Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Nie wiem czy dobrze robię, przychodząc tu. Nie powinienem, a jednak...
Stoję przed jej drzwiami ostatni raz, myśląc czy dobrze robię. Gdyby ktoś mnie zobaczył, pomyślałby, że daję prezent ukochanej. A każdy wie, że jestem tu dla Asteyi. Mimo wszystko nie wiem jak zareaguje Thalia.
Ściskam mocniej niewielkie zawiniątko otoczone czerwoną kokardą i pukam trzy razy.
Offline
Leżę z zamkniętymi oczami na łóżku. Słyszę pukanie do drzwi. Przeczesuję dłonią włosy i idę otworzyć. Pokojówka? A może gwardzista?
- Dobry wieczór, Wasza Wysokość. - mówię nieco zaskoczona, ale uśmiecham się.
Coś się stało?
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Widzę zaskoczenie na twarzy dziewczyny.
- Coś ci obiecałem. Pamiętasz? - pytam dziewczyny z niewielkim uśmiechem na twarzy i lekko potrząsam pudełeczkiem w dłoni, by zwrócić na nie jej uwagę.
Offline
- Ojej... - mówię niedowierzając. - Nie myślałam, że Książę naprawdę... - kręcę głową, wciąż zaskoczona. - To, bardzo miłe. - mój uśmiech staje się większy i zaczynam się zastanawiać czy w tej chwili nie przypominam Jokera.
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Szłam właśnie do ogrodów kiedy zobaczyłam Williama niosącego jakiś pakunek. Przez chwilę zastanawiałam się czy iść za nim czy jednak odpuścić ale ciekawość wygrała i poszłam za nim...
Zatrzymał się przed drzwiami nowej prowadzącej... A to s******n... Zaczęłam wierzyć, że może jednak zależy mu na mnie a on po prostu przyjechał sobie i poleciał pewnie na pierwszą która zatrzepotała rzęsami!
Dziewczyna otworzyła drzwi i zaczęli rozmawiać. Postanowiłam przesłuchać się rozmowie.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Widząc reakcję dziewczyny, uśmiecham się szerzej. Czyli udało mi się ją zaskoczyć.
- Zawsze dotrzymuję obietnicy. - mówię, podając dziewczynie pudełeczko. Na dole widnieje malutka karteczka z napisem "Dla najlepszej prezenterki". Ciekaw jestem czy go dostrzeże.
Offline
- Jeszcze raz, bardzo dziękuję. - mówię z uśmiechem. - Wejdzie Książę na chwilę? - pytam.
Jeszcze nikt się tak nie zachował wobec mnie...
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
- Z wielką chęcią. - Promienieję. Byłem pewien, że przestraszę tę dziewczynę lub co gorsza zniechęcę. A tu taka niespodzianka!
Wręczam jej w dłoń pakunek, kiedy nagle kątem oka zauważam czyjeś czarne włosy za rogiem. Czy to...? Ale nie, Nie ośmieliłaby się mnie szpiegować, bo to by wtedy oznaczało... Szybko wybijam sobie tą myśl z głowy. To niemożliwe.
Offline
Wchodzimy do środka. Proszę pokojówkę, aby przyniosła dwie herbaty. Otwiera drzwi i widzę jak w tą stronę idzie księżniczka Asteya.
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Kładę pakunek tuż na stoliku i siadam na brzegu łóżka. Ładnie urządzony pokój.
Offline
Oj. Popełniłeś błąd.
Idę trochę zła w stronę jej pokoju.
- Oh. Nowa prowadząca.- mówię z uśmiechem - Nie wysilaj się... I tak cię zniszczę.- mówię szeptem do jej ucha aby tylko ona to usłyszała po czym piorunuje GO wzorkiem.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Asteya?! - pytam trochę zbyt głośno. A jednak to była ona...
- Co ty tu robisz?
Offline
- Nie rozumiem, Wasza Wysokość. - mówię z niezrozumieniem.
Chwilę potem zaczyna do mnie docierać. W co ja się wpakowałam...
- To nie tak. - odpowiadam jej.
Boże. Czy ona naprawdę myślała, że ja i Książę...
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Tylko winni się tłumaczą...
–Powinnam od razu iść do matki aby was wywaliła.- Oczy mi się zeszkliły.- Ty...-spojrzałam na dziewczynę.- Powinnaś lepiej zamilknąć. A ty... -spojrzałam na Williama.- Podobno jesteś tu dla mnie. -uniosłam brwi.- powinieneś mi to chyba wytłumaczyć.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Posłusznie milknę. Chciałabym coś powiedzieć, ale... Ona mi nie uwierzy. Poza tym, tak bardzo marzyłam o tej posadzie. Nie mogę jej teraz stracić... Gapię się tylko w ścianę, zastanawiając się co bym powiedziała.
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Przez chwilę nie rozumiem o czym ona mówi, lecz zaraz się orientuję.
- Czy ty myślisz, że ja i Thlia... że my... razem? - pytam i unoszę brwi. Szczerze mówiąc, bawi mnie to. Nie sądziłem, że doczekam się momentu, w którym Asteya będzie zazdrosna. - To prawda, jestem tu dla ciebie. z Thalią nic mnie nie łączy. Przyniosłem jej tylko mały prezent. To wszystko. - kończę. Mam nadzieję, że zrozumie.
--
Wiadomość dodana po 03 min 36 s:
Przez chwilę nie rozumiem o czym ona mówi, lecz zaraz się orientuję.
- Czy ty myślisz, że ja i Thlia... że my... razem? - pytam i unoszę brwi. Szczerze mówiąc, bawi mnie to. Nie sądziłem, że doczekam się momentu, w którym Asteya będzie zazdrosna. - To prawda, jestem tu dla ciebie. z Thalią nic mnie nie łączy. Przyniosłem jej tylko mały prezent. To wszystko. - kończę. Mam nadzieję, że zrozumie.
--
Offline
Zaciskam szczękę i podchodzę do niego. Uderzam go z otwartej dłoni w policzek.
–Jesteś idiotą. - mówię i wychodzę trzaskając drzwiami. Idę aYbko do ogrodu.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Zupełnie nie wiem co jej odbiło. - wyjaśniam Thalii. Nie powinna tak zareagować. Nic złego nie robiliśmy.
Offline
Kiwam głową. Jestem zszokowana. Nie myślałam, że Księżniczka posądzi mnie o coś takiego...
- Przepraszam, Wasza Wysokość... To moja wina. - mówię spoglądając na niego.
Gdybym wtedy nie zapytała się czy wejdzie, nie miałby kłopotów.
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
- Och, Thalio. To nie jest twoja wina. Nie osądzaj się o coś takiego. - Łapię ją za ramiona i patrzę w oczy. - Nie stracisz tej pracy. Nie pozwolę. - Mówię i odchodzę kawałek. - A teraz wybacz, ale muszę dogonić Asteyę, wyjaśnić jej wszystko i wytłumaczyć. - Drapię się po karku. - Nie przejmuj się nią. - Dodaję i wychodzę.
Offline
Strony: 1