Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
ZDJĘCIE PLAŻY XD
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Prowadzę dziewczynę na plażę. Veronica po drodze parę razy pyta gdzie idziemy ale ja nie mówię ani słowa.
Kiedy dochodzimy na miejsce zatrzymuje się i zastanawiam się gdzie możemy pójść ponieważ na plaży jest dosyć spory tłum.
Łapie ja za rękę i ruszam.
- Pokaże ci fajne miejsce. - mówię jedynie tyle.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Gdzie on mnie prowadzi? Nie chce powiedzieć. W końcu trafiamy na plażę, która jest pełna ludzi. Plaża... Jak ja dawno nie byłam w takim miejscu. Ostatnio ponad dwa lata temu na Dominice.
Rozglądam się zachwycona. Ale Aaron chce iść dalej.
- Dobra. Zaufam ci. - Śmieję się lekko.
Uwielbiam morze. Czuję się jak w domu.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Oboje ściągami buty i idziemy na brzeg plaży. Po kilku minutach drogi znów się odzywam.
- To... Spory kawałek. - informuje i patrzę na niebo. Słońce jest jeszcze dosyć wysoko. Powinniśmy zdążyć. Zerkam na dziewczynę. - Ale nie jakoś strasznie daleko. - posyłam jej uśmiech.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
- W pałacu chyba sobie poradzą bez cienia z aparatem - mówię i śmieję się cicho. - Może być daleko. Dam sobie radę.
Zastanawiam się, czy się odezwać. Co miałabym powiedzieć?
- Chciałabym mieszkać bliżej plaży - mówię chyba bardziej do siebie.
To brzmi bez sensu.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Kiwam głową.
- W sumie to nie masz jakoś strasznie daleko. - śmieje się. - No niby praca... Pałac i te sprawy. - przewracam oczami. - Ale raz na jakiś czas możesz przecież się stamtąd wyrwać. - śmieje się cicho.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Palce toną mi w piachu, gdy idziemy.
- Niby masz rację - Waham się, bo nie wiem, czy to mówić. Nie chcę robić z siebie ofiary losu. - Ale... zawsze bałam się wychodzić sama z pałacu.
Ofiara.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Patrzę na nią trochę zdziwiony.
- Masz wrażenie, że chodzi za tobą seryjny morderca? - pytam rozbawiony. - Nie martw się. - łapie ją a rękę. - Już nie idzie za tobą tylko obok. - wybucham śmiechem.
Patrzę przed siebie. Po drodze mijają nas ludzie: starsi,młodsi,parami lub całą grupą znajomych.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
- To zabrzmiało bardzo zachęcająco, Sir Aaronie. - Uśmiecham się lekko, na wspomnienie naszej rozmowy w pałacu.
Zaczynam się czuć w miarę swobodnie. Zaskoczona zauważam, że nawet jak mnie trzyma za rękę, nie czuję się z tym źle. Nieswojo, ale... to całkiem przyjemne. Ktoś mnie zauważył, a ja nie uciekłam. To... dziwne.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
- Cieszę się niezmiernie, Lady Veronico. - odpowiadam.
Reszta drogi mija dosyć szybko. Dochodzimy do miejsca gdzie przejście się kończy ponieważ zostało zagrodzone. Veronica patrzy na mnie pytająco, a ja jedynie się uśmiecham.
Ciągnę ja w stronę lasku, który jest "tajemniczym przejściem" na plażę. Wchodzimy do lasu.
- Spodoba ci się. - mówię zatrzymując się parę metrów przed celem. - Zamknij oczy.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Zamykam oczy.
- To tutaj mnie zabijesz? - Pytam, śmiejąc się cicho.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Dla pewności macham dłonią przed jej twarzą, a kiedy słyszę jej słowa parskam śmichem.
- Nie, Vera. - zaprzeczam. - Jeszcze chwilę się ze mną pomęczysz, kochana. - śmieje się.
Ujmuje obie dłonie dziewczyny i powoli ruszam do przodu.
- Nie podglądaj. - upominam ją. Veronica potakuje. Kiedy jestem już na miejscu rozglądam się.
Mała plaża. Pusta. Cicha. Jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widziałem w życiu. Słońce powoli zaczyna dotykać wody.
- Okeeej. Możesz otworzyć. - uśmiecham się szeroko i dokładnie obserwuję dziewczynę aby zobaczyć jej reakcję.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Początkowo nie wiem, co powiedzieć.
Miejsce wygląda niesamowicie. Nie ma porównania do plaż na Dominice.
- Żałuję, że nie wzięłam aparatu. - Mamroczę pod nosem.
Odwracam się w jego stronę i widzę, że mi się przygląda. No dobra. Jego oczy są ładniejsze niż ta plaża.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Kiwam głową nadal wpatrzony w dziewczynę.
- No tak. Ale... - podchodzę bliżej,łapię Veronice za przedramiona i odwracam z powrotem w stronę morza. - Po co ci zdjęcia? Jeśli tylko będziesz chciała przypomnisz sobie to miejsce. Taki... Mentalny aparat. - śmieje się. Wyciągam ręce przed siebie nad jej ramionami. - Klik. - mówię udając, że robię zdjęcie. - I zapisane.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Robię się lekko czerwona, za co przeklinam się w duchu. Czemu ja tak szybko się rumienię?
- Żeby to jeszcze tak działało. - Śmieję się cicho. - Muszę przyjść tu jeszcze raz, żeby dobrze zapamiętać.
Chyba będę częściej wychodzić poza teren pałacu.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Cofam ramiona i zwieszam ręce luźno po bokach.
- Zapamiętasz dobrze. - mówię i ruszam do przodu, a Veronica za mną. Siadam na piasku w momencie kiedy słońce zaczyna chować się za morzem.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Siadam obok chłopaka i przyglądam mu się przez chwilę, dopóki na mnie nie patrzy.
W końcu patrzę na zachodzące słońce.
- Chciałabym tu zostać - mówię ciszej, po czym dodaję głośniej. - Próbowałeś kiedyś spać na plaży?
Przypomina mi się moja rodzinna prowincja. Śmieję się cicho na to wspomnienie.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Śmieje się pod nosem.
- Wiele razy spałem na plaży. Z bratem i znajomymi często robiliśmy wypady. - uśmiecham się na te wspomnienia. - A ty? - kątem oka zerkam na Veronice.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
- Jak byłam mała, zanim jeszcze zaczęłam pracować, czasem przychodziłyśmy na plażę z mamą. - Zbieram jakiś kamyk i próbuję dorzucić nim do morza. Nie udaje mi się. - W soboty albo niedziele siedziałyśmy tam od rana i zostawałyśmy na noc. - Uśmiecham się lekko. - Fajnie byłoby do tego wrócić.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Wzruszam ramionami.
- Na pewno będziesz jeszcze mogła do tego wrócić. - wyciągam z kieszeni paczkę papierosów. - To zależy tylko i wyłącznie od ciebie. - wyciągam jednego papierosa i chowam paczkę. - Pozwolisz? - pytam unosząc go do góry.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Kiwam głową. Przyglądam się mu przez chwilę.
- Mogę o coś zapytać? - Nawet nie czekam na pozwolenie. - Po co to robisz? - Wskazuję papierosa i robię się czerwona. Po co ja o to zapytałam? Pomyśli, że nie pozwalam mu palić albo tym gardzę czy coś takiego. - Pytam z ciekawości.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Wzruszam ramionami i odpalam papierosa. Zaciągam się i odchylam głowę w drugą stronę alby nie chuchać na dziewczynę.
- Głupie przyzwyczajenie. To... - mówię przeciągle zastanawiając się chwilę. - To chyba taki odruch nerwowy. - śmieje się.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
- Denerwujesz się? - Unoszę brew.
Głupie pytanie. Czemu by miał? Nie jest mną.
Czuję się jak w #CorrinPyta xD
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline
Znów się zaciągam po czym wypuszczam powietrze.
- Nie wiem. - uśmiecham się głupio. - Po prostu jak mam ochotę zapalić to palę. Vera wyluzuj. Ciesz się chwilą bo ona zaraz minie. - wskazuję na słońce, które już do w połowie schowało się za morze. Niebo przybrało pomarańczowo-różowy kolor. Wygląda na prawdę wspaniale.
"Żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść."
Offline
Milknę i patrzę na słońce. Trzeba było się nie odzywać.
Kolory są niesamowite. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Czemu nie uciekałam z pałacu częściej? Po raz kolejny żałuję, że nie wzięłam aparatu. Ale jak to Aaron powiedział, muszę to zapamiętać.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline