Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Sypialnia księżniczki. W pokoju są jeszcze dwie pary drzwi. Jedne drzwi w tym pokoju prowadzą do łazienki a drugie-większe- do garderoby która jest jak drugi pokój. Z okien i wielkiego balkonu jest widok na ogrody pałacowe i las.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Nie mogłam znieść dłużej Gabrelli. Jej plany na przyszłość i ogólnie całajej osoba doprowadzają mnie do szału. Matka nie chciała mnie puścić samej do pałacu ale ją przekonałam, że bardziej się przydam tutaj niż tam. Wiedziałam o tym co się wydarzyło.
Kiedy wysiadłam z limuzyny nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wszędzie było pełno gruzów i widziałam, że ciągle jeszcze wynosili je. Razem z moimi pokojówkami i jednym gwardzistą którzy byli ze mną ruszyliśmy do pałacu. W środku nie było lepiej. Wysłałam gwardziste aby pomógł innym a z pokojówkami poszłam do mojego pokoju. Stanęłam przed drzwiami i starałam się nie rozpłakać. Na drzwiach, czerwoną farbą (mam nadzieję, że to była farba) widniał napis "Tylko śmierć cię lubi". Pokojówki szybko otworzyły drzwi. Pomieszczenie było w miarę dobrym stanie, tylko szyby w oknach były powybijane.
–Możecie iść. Muszę pobyć chwilę sama. - powiedziałam a one wyszły zostawiając mnie samą. Rozpakowałam swoje rzeczy. Przebrałam się w dresy i spięłam włosy w koka i zaczęłam sprzątać. Bez słowa zamiotłam szkło. Jedna ze sprzątaczek przyniosła na moją prośbę wiadro z wodą i płynem do mycia oraz szmatę. Podziękowała i zaczęłam zmywać napis. Po dwóch godzinach zmyłam farbę.
Poszłam poszukać Fabiana albo Delilah. Kogoś z kim mogę spokojnie pogadać. Mam nadzieję, że wszyscy przeżyli i kogoś znajdę.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Wchodzę do pokoju siostry. Jak ja tu dawno nie byłem... Trochę się tu zmieniło.
Nie zastanawiam się nad tym długo, bo jestem tak wyczerpany całym dniem, że niemal od razu padam na łóżko. Zanim jeszcze zasnę, udaje mi się jeszcze zdjąć tą nieszczęsną koszulę i spodnie. Potem kładę się i w mgnieniu oka zasypiam
Offline
Po wejściu do pomieszczenia, nawet w ciemności widać, że wystrój jest nieco bardziej dziewczęcy. Pomimo, że nie trafiłam, nie mam siły na nic. Kładę się na łóżko i zauważam, że obok śpi Fabian. O cudownie czyli jednak trafiłam. Zasypiam usatysfakcjonowana.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Ktoś wybudza mnie ze snu odgłosem kroków. Co już jest dziwne, bo do pokoju księżniczki raczej nikt nie przychodzi w nocy. Chyba, że to Asteya z jakiegoś powodu postanowiła wrócić. Po chwili czuję, że ktoś kładzie się obok mnie. Stanowczo Asteya. Po dosłownie sekundzie jej oddech się wyrównuje. Zasypia.
Przyciagam siostrę lekko do siebie i całuję ją w czoło.
-Słodkich snów, maleńka- szepczę, choć pewnie już i tak mnie nie słyszy.
Obejmuję Asteyę ramieniem i czuję, jak przez sen wtula się we mnie. Zdecydowanie, muszę bardziej o nią zadbać. Zgrywa zrobioną z kamienia, a jest taka wrażliwa...
Po chwili tez zasypiam
Offline
Uśmiecham się przez sen gdy Fabian całuję mnie w czoło. Tak mogło by być zawsze, tylko ja i on w jednym łóżku. Wtulam się w niego jeszcze bardziej.
RANO
Rankiem budzę się wtulona w coś twardego i to chyba nie jest poduszka. Boże jak mnie wszystko boli a głowa w szczególności. Otwieram oczy ale wszystko wiruję, więc je zamykam znowu. Przejeżdżam ręką nieświadomie po czymś co okazuje męską klatką piersiową. Poduszka ani kołdra raczej nie mają mięśni. Matko skąd tu się wzięła męska klatka piersiowa. Otwieram powoli oczy tym razem nic nie wiruję i widzę śpiącego Fabiana. O boże co ja robię z śpiącym księciem bez koszulki?!
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Czuję, że Asteya kolo mnie się porusza. Nie mam najmniejszej ochoty jeszcze wstawać... nawet nie otwieram oczu
-Nie kręc się tak bardzo- jęczę.- Jeszcze wcześnie...
Offline
- Fabian...- mówię zachrypniętym głosem i nie kończę bo zrywam się biegiem do toalety. Boziu jak mi niedobrze. Co ja wczoraj kurde robiłam?!
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Asteya ma strasznie ochryply głos przez tego kaca. W ogóle, średnio go poznaję.
-Mówiłem, żebyś tyle nie piła! - krzyczę, wciąż leżąc w łóżku.
Wymiotuje. Teraz cieszę się, że ja niczego wczoraj nie piłem...
-A może ty jesteś w ciąży, co?- pytam udając powagę.
Asteya to wieczna dziewica. Nie ma szans
Offline
Pomiędzy coraz to kolejnymi fala wymiotów słyszę słowa Fabiana. Jedno zdanie szczególnie mnie niepokoi. Tysiące scenariuszy mi przelatuję przez głowę. Myję sobie twarz i wychodzę z łazienki.- Błagam nie mów, że się mną przespałeś.- mówię błagalnym tonem w stronę Fabiana. Boże jakim cudem on może podchodzić z takim spokojem do tego, że obudził się z jedną z kandydatek.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Elodie? - podnoszę się zdziwiony i rzeczywiscie, widzę dziewczynę-Co ty tu robisz o tej godzinie, Di? Asteya jest w łazience i chyba nie byłaby zadowolona, że kandydatki chodzą po jej pokoju...
Dopiero wtedy dociera do mnie jej pytanie.
-Niczego nie pamietasz z wczoraj, prawda?
Ale co ona tu robi i czemu w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy?
Offline
- Nic nie pamiętam.- kręcę głową.- Pamiętam jedynie, że obudziłam się obok ciebie a potem poszłam wymiotować a ty mówiłeś coś o ciąży.- opieram się zdezorientowana o ścianę.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Że co?! Przecież... Chyba, że... Jezu, to pomyłka życia. Powstrzymuję śmiech i patrzę na dziewczynę.
-Boże, myslalem, że jesteś Asteyą... Przyszłas do mnie w środku nocy i nie widziałem twojej twarzy, więc uznałem, że Tey się obudziła i postanowiła wrócić do swojej sypialni. Ty byłaś kompletnie pijana...
Offline
- Boże, nie wiem jakim cudem do ciebie przyszłam.- kręcę głową.- Czyli tak jak by się z sobą przespaliśmy. Cudownie.- ukrywam twarz w dłoniach.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Hmm, mimo wszystko raczej nie uznawałbym spania w jednym łóżku i seksu za to samo. Aleee...-celowo przeciągam samogłoski- właściwie możesz teraz mówić, że przespałas się z księciem- wybucham śmiechem- A ja w sumie musiałbym to potwierdzić.
Offline
- Jezu, nie mów proszę, że się do ciebie dobierałam albo co gorsze do niewinnych gwardzistów.- wzdycham i patrzę na śmiejącego się Fabiana.- To nie jest śmieszne..- jęczę.- Ja tu umieram teraz.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Ksztuszę się ze śmiechu.
-Przepraszam...ale...nie mogę...El.- łapię oddech i staram się uspokoić.- Niestety, ale muszę cię zmartwic, Di.- nie mogę się pozbyć uśmiechu- Kiedy wszedłem do twojego pokoju, właśnie zaciagalas gwardzistę, albo on ciebie, nie wiem, na łóżko. Potem zszedł się tam praktycznie cały pałac. I wiesz, co wtedy zrobiłaś? Zaczęlas mnie rozbierać.- znowu nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.
Do pokoju wchodzi pokojówka Astei, a jej mina jest... jednoznaczna. Śmieję się jeszcze głośniej.
-Gdybyś mogła przynieść trochę wody dla Lady Elodie...
Czymprędzej wychodzi.
Offline
- O matko, wyszłam pewnie na jakąś pałacową dziwkę uśmiecham.- uśmiecham się sama nie wiem czemu.- Nie jesteś na mnie zły, za to, że najpierw dobierałam się do gwardzisty a potem do ciebie?- marszczę brwi.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Nie, przeciez byłaś całkiem pijana- nie myśl o Carmen, nie myśl...- Elodie... chyba dobrze by było, gdybyś juz wróciła do swojego pokoju. Nie wiem, jak zareagowalaby Asteya...
Offline
- Jasne, już wychodzę i przepraszam za wszystko- mówię i wychodząc z pokoju odbieram od pokojówki szklankę z wodą. Kieruję się w stronę swojego pokoju.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Moja pokojówka wchodzi do sypialni i mówi szybko co widziała oraz, że Fabian jest już sam w moim pokoju. Wstaje i jakby nigdy nic wracam do swojego pokoju.
– Jak się spało Xav?- uśmiecham się uroczo. – Kandydatka dotrzymała ci towarzystwa więc samotność na pewno ci nie doskwierała. - schowałam w rękawie nożyk do listów i usiadłam na krześle i na niego patrzę. Rozwale ten komplet kołdry a potem odd do spalenia.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Po godzinie wstałam i przebrałam znowu. Wzięłam swoje skrzypce. Dawno na nich nie grałam. Przygotowuje się i włączam płytę z podkładami. Zaczynam grać. Brakowało mi tego.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Poprosiłem pokojówkę, żeby zaprowadziła mnie do pokoju Asteyi. Muszę koniecznie z nią porozmawiać.
Już miałem pukać, gdy usłyszałem cichy dźwięk grania na skrzypcach. Mógł bym go słuchać i słuchać.
Bez pukania wchodzę i staje pod ścianą. Asteya mnie nie zauważyła.
Offline
Odłożyłam skrzypce i wyłączam podkład. Odwracam się.
–Co ty tutaj robisz? - nie ukrywam zdziwienia.- Nie powinno cię tu być. - chciałam zacząć jutro ale mogę dzisiaj zacząć go pogrążać.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Wiem. - potwierdzam. - Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, nie grałaś. - ciągnę dalej z uśmiechem i zmniejszam miedzy nami odległość.
- Chciałem cię przeprosić. - szepcze.
Offline