodzi?
Na pewno musiał to być poważny problem. Oliver nie wślizguje się do pałacu. Tym bardziej po śmierci Thei.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline