Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Hej. - Odpowiadam Elodie? Chyba tak ma na imię.
Ostatnio edytowany przez Nicole Kanim (2016-04-30 16:35:43)
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Cześć. - witam się z Elodie.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Dzień dobry, Elodie- Kocie. Dosłownie duszę się ze śmiechu i muszę teraz wyglądać co najmniej dziwnie.
-A wracając do tematu wycieczki- któraś się na to pisze?
Offline
Taak Lily. Polepsz sobie kontakt ze zwierzętami. A pamiętasz psa babci i kury wujka?
- Ja mogę. - wzruszam ramionami.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Ja także. - dodaje.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Ja w sumie też bym mogła, ale nie wiem o jaką wycieczkę chodzi.- wzruszam ramionami z uśmiechem.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Chodzi o wycieczkę konną. - mówię z uśmiechem.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
-Umiesz jeździć, Elodie?
Offline
Kręcę głową.- Nie, ale mogę spróbować, miejmy nadzieję, że nie spadnę z konia za pierwszym razem.- śmieje się cicho.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Hmm, w takim raize nie wiem, czy to będzie dobry pomysł. Chyba, że ktoś by cię podszkolił- przez chwilę zastanawiam się, czy znajdę czas.- Możesz popytać stajennych.- mam nadzieję, że nie poczuła się spławiona...
Offline
- A Książę nie miałby czasu mnie troszkę podszkolić?- pytam z nadzieją i słodkim uśmiechem.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Szczerze mówiąc, to obecnie wcale nie mam czasu, ale jeżeli już zapytała... Może być ciekawie.
-Jasne. Pojutrze w południe ci pasuje? - pytam, chociaż wiem, że kandydatom pasuje każdy termin.
Offline
- Pewnie. Tutaj w ogrodzie czy w stajni?- uśmiecham się szerzej.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-W stajni, od razu na miejscu będzie lepiej. I lepiej...-spojrzałem na jej nogi.- nie ubieraj sukienki. Tylko nie pokazuj się matce-przewracam oczami.
Offline
- Jasne.- kiwam głową.- To do zobaczenia pojutrze w południe, ja się będę powoli zbierać bo miałam w planach jeszcze zwiedzanie pałacu.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
-Do widzenia, Elodie- wszyscy patrzą za odchodzącą dziewczyną.
Czyli czekają mnie lekcje w roli nauczyciela. Może być ciekawie. Odwracam się z powrotem do dziewczyn. Chyba średnio się lubią... Ale z tym też da się coś zrobić... Muszę zaraz rozpisać mój plan. A tematy chyba i tak się wyczerpały...
-Ja chyba tez będę się zbierał. Życzę miłego popołudnia- skłaniam się i odchodzę w stronę pałacu.
Offline
Usiadłam w miejscu pełnym ślicznych białych kwiatów. Nucąc piosenkę (https://www.youtube.com/watch?v=4bzIpYiPUUo) zaczęłam pleść wianuszek.
Słońce miło ogrzewa moje odsłonięte ramiona. (https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/ … e=5728ED45)
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wychodzę z kamerą do ogrodu. Czas coś nagrać. Nie mam jeszcze konkretnego pomysłu, ale zachody słońca zawsze są inspirujące. Spoglądam w niebo. Właściwie, to jeszcze nie do końca zachód... Cóż, chwila czekania nic mi nie zrobi.
Ku mojemu zdziwieniu w ogrodzie siedzi Carmen. Chyba plecie wianek, ale z daleka ciężko mi ocenić. Gwardziści wypuścili ją o tej porze? Nie zauważa mnie. Człowiek-Kot- nikt mnie nigdy nie widzi. Podchodzę do niej bezszelestnie, zrywam po drodze kwiatek. Włączam kamerę
-Co sądzi Pani o obecnych Eliminacjach?- Carmen aż podskakuje, w ja wyciągam w jej stronę kwiatek, który udaje mikrofon.
Kieruję kamerę na dziewczynę
Offline
Jestem strasznie rozkojarzona ostatnio.
- Och... - wzdycham widząc Fabiana. Uśmiecham się złośliwie. - Na razie zawiewa nudą. - drażnię się z nim i teatralnie ziewam.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Podsuwam sobie mikrofon
-To zapewne wina księcia. Od zawsze wiedziałem, że z nim jest coś nie tak- udaję głos Ashanima. Wystarczająco go się nasłuchałem w myślach, żeby znać go dokładnie
Offline
Nie mogę się powstrzymać i zaczynam chichotać.
- Pewnie i tak ale poczekam. Może się rozkręci...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-A jak zapatruje się Pani na sprawy wiankarstwa?- wiem, że nie ma takiego słow, ale co tam.- Czy ta praca może przynieść wystarczające dochody, aby utrzymać rodzinę?- teraz wracam znowu do swojego głosu. Im mniej Ashanima- tym lepiej.
Offline
Śmieje się kończąc splatać kwiaty.
- Nie mam pojęcia. - wzruszam teatralnie ramionami. - Choć z moim talentem... - żartuję i zerkam na wianek z białych kwiatów.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Toż to dzieło sztuki! Oto nasza nowa noblistka- Lady Carmen Dawson! Na dzisiaj to wszystko. Mówił dla was- Fabian Castell.
Zakładam sobie wianek na głowę i mrugam do kamery i wyłączam kamerę.
Offline
Wybucham śmichem.
- Oj... Krzywo założyłeś. - uśmiecham się ciepło do chłopaka i poprawiam mu wianek alby leżał prosto. - Teraz jest idealnie. Wyglądasz tak uroczo. - wzdycham nie mogąc się powstrzymać.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline