Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nie mogę powstrzymać parsknięcia śmiechem, gdy słyszę o "Asraji", ale szybko się opanowuję i zamieniam parsknięcie w teatralne próby łapania powietrza.
-Belleroso...- mówię słabo- przysięgnij, że gdy odejdę, nie zwiążesz się z żadną inną kobietą, tfu, mężczyzną po mojej śmierci...- dziewczyna pokiwuje głową- Ha! Teraz rzuciłem na ciebie zaklęcie kontrolne i juz nigdy mnie nie zdradzisz! Buhahahahhahah- śmieję się psychodelicznie, a potem udaję napad kaszlu.-Ale i tak cię kocham, Belleroso-przykładam rękę do jej policzka
Offline
Siadam gdzieś z tyłu. Zaczęło się robić zimno. Obejmuję się ramionami i zaczynam śpiewać "Mam tę moc" w ich stronę. To wszystko jest... naprawdę pogmatwane. I śmieszne. Muszę kiedyś pogadać z Fabianem sam na sam. Po prostu zrozumieć czemu nadal tu jestem. Zmieniam piosenkę na "What is love?" próbując się nie śmiać.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Serce mi przyspiesza, ale nie daję niczego po sobie poznać. To nie czas na takie rzeczy.
- No i zostanę starą panną, bez szansy na nową miłość - mówię przesadnie smutnym i zdecydowanie zbyt piskliwym głosem. - Ale mimo to... - Słowa ledwo przechodzą mi przez gardło. - ...kocham cię, Alfonso.
No dobra. Te imiona to jednak potrafią zepsuć klimat.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Teraz zmieniam piosenkę na Love me like u do. Wszystko wygląda tak - prawdziwie. Ale... to "niby film". Może i będę tego żałować, ale postanawiam się nieco przybliżyć w ich stronę. Mój głos słychać wyraźniej.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Patrz, Belleroso, nawet drzewa szumią- patrzę w stronę Lily- w rytm naszej niesmiertelniej miłości.
Przyblizam twarz jeszcze bardziej, niech będzie autentycznie.
Autentycznie. W tym filmie. Tak...
Offline
Mam wrażenie, że moje ciało odmawia posłuszeństwa mojemu umysłowi. Jakby się zbuntowało. Bo powinnam się odsunąć, ale nie chcę nie umiem.
Jesteś aktorką, Del... Bel... To tylko gra.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
No i Del mi się zestresowała. Ale i tak dobrze jej szło. Kończymy przedstawienie.
Biorę głęboki oddech, jakbym miał wypowiedzieć ostatnie słowa...
-Bell... lepiej by ci było w rudym- teatralnie umieram.
Offline
*śpiewa du hast*
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Nadal jestem oszołomiona, ale gdy tylko słyszę jego słowa, mam ochotę parsknąć śmiechem.
Zaraz. Miałam się zabić.
Podnoszę się z ziemi.
- Jak to w rudym?! JAK TO W RUDYM?! - Mówię pełnym rozpaczy głosem. - Nie... Nie mogę żyć wiedząc o takich rzeczach. - Dotykam swojego czoła.
Wyciągam dłoń i udaję, że łapię za miecz. Odchodzę kawałek. Powinnam wypowiedzieć ostatnie słowa...
- Muszę wam coś wyznać. - Podnoszę wzrok i patrzę prosto w kamerę. - I'm Batman - mówię niskim, cichym głosem i "przebijam sobie serce", upadając na ziemię.
Co kompletnie nie ma sensu, ale oczywiście nie musi go mieć, patrząc na całą resztę filmu.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Lily robi cięcie i daje nam znak głową. Od razu wybucham niepohamowanym śmiechem
- O... Boże...to było... świetne- udaje mi się wykrzrusić pomiędzy salwami śmiechu.
Offline
Nadal leżę na ziemi, tylko obracam się na plecy. Zasłaniam sobie twarz dłońmi, starając się stłumić smiech.
- Jeśli przez "świetne" masz na myśli "nienormalne", to masz rację - mówię rozbawiona.
Byłam tak blisko. Oczywiście jak zwykle nie wystarczająco.
Chwila, Delilach. Tu była Lily! Nie mogłaś tego zrobić przy niej. Co ty sobie myślisz?
Muszę naprawdę zacząć myśleć przy Fabianie.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Poszłam na grób ojca. Pod drodze mój gwardzista wręczył mi czerwoną różę o którą go prosiłam. Niemal biegłam tam. Co mi odbiło?! Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Usiadłam na kolanach przy grobie.
–Cześć tato...- położyłam róże przy nagrobku.- Nie uwierzysz co Zrobiłam... -Uśmiecham się i mówię co przed chwilą się wydarzyło.- Byłam zazdrosna. Na prawdę byłam trochę zazdrosna, że dał jej prezent. Jestem wściekła na to, że tu jest i na to, że go chyba polubiłam.- chwilę milcze.- Nie wiem co robić... - ocieram łzy.- ty byś wiedział. Pomógł byś mi... Rozwiązał problem.- znowu milcze chwilę i wycieram kolejne łzy.– potrzebuję cię...- dotykam ziemi a kilka łez wsiąka w podłoże.- abyś mnie przytulił... Pocieszył... Pomógł... Abyś po prostu tu był. -siedze tam jeszcze chwilę i wstaje.- Pa... Kocham cię. Postaram się jutro też przyjść. -mówie i odchodzę. Siadam na ławce w środku ogrodu.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
-Wyslemy to do kin i zarobimy fortunę. Dostaniemy nagrodę za najlepszy soundtrack w dziejach- staram się pohamowac w końcu śmiech, ale średnio mi to wychodzi.
Offline
Uśmiecham się lekko.
- Festiwal w Cannes jest nasz - stwierdzam. - Lily w roli drzewa to takie trochę drewno aktorskie. Za to jako Bitchensa wygra wszystkie nagrody.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Śmieję się znowu. Potem rozmawiamy jeszcze o naszej genialnej produkcji, a gdy robi się zupełnie ciemno, zbieramy się z powrotem do pałacu.
Offline
Przez cały czas byłem ukryty za drzewem. Wszystko słyszałem. Nie pomyślałem, że spotkam ją. Że w ogóle tak zareaguje. Nie miałem pojęcia. Naprawdę nie wiedziałem.
Bez słowa siadam obok dziewczyny. Nie chcę by przeze mnie płakała.
Offline
Nie patrzyłam na niego.
–Czego chcesz ode mnie? -mówie zimnym tonem. Zrobiłam z siebie zazdrosną idiotkę...
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
W ramach przeprosin możecie się pocałować :").
Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły.
Offline
Nie odpowiadam. Zamiast tego przesuwam się jeszcze kawałek, lecz zachowuje stosowną odległość. Wyciągam rękę i wierzchem dłoni wycieram samotną łzę, spływającą po jej policzku.
- Nic się nie wydarzyło między mną, a Thalią. Nic.
Offline
Zwiesiłam głowę po czym ją podniosłam i spojrzałam na niego. Pokiwałam przecząco głową.
–Nie dotykaj mnie... -zacisnęłam szczękę- proszę...
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Asteyo. To nie tak, jak myślisz. Nigdy, ale to nigdy bym cie nie zranił. Zwłaszcza w taki sposób. - Mimo mojej chęci dalszego dotykania jej, zabieram rękę.
Offline
–Zachowywałeś się przy niej tak swobodnie... Przy mnie się spinasz i przemyślasz każdy ruch i słowo. Widzę to i nie wmówisz mi, że jest inaczej.- westchnęłam.- To sztuczne. - mówię i zaczynam bawić się bransoletką która zasłania bliznę na lewej ręce.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Wzdycham. Nie wiedziałem, że tak to odbierze.
- Zachowuje się tak, bo boję się, że zrobię jeden nie właściwy krok i cię stracę.
Nie miałem pojęcia, że tak to zrozumiesz. Pod żadnym pozorem bym cię nie oklamał, wiec uwierz mi i teraz. Thalia jest dla mnie, jak przyjaciółka. Nie kłamię. - Łapię ją za dłoń i wyrywam z transu. - Musisz mi uwierzyć.
Offline
Pociągam nosem. Kiedy złapał mnie za rękę bransoletka się przesunęła i było widać bliznę. Powinnam zacząć malować nadgarstki aby nie mieć z nimi takiego problemu. Wyrwałam rękę i wstałam szybko. Poprawiłam bransoletkę.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Otwieram szerzej oczy na widok blizny. Dlaczego?
Kiwam niespokojnie głową i wstaję za dziewczyną.
- Wierzysz mi? - pytam, choć z moich ust chciało paść inne pytanie
Dlaczego?
Offline