Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Cuudownie wprost. Cały mój świat runął , widziałam rzeczy których nie powinnam. Tak owszem byłam suką, małpą i inne określenia których wszyscy używali. Ale niektóre zdarzenia zmieniają ludzi.- mówię beznamiętnym tonem, patrząc w podłogę.
Offline
- Czasami na lepsze...
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Albo będę jeszcze większą suką.- wzruszam ramionami.
Offline
- To nie zazdroszczę nikomu w pałacu - mówię rozbawiony
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- To ty najwięcej ze mną przebywasz...- przypominam.- Będę dokładnie taka jak Andrea, jeśli do tej pory myśleli że jestem suką bez uczuć, to teraz się przekonają.
Offline
- Przecież nie musisz być taka.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Jeśli będę miła, pomyślą, że udaję.- wzruszam ramionami.
Offline
Unosze brwi rozbawiony
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Co cię tak śmieszy?- marszczę brwi.
Offline
- Twoje usilne zgrywanie czarnego charakteru
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- A może tak naprawdę jestem czarnym charakterem i przyjechałam popsuć biednym dziewczynom zabawę?- unoszę brwi.
Offline
- Chcesz Oscara za grę aktorską?
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Jeśli masz to z chęcią wezmę.
Offline
- Nie mam.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Jestem , byłam i prawdopodobnie będę suką, ale też mam uczucia, każdy ma uczucia.- wzdycham.- Co nie zmienia faktu, że zasłużyłam na to co mnie spotkało.
Offline
- Nadal nie wiem co się stało, dlatego nie osądzam. I nie, nie chcę wiedzieć
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
- Nie domyślasz się? I nie wpadłam w żadne krzaki.- kręcę głową.
Offline
- Nie mam ochoty.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Po ostatnich wydarzeniach przez kilka nie wychodziłam z pokoju i nie pojawiałam się na żadnym z grupowych posiłków. Nie miałam ochoty. Muszę sobie wszystko jeszcze raz przemyśleć, czy przyjazd tutaj był na pewno dobrym pomysłem. To co się wydarzyło w pokoju Asteyi na pewno zapamiętam długi czas. Jest to doskonałym przykładem jak wszystko może się zmienić w ciągu kilku chwil. Można poznać człowieka od zupełnie innej strony. Zupełnie bezbronnej tak jak w moim przypadku albo zupełnie wytrąconego z równowagi tak jak w przypadku Fabiana. Ciągle się zastanawiam nad wyjazdem. Nie mam praktycznie żadnych szans. Fabian prawdopodobnie już wybrał i to pewnie nie jestem ja. Miałam za mało czasu na poznanie go i przekonanie do siebie. Być może coś tam poczuł ale to za mało.
Wzdycham ciężko i podnoszę się z łóżka. Staję przy oknie i zaczynam się patrzeć w horyzont.
Offline
Podchodzę do drzwi pokoju Gabrielli z wahaniem.
Tyle się wydarzyło... Nie wiem, kiedy postapiłem słusznie, a czego powinienem żałować. Na pewno nie powinienem krzyczeć, nie na nią. I choćby z tego powodu muszę ją przeprosić.
Pukam, ale nie odzywam się, czekając aż mi otworzy.
Offline
Słysząc pukanie, nie odwracam się od okna. Prawdopodobnie to jedna z moich pokojówek z obiadem. Przecież to nie Fabian on musi się zając siostrą i eliminacjami.
- Proszę!- mówię.
Offline
Dziewczyna stoi tyłem do drzwi. Powoli podchodzę w jej stronę i zatrzymuję się dopiero krok od niej.
-Brie- mówię po prostu.
Offline
-Gouda- odpowiadam, patrząc mu głęboko w oczy.
Offline
Gdy słyszę znajomy głos, na chwilę zamieram. Czyli jednak Fabian...
- Słucham?- zakładam za ucho kosmyk włosów nadal się nie odwracając.
Offline
-Brie, przepraszam. Ja nie...- biorę wdech, a potem wydech. Muszę to wszystko poukładać, dogonić rozbiegane słowa.- To wszystko działo się tak szybko... Powinienem był wcześniej się domyślić, przecież widziałem, ze z Williamem jest cos nie tak
Powinienem był cos zrobić, dużo, dużo wczesniej. A teraz...- zawieszam glos.
Offline