Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Chwytam jej dłoń zdrową ręką.
-Będzie dobrze, Car. W najbliższmy czasie już nie wrócą. A kiedy jeśli, to nastąpi, będziemy gotowi. A schrony będą już dużo mocniejsze.
Offline
Kręce głową i zabieram rękę. Splątuję swoje palce na kolanach.
- Nie mogę spać po nocach, Fabian - wyznaję. - Mam to na okrągło przed oczami. A jeśli nie widzę to wracają do mnie te wszystkie krzyki. - Przymykam powieki i uspokajam drżący głos. - Nie wiem czy dam rade wytrzymać kolejny atak - mówię szczerze, a rzadko mi się to zdarza.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Czy to... czy to ma znaczyć, że...
Mam wrażenie, że jeśli powiem na głos, że Carmen może chcieć wyjechać, to stanie się bardziej rzeczywiste.
Offline
Kręce głową.
- Boje się. Po prostu się boje - mówię dosyć spokojnie choć w środku cała się trzęsę.
Czy to wszystko jest tego warte? Czy nie lepiej wrócić do domu... Pozwolić aby nawiną się jakiś chłopak z równie bogatej rodziny i równie dobry statusem co i mój? Czy chłopak siedzący obok mnie aż tyle dla mnie znaczy aby siedzieć tu i ryzykować?
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Oddycham z ulgą, a jednoczesnie wiem, że muszę jej powiedzieć. Nie może podjąć decyzji, nie wiedząc jaka jest prawda. Odwracam wzrok.
-Porwali Nicole- mówię cicho.
Offline
Sztywnieję.
- Jak to? - pytam niedowierzająco. - Kandydatkę? Porwali kandydatkę z pałacu? - dopytuję, a serce wali mi coraz szybciej. - Zabrali ją i nikt im nie przeszkodził... - aż z trudem łapie powietrze czując nacisk na klatce piersiowej. Jak by coś ją przygniatało.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Nie wiem, czy mówiła to w takim celu, ale przy "nikt im w tym nie przeszkodził", czuję się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
Co mogę teraz powiedzieć? Widzę panikę w jej oczach.
-O to właśnie mi chodziło, Carmen- mówię ciszej, niż szeptem- Dlatego Eliminacje nie mogą trwać za długo.
Offline
Przenoszę wystraszone spojrzenie na księcia. Nie, nie, nie... Na chłopaka. Na chłopaka, który teraz musi być okropnie przygnębiony i załamany, a na dodatek próbuje w jakimś stopniu mnie pocieszyć.
Przygryzam dolną wargę. Milczę, a jedyne co słyszę to głośne bicie własnego serca. Kładę dłoń obok kolan i powoli po nierównej i miękkiej powierzchni zbliżam ją do zdrowej dłoni Fabiana. Nie mam pojęcia co powiedzieć. Ale może taki gest wyrazi coś więcej niż same słowa?
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Czuję jej dłoń przy swojej dłoni i kieruję tam wzrok. Delikatnie chwytam jej rękę i przysuwam do ust. Całuję opuszki jej palców, a potem odkladam dłoń na kołdrę. Przysuwam dziewczynę do siebie. Cały czas patrzę w jej oczy. A one są lasem.
Dlatego pokonuję dzielącą nas odleglość i całuję Carmen.
Offline
Przechodzi mnie dreszcz. Ten pocałunek jest zupełnie inny i... Zdecydowanie bardziej mi się podoba.
Równie powoli co on odwzajemniam pocałunek. Przysuwam się chcąc być jeszcze bliżej. Po chwili jednak taki pocałunek mi już nie wystarcza. Kładę dłoń na jego piersi i zaczynam całować coraz namiętniej, a przez moje ciało przechodzi kolejny dreszcz.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przechylam głowę, rokoszując się dotykiem ust Carmen. Coś mnie do niej przyciąga, jak magnes. Dziewczyna pogłębia pocałunek, pozwalam jej na to. Wczepiam się w jej usta, ona jest wodą, a ja wędrowcem na pustyni. Czuję, że właśnie tak powinno być. Ja i ona. Tutaj w tym miejscu. Razem.
Przysuwam usta do jej ucha.
-Nie obchodzi mnie co oni mówią- szepczę- Ja ci wierzę. Zawsze będę ci wierzył, Carmen.
Schodzę z pocalunkami na jej szyję, czuję, jak drży.
Offline
Biorę głęboki oddech słysząc jego słowa. Na dosłownie sekundę ogarnia mnie poczucie wstydu. Jest silne ale równie szybko jak się pojawiło, po prostu znika.
Serce wali mi jak szalone. Próbuje się jakoś uspokoić ale nie mogę. Za każdym razem jak mnie dotyka tak reaguję. Nie mogę tego zmienić. Na mojej twarzy gości szeroki uśmiech. Odchylam lekko głowę do tyłu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Moje palce wędrują po jej plecach. Jest taka idealna, idealna, idealna... Rozpinam kolejne guziki jej sukni... Nie myślę. A to jest najlepsze. Ten raz, ten jeden raz mogę nie myśleć o niczym. Jestem tylko ja i ona, jej idealne usta...
Dochodzę do ostatniego guzika i przez chwilę patrzę jej w oczy. Musiałem. Las płonie.
Offline
Rozchylam wargi i znów łącze nasze usta w łapczywym pocałunku. Jego dłonie co chwila muskają moją gołą skórę, przez co na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Zarzucam ramiona ja jego ramiona i zataczam koła palcami na jego karku.
Chłopak rozpina moją sukienkę do końca i na chwilę nieruchomieje. Po chwili jednak jego dłonie powoli zaczynają wodzić po moich plecach, a z moich ust wydobywa się cichy jęk.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Powoli zsuwam sukienkę z jej ramion i ściągam ją coraz niżej...Suknia spada na podłogę, a ja znowu całuję Carmen. To juz nie są delikatne pocałunki. Schodzę ustami coraz niżej, w kierunki jej szyi, a potem dekoltu...
Przewracamy się na łóżko. Nie mogę nasycić się Carmen, jej skórą, jej ustami. Jest taka idealna i tylko o tym potrafię myśleć. Juz dawno straciłem kontrolę nad tym, co robię, ale w tej chwili mnie to nie obchodzi. Nic się nie liczy, jesteśmy tylko my.
Offline
Moje policzki płoną żywym ogniem. Jego dotyk zostawia na mojej skórze ślady, są tak dobrze wyczuwalne, prawie jak blizny. Chyba pierwszy raz czuje się tak przy chłopaku. Nie mogę trzeźwo myśleć, w ogóle nie mogę myśleć. Mój oddech jest płytki i nierówny. Fabiana z resztą też.
Śmieje się nerwowo kiedy z trudem rozpinam guziki jego koszuli przez trzęsące się z nadmiaru emocji dłonie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Dłonie jej się trzęsą. Zauważam to i przytrzymuję je przez chwilę. Zwolnijmy. Przeciągam dłonią po jej twarzy. Całuję ją w usta. Powoli, ale przeciągle. Czuję jej ręce na swoich plecach. Juz nie drży tak bardzo. Pogłębiam pocałunek. I znowu wszystko przyśpiesza, a pocałunki stają się do granic namiętne. Carmen znowu jest wodą, a jej oczy lasem. Nie odrywając od niej ust, przeciągam dłonią po jej szyi, ramieni, plecach. Schodzę niżej, aż docieram do zapięcia jej stanika.
Offline
W końcu udaje mi się rozpiąć jego koszulę do końca. Przy małej pomocy Fabiana ściągam ją z niego. Pomimo, że już go widziałam bez koszuli teraz jest inaczej. Teraz on należy do mnie, do nas. Tak samo jak ta chwila. Wodzę palcami po jego piersi i brzuchu. Kompletnie zatracam się w tej chwili.
Jego dłonie powoli zsuwają się po moich ramionach, znów mruczę zadowolona, cały czas odwzajemniając namiętny pocałunek. Kiedy jednak jego dłonie się zatrzymują się na chwilę zastygam. Zauważa to ale ja kręcę głową i znów się rozluźniam, wracając do wodzenia palcami po jego plecach.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Chwilę zajmuje mi rozpięcie jej koronkowego stanika. Ściągam jej go przez ramiona. Szybko. Za szybko.
Boże, jaka ona jest seksowna... Nie mogę się nasycić jej widokiem. Odrywam się od jej ust i przesuwam wargi niżej. Całuję jej dekolt, piersi, brzuch... Cała jej skóra płonie, gdy dojeżdżam do jedynej cześć ubrania, jaka jej pozostała. Patrzę w jej płonące oczy.
Offline
Czeka na moje pozwolenie, a ja mam ochotę krzyknąć tak! Ale coś mi nie pozwala. Coś mnie blokuje. Coś nie pozwala zaczerpnąć mi oddechu. Sumienie. Muszę się tego pozbyć. Wcześniej słyszałam jak by cichy głosik, niosący jakieś słowa... Ale teraz to nie są jakieś słowa. To znów słowa Delilach. Czemu one, aż tak wyryły się w mojej pamięci..?!
Teraz mam mieszane uczucia. Pomimo iż chcę tego... czy to dobry moment?
Nie. Odpowiadam sobie od razu. To powinno poczekać dlatego kręcę głową. Umysł już się zdecydował. Za to ciało nadal drży pod jego dotykiem. Cholera... Czemu ja tak na niego reaguję?
- Fabian - zaczynam powoli cichym głosem. - Nie powinniśmy...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
To działa jak przełącznik. Momentalnie sztywnieję i odsuwam się od dziewczyny. Siadam. Boże, co się ze mną dzieje? Przejeżdzam dłońmi po twarzy. Czy ja naprawdę przed chwilą chciałem...
-Zdecydowanie nie powinniśmy- kręcę głową.- Przepraszam Carm, tak bardzo cię przepraszam...
Znajduję koszulę na brzegu łóżka i pospiesznie ją zakładam. Nawet nie zapinam guzików.
Rzucam spojrzenie na Carmen, która nadal półnaga, leży jak skamieniała na łóżku.
-To wszystko moja wina. Nie powinienem był... Nie wiem, co się ze mną stało. Przepraszam- powtarzam, wciąż kręcąc głową z niedowierzaniem.
Chciałbym chwycić ją za rękę, ale juz nie mam do tego prawa. Sam je sobie odebrałem. Co we mnie wstąpiło?
Pośpiesznie wychodzę, starając się nie patrzeć na dziewczynę.
Nie zasługuję na nią.
Offline
Siadam na łóżku i obejmuje się ramionami. Przez chwilę rozglądam się po pokoju jak bym nie wiedziała gdzie jestem.
Nie wiem czego się spodziewałam ale na pewno nie myślałam, że tak szybko się ulotni. Dalej czuję na swoich ramionach jego palce. Ślady pozostały, jak blizny. Kulę ramiona i tkwię w tej pozycji przez chwilę po czym sięgam po stanik. Zakładam go i podchodzę do szafy. Wyjmuję z niej luźną koszulę nocną... Co z tego, że jest jeszcze przed kolacją. I tak nie miałam zamiaru na nią iść.
Zanim się położę jeszcze raz rozglądam się po pokoju. Przełykam ślinę i kładę na łóżku. Zakrywam się kołdrą i zamykam oczy.
To okropne uczucie kiedy tak nagle zostajesz porzucony... Z tak cudownej chwili stworzyć coś o czym najchętniej by się zapomniało. Ale zaraz... Przecież sama chciałam. A teraz narzekam. To kompletnie bezsensu. Choć... Nie do końca. Wcześniej o tym nawet nie pomyślałam. Właśnie mogłam popełnić najgłupszy błąd na świecie. Gdybym to zrobiła... Pokazała bym mu jak bardzo jestem łatwa. Odhaczył by mnie i gdyby coś mu się nie spodobało wyrzucił. Mimo, że niebyt mi to określenie do niego pasuje to jednak Fabian to cały czas facet.
Teraz już wiem jak na niego działam. Mogę to wykorzystać. Ale muszę mieć jakąś taktykę. I nie mogę sobie pozwalać na niedociągnięcia...
Nie dokańczam myślenia ponieważ pochłania mnie przyjemna cisza i ciemność.
Tego właśnie mi brakowało. Spokoju.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Słyszę dwukrotne pukanie do drzwi po czym do pokoju wchodzi Matt. Alex nawet nie zdążyła wstać z miejsca.
- Powiedziałam proszę? - pytam ironicznie patrząc na niego spod uniesionych brwi.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Patrzę na siostrę, potem na jej pokojówkę, która właśnie maluje jej paznokcie.
- Nie musisz się aż tak odstawiać na mój wyjazd, siostrzyczko - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Wywracam oczami.
- Czego chcesz, Matt? - pytam wracając spojrzeniem do paznokci.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline