Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Mrużę oczy.
- Mam niezwykły przykład w osobie mojej królowej - mówię zanim zdążę się powstrzymać.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Suka- uderzam ją w twarzz otwartej dłoni.
Wiem, że nie powinnam, ze miałam umowę. Ale zasłużyła sobie. Jestem jej królową, a ta mała zdzira nie ma prawa nigdy mnie obrażać
Offline
Od razu łapie się dłonią za policzek i krzywię z bólu. Czuję piekące gorąco. Dlaczego ona zawsze uderza tak mocno? Oddycham szybko przez nos i spuszczam spojrzenie. Powinnam milczeć, powinnam już się nie odzywać. Ale tak strasznie mnie kusi. Wiem, że ma umowę z Fabianem ale właśnie ją złamała i jestem prawie pewna, że jeśli się nie przymknę zrobi ze mną co chce. Kiedy podejmuję decyzję serce wali mi tak mocno iż mam wrażenie, że obija się o żebra.
Zachowuję milczenie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Milczy. Do psów potrzeba po prostu bata, bo innej aluzji nie zrozumieją.
-I tak powinno być- uśmiecham się z wyższością.- Czy ty w ogóle rozumiesz, co zrobilas? Cały pałac o was plotkuje. Wszyscy już wiedzą, że się z nim przespałas, a połowa jest pewna, że jesteś teraz w ciąży. Niszczysz reputację nie tylko mu, ale przede wszystkim sobie, Carmen.
Offline
- Ludzie mówią dużo. Gdybym przejmowała się każdym słowem już dawno schowała bym się w pokoju i przestała z niego wychodzić - mówię spokojnie. - Ja wiem, że do niczego nie doszło i w zupełności mi to wystarczy - stwierdzam.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Tyle, ze jeśli to dotrze do opinii publicznej, znienawidzą cię. A wtedy Fabian po prostu będzie musiał cię wyrzucić.
I to akurat jest prawdą. Jeśli ludzie będą jej nienawidzić, nie będzie mogła zostać księżniczką. I emocje Fabiana nie będą miały tu nic do rzeczy.
Offline
Sztywnieję na jej słowa, a moje kolana miękną i z trudem utrzymuję równowagę. Ma rację. Ma cholerną rację i nic na to nie poradzę. Jeśli opinia publiczna mnie znienawidzi nic tu po mnie. Muszę jak najszybciej spotkać się z Fabianem i z nim porozmawiać. Jeszcze nie wiem co powiedzieć... Jestem jednak pewna, że ta informacja może bardzo szybko wypłynąć do mediów. Jednak to nadal plotka. Niepotwierdzona plotka, bez żadnych dowodów. Nic mi nie udowodnią. Nie mogą.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Ten raz mi uwierzyła, widzę to. Jest głupia, ale nie do granic. Gdyby tylko mnie słuchała...
-To wszystko co mam ci do powiedzenia. Mam nadzieję, że dobrze mnie zrozumiałaś-mówię twardo
Offline
- Doskonale - mówię i mimowolnie dotykam skroni. Wyczuwam pod palcami zaschniętą krew.
W tym momencie słychać cichutkie pukanie, a chwilę później drzwi się otwierają i do pokoju wchodzi Astrid z tacą z herbatą. Zaskoczona szeroko otwiera oczy.
- Och - wzdycha, nie wiedząc co powiedzieć. - To ja wrócę za chwilkę, nie będę przeszkadzać...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Nie, właśnie wychodziłam- unoszę dumnie brodę- Jeśli nie będziesz jej lepiej pilnować, niedługo będziesz musiała nosić pieluszki zamiast herbaty, moja droga- zwracam się do pokojówki. Niech teraz Carmen sobie z nią radzi.- Żegnam- mówię chłodno i wychodzę.
Offline
Astrid wlepia we mnie spojrzenie.
- Co się stało panienko? - pyta cichutko, odstawiając tacę na stolik.
Opadam zmęczona na łóżko. Łzy napływają mi do oczu. Boli mnie głowa, skroń pulsuje bólem, a policzek piecze. Chowam twarz w dłoniach.
- Idź po księcia Fabiana - mówię niezrozumiale. Sama nawet nie rozumiem brzmienia własnych słów więc niby jak ona ma je zrozumieć?
Zaniepokojona, ciemnowłosa dziewczyna przechodzi przez pokój, słyszę jedynie jej kroki. Nawet nie podnoszę spojrzenia. Nie rozumiem Astrid. Dla niej zawsze byłam niemiła i opryskliwa, a ona nigdy nic na to nie odpowiadała. Najbardziej w niej lubię to, że odzywa się tylko wtedy gdy jest to potrzebne lub adekwatne do sytuacji i wszystko robi po cichu. Kiedy podnoszę wzrok dziewczyna stoi przede mną z kubkiem wody i gazą. Odkłada kubek na bok.
- Mogę? - pyta swoim cichutkim głosikiem.
Przez chwilę nie wiem o co jej chodzi. Potem do mnie dociera. Skroń.
- Tak, tak - potakuję, odchylając głowę w bok. Krzywię się kiedy pociera skórę przy ranie. Robi to w milczeniu, które normalnie doprowadza mnie do szału ale nie teraz. Kiedy kończy ja jestem już zdecydowanie spokojniejsza choć dłonie nadal mi się nieco trzęsą.
- Proszę - mówi podając mi herbatę. - Może lepiej aby panienka położyła się spać? - proponuję i leciutko unosi brew ku górze.
Biorę filiżankę i od razu odstawiam ją na bok.
- Idź po księcia Fabiana - nakazuję jej.
Astrid patrzy na mnie przez chwilkę i bierze głęboki oddech.
- Nie jestem za tym aby rozdrapywać stare rany - mówi spokojnie, zerkając na herbatę. - Powinna panienka to wypić i się przespać. Jest panienka wykończona - nalega pokojówka.
Patrzę na nią z wrogością.
- O czym ty mówisz? - pytam z pretensją.
Dziewczyna wzdycha.
- Wie panienka o czym mówię - stwierdza, a na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
Przełykam ślinę z trudem i kładę się na łóżku na plecach. Wzdycham.
Astrid nie chce podpaść królowej. W sumie to zrozumiałe... Postanawiam nie ciągnąć tego i po prostu odpuścić. W jednej sprawie ma rację. Jestem zmęczona. Uświadomiłam sobie też, że po całym tym zamieszaniu źle by wyglądało gdyby Fabian tu przyszedł. Zaciskam powieki kiedy łzy cisną mi się do oczu. Co za syf...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Książę Fabian powiedział, że niedługo przyjdzie - mówi Anna rozczesując mi wilgotne włosy.
- Kiedy ci to mówił? - pytam zaciekawiona, marszcząc brwi. - Wiesz o co chodzi?
- Kiedy zobaczył wieczorem, że nie ma panienki na kolacji poszedł spytać w kuchni. I tak książę się dowiedział o tym, że nie było też panienki na śniadaniu i obiedzie - tłumaczy spokojnie dziewczyna. Odkłada szczotkę i zgarnia wszystkie włosy. Łapie za grzebień.
Kiwam lekko głową i czekam, aż pokojówka skończy robić mi warkocza. Nie wiem dlaczego ale pomimo tego, że cały dzień siedzę w pokoju jestem zmęczona. Kiedy Anna kończy przyglądam się swojej twarzy w lustrze. Przechylam głowę i zerkam na skroń. Już prawie nic nie widać. Krzywię się nieco na myśl o królowej. Zastanawiam się czy chcę o tym mówić Fabianowi. Może na razie nie jest to potrzebne, może na razie lepiej go nie denerwować...
- Dziękuje, Anna. Możesz już iść. - Dziewczyna kiwa głową i wychodzi za to ja upijam jeszcze małego łyka z filiżanki herbaty i przesiadam się na łóżko, przykrywając kołdrą.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Podchodzę i pukam trzykrotnie.
-Carmen? Jesteś tam?- obracam głowę w stronę drzwi i czekam.
Offline
- Tak - mówię głośno, nieco zachrypniętym głosem. - Jest otwarte, możesz wejść. - Drzwi powoli się otwierają. - Cześć - mówię miękko, uśmiechając się delikatnie do Fabiana.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Odwzajemniam uśmiech, choć niepewnie.
-Carmen? Coś się dzieje?- pytam z troską w głosie.- Nie wychodzisz z pokoju. Coś... się zmieniło?
Offline
Poklepuję miejsce obok siebie na wznak aby usiadł.
- Nie - zaprzeczam, kręcąc głową. - Źle się czuję - mówię co w sumie nie jest kłamstwem. Gorzej jak będzie dopytywał: dlaczego? co się dzieje? Wtedy chyba będę musiała mu powiedzieć. - Chciałam odpocząć - dodaję i przechylam głowę, tak aby oprzeć ją na dłoni i zasłonić skroń. Jednocześnie palcami wyciągam kosmyki z warkocza. - Lepiej mi, a teraz jak się pojawiłeś to już w ogóle.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
W duszy oddycham z ulgą, ale wolę jeszcze dopytac.
-Tylko tyle? Po prostu źle się czujesz?- patrzę na nią pkwaznie, jakbym mógł wyczytać z jej oczu, czy mowi prawdę
Offline
Przymykam powieki i spuszczam wzrok.
- Chcę odpocząć - mówię zrezygnowana. Podnoszę wzrok na Fabiana i jestem świadoma tego, że on wie, że kłamię. Albo przynajmniej zauważył, że nie chodzi tylko o to. - Twoja mama popsuła mi nieco nastrój - rzucam jak by nigdy nic. Tak jak by chodziło o jakąś błahostkę, tak jak bym posprzeczała się o kolor serwetek z królową. Podnoszę głowę. - Ale już jest dobrze, nie przejmuj się tym - proszę, sięgając po jego dłoń.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Ujmuję jej rękę, ale jeszcze przez chwilę przyglądam się badawczo. Nie ma żadnych śladów na twarzy. Może Andrea ten raz dotrzymała swojej części umowy?
-Nie będziesz musiała wiecznie jej znosić. Wiesz o tym, prawda?- mówię łagodnie, patrząc jej w oczy.
Offline
- Planujesz mnie odesłać? - pytam z nadmiernym zdziwieniem. Kąciki moich ust lekko drgają ku górze. - A więc to tak - kontynuuję, a uśmiech na mojej twarzy się poszerza. - Przyszedłeś tutaj się pożegnać? - dopytuję, zerkając na nasze dłonie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przewracam oczami.
-Nie, oczywiście, że nie- biorę jej dłoń i zaczynam zataczać na niej niewielkie koła- Chodziło mi o to, że ona będzie wyjeżdżać. A gdybyś tu została...- odrywam spojerznie od jej dłoni i zawieszam głos. Wpatruje się w jej oczy.- ... my też byśmy wyjeżdżali. A któregoś dnia... zniknęłaby. A wraz z nią wszelkie kłopoty.
Źle się z tym czuję. Źle się czuję, wiedząc, ze właśnie testuję Carmen, ale nie mam wyboru.
Offline
Nie podnoszę wzroku, wbijam go w nasze dłonie. Skupiam się na jego dotyku, głosie, oddechu i biciu serca. Uśmiech nadal błąka się po mojej twarzy z powodu jego słów. Jednak krzywię się nieco kiedy dociera do mnie słowo: gdybyś. To przecież nadal nie jest pewne. W jednej chwili wszystko może się posypać i to nie tylko przez królową.
- Nie wszystkie - poprawiam go cicho. - Tylko jakaś ich część - podsumowuję. - Życie lubi się komplikować - wzdycham cicho.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przekrzywiam lekko głowę.
-Potrafisz sobie to wyobrazić? Jak spokojny byłyby pałac bez niej? Może i nie wszystkie, ale na pewno większość problemów nagle rozpłynęłaby się w powietrzu.
Offline
Kiwam głową, potakując.
- Teraz i tak jest spokojnie. - Kiedy to mówię mam wrażenie, że zaczyna boleć mnie skroń ale chyba tylko mi się wydaje. - W porównaniu do tego co było na początku. - Bawię się palcami jego dłoni. - Zastanawiam się... - uśmiecham się blado. - Zastanawiam się jak to będzie wyglądać kiedy zosta... - przez chwilę mam ochotę powiedzieć "zostanę" ale się powstrzymuję i szybko kontynuuję. - Zostanie tu tylko jedna z nas.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wydaje mi się... Wydaje mi się, ze wiem co chciała powiedzieć. Wpatruję się w nią dłuższą chwilę. Co ci chodzi po głowie, Carmen?
-Pewnie się uspokoi. Tak myślę. To okropne, ale to, że jest was wiele i nie jestescie tu na stałe dostarcza jej po prostu rozrywki, to dla niej jakaś makabryczna zabawa...
Offline