Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Chwytam się dłońmi za brzuch. Znów zaczynam kaszleć krwią. Może i kłamstwo jest dobrym rozwiązaniem... W najgorszym przypadku. A trafiła na szczerą osobę. Gdybym teraz wyjechała, zostawiłabym tu wszystko i wróciła do rodziny. Braci, matki i ojca. Byłoby jak dawniej. Może znowu walczyłabym z nim? Nie chcę się nad tym zastanawiać. Nim pluję krwią, dukam jedno słowo.
- Zostaję. - i tym razem patrzę na nią.
Wściekłym, gromiącym wzrokiem.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Dalej chce ze mną walczyć. Jak można być tak głupim? Znowu unoszę nóż nad jej dłonią, którą przytrzymuje gwardzista.
-A więc będziesz kłamać?
Offline
Chciała żebym kłamała, to proszę bardzo.
- Tak. - mówię zduszonym głosem.
Noc zaczyna mnie boleć, a napływająca krew nie pomaga.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-To dobrze.
Nie czuję w tym szczerości, ale to paradoksalnie dobrze. I wiem, czego jeszcze jej trzeba.
Ten pokój jest tajny. To oficjalny schron, ale nie ma w nim żadnego jedzenia, koców ani niczego innego. Jest pusty, składa się tylko z gołych ścian i kafelkowej, zimnej podłogi. Juz wiele razy mi się przydał. Przede wszystkim ze względu na całkowicie dźwiękoszczelne ściany. Lily musi teraz nad wszystkim pomyśleć.
Podchodzę do jednego z gwardzistów i mówię półszeptem:
-Przekaż ją Benjaminowi. Powiedz mu, że ona musi trochę pomyśleć. Będzie wiedział, co robić.
Benjamin jest jedną z niewielu osób, które wiedzą o pokoju. Zazwyczaj on odprowadza tam ofiary.
Offline
Gdzie ja mam iść? I co ja mam tam robić? Może mnie wypuści jak resztę kandydatek? Muszę porozmawiać z Delilah... Muszę też znaleźć Fabiana.
- Co Wasza Wysokość chce ze mną zrobić? - ocieram trochę krwi z policzka.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Zadajesz za dużo pytań.-odpowiadam lekceważąco-Wyprowadzić- zwracam się do gwardzisty.
Offline
Może dlatego, że kompletnie nie wiem co chcesz mi zrobić? Przełykam ślinę. Boję się. Spoglądam na gwardzistę błagalnym wzrokiem. Niech on się jej nie słucha. Proszę...
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Zostaje tylko Delilah. Patrzę na nią najbardziej nienawistnym wzrokiem, na jaki mnie stać. Zbliżam się do niej. Wciąż jest trzymana przez dwóch gwardzistów.
-Co. To. Właściwie. Miało być?!- pytam na wstępie.
Offline
Gwardziści łapią mnie mocniej, jakby spodziewali się, że zaraz się na nią rzucę. Ale ja nic nie robię. Nawet nie odpowiadam. I tak oberwę. Co to za różnica? Skończę jak Lily. Skończę gorzej niż Lily.
Królowa pokazała, na ile ją stać. Zapewne nie tylko na tyle.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Nie odpowiada. Co więcej, nie opiera się i zupełnie rozluźnia. Mistrzowski poziom udawania zwłok.
-Chodź- mówię, nie uderzając jej ani razu.
Wątpię, żeby tego się spodziewała. Jestem wściekła i zwykłe uderzenie nie wystraczy. Wchodzę po schodach
Offline
Idę za królową nawet nie stawiając oporu. Zasłużyłam na karę. Przynajmniej w jej mniemaniu. Znałam konsekwencje swoich czynów. Może mnie nawet zabić.
Nie żałuję ani jednej rzeczy, którą tam zrobiłam.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Siedzę w Komnacie Dam z Melodie. Na początku chwilę rozmawiałyśmy lecz po jakimś czasie zajęłyśmy się sobą. Ona czyta jakąś książkę, a ja przeglądam kolorowe czasopismo. W którymś momencie wchodzi Delilach, wita się z nami. Siada po drugiej stronie pomieszczenia i wkłada słuchawki do uszu. Wzruszam na to ramionami i wracam do czytania.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Patrzę na Carmen zaciekawiona. Zamykam książkę i próbuje zajrzeć jej do czasopisma.
- Co czytasz? - spytałam.
Ostatnio edytowany przez Melody Infernum (2016-07-23 20:44:47)
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Co o nas piszą - mruczę nie odrywając wzroku od artykułu. - Wiesz.. Zawsze warto wiedzieć co myśli o tobie opinia publiczna - dodaję.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Natychmiast wstałam z krzesła i rozejrzałam się. Może to ćwiczenia? Może to tylko jakiś głupi żart?
- Musimy iść - wyrzuciłam z siebie prawie płaczliwie. Bałam się. Wybiegłyśmy z komnaty dam na korytarz a potem szukałam jakiegoś schronu o którym mówili.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Wchodzę do Komnaty Dam. Jeżeli to to o czym myślę... Może nie będzie tak źle. Silę się na uśmiech z mojej strony i staję gdzieś z boku.
(http://www.polyvore.com/paradise/set?id=204045309)
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Do Komnaty Dam zawitałam jako druga. Mimo groźby królowej, nie zrezygnowałam z czarnych sukienek i złotej biżuterii, dla mnie to było jak wyzwanie, a ja odpuszczam. Stanęłam koło Lily i przywitałam się skinieniem głowy. Teraz pozostało mi czekanke na resztę kandydatek. Wyprostowałam plecy, aby dobrze się prezentować.
(http://www.polyvore.com/m/set?.embedder … =190697600)
Ostatnio edytowany przez Cassidy Skiver (2016-08-05 11:59:09)
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline
Kazano mi przyjść to przyszłam, choć tak naprawdę bardzo źle się czułam. Nie miałam ochoty na wychodzenie z pokoju, ale jeszcze bardziej nie chciałabym narazić się królowej.
Stanęłam z boku i starałam się być niezauważona.
(http://www.polyvore.com/m/set?.embedder … =205112627)
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Wchodzę do Komnaty dam i wygładzam moją czarną sukienkę. Jak żałoba, to żałoba, prawda?
Opieram się o ścianę i wszystko nieufnie obserwuję.
To nie musi być prawda. To tylko wasze przypuszczenia.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wchodzę do komnaty dam i staję obok Cassie.Uśmiecham się do niej lekko i poprawiam sukienkę http://www.polyvore.com/eloodie/set?id=205122435
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
Wchodzę do Komnaty Dam pewnym krokiem i z uśmiechem staję obok Delilah.
Wygładzam nieistniejące fałdki na czarnej sukience sukience. Podoba mi się ta kreacja. Idealnie pasuje na powrót królowej.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Odwzajemniam uśmiech El i unoszę kciuki w górę, bo widzę jak bardzo jest zestresowana.
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline
Wchodzę pospiesznym, pewnym krokiem do Komnaty Dam. Kłaniam się z grzeczności przed kandydatkami i zajmuję miejsce pod ścianą, niedaleko Lady Carmen i Lady Delilah. Strategicznie rzecz biorąc to najlepsze miejsce. Poza tym chyba jej najbardziej trzeba pilnować, by nie uszkodziła prezentu.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Wchodzę wyprostowany do Komnaty Dam. Zajmuję miejsce na środku. Teraz tylko pozostało mi czekać na Królową i Gabriellę.
Offline
- To piękny dzień, żeby umrzeć, moja przyjaciółko - burczę w stronę Carmen.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline