Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kłaniam się.
- Jeśli już nie jestem potrzebny Waszej Królewskiej Mości, to udam się do wyjścia - mówię i wychodzę.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Patrzę na wychodzącego Williama. Nic o nim nie wspomniałam. Celowo. Kandydatki na razie mają nie wiedzieć, z jakiego powodu sprowadzilam włoskiego księcia do pałacu. Nie muszą tego wiedzieć, a tylko by się znowu wyklocaly. Dowiedzą się w swoim czasie. Łapię Williama przy wyjściu i tłumaczę mu to szeptem, a potem pozwalam mu wyjść. Widzę, że Fabian czeka.
Kiedyś muszę z nim w końcu porozmawiać. Wzdycham.
Offline
Czekam aż wszyscy, łącznie z gwardzistami wyjdą. Zatrzaskuję drzwi.
-Co. To. Wszystko. Ma. Do cholery. Znaczyć?!
Już nie ukrywam wscieklosci, nie muszę i nie chcę
Offline
-Nie przeklinaj. Nie tak cię wychowałam- mówię z całkowitym spokojem i siadam na krześle niedaleko drzwi i Fabiana.
Spodziewałam się takiego wybuchu.
Offline
-Ty mnie w ogóle nie wychowywałas! Nie masz prawa nazywać siebie czyjąkolwiek matką!
Jestem wściekły, a jej spokój tylko jeszcze bardziej mnie irytuje.
Offline
uuuuu... Wkurzyłeś naszą Mamę. ;-;
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
-Spokojnie, Fabian. Gdyby nie ja, w ogóle byś nie istniał, wiec należy mi się szacunek. Powiedz po prostu, o co ci chodzi i będziemy mieć to z głowy.
Jestem całkiem spokojna. Przewidziałam to wszystko. Jak już do niego dojdzie, że nie ma na nic wpływu, to się uspokoi. Nie będzie miał wyjścia.
Offline
-O co mi chodzi?! Pobiłas Lily praktycznie do nieprzytomności! Zgoliłas włosy Delilah! Ty zamknelas Cassidy na SZEŚĆ DNI w pustym pokoju! Strach pomyśleć, że gdybym jej nie znalazł, siedziałaby tam pewnie do teraz! Czy to twoim zdaniem jest normalne?! Wydaje ci się, że możesz je tak traktować? No więc powiem ci tak, Andrea- celowo nie zwracam się do niej "matko". To ją zaboli.- Nie tkniesz, nawet nie zbliżysz się do żadnej z nich do końca Eliminacji! Nie masz prawa ich tak traktować. Nigdy.
Biorę szybki wdech i mówię dalej.
-A Gabriella? Co to w ogóle ma znaczyć?! Zupełnie bez pytania, doczepiasz mi nową kandydatkę. I teraz czego oczekujesz, hm? Czego się spodziewasz? Ze nagle zakocham się w dziewczynie, której w ogóle nie znam? Że będę odgrywał ta twoją idiotyczną historyjkę o wielkiej miłości?! Dlaczego niby miałbym to robić?!
Offline
-Zrobisz to- mówię całkiem spokojnym, przesłodzonym głosem. - Bo choćbyś nie wiem, jak bardzo się starał, nie będzie cię zawsze i wszędzie. A ja mam więcej wolnego czasu. I chyba rozumiesz, że potrzebuję rozrywki.
Offline
-Spróbuj tylko podnieść...
Offline
-Spróbuję- przerywam mu- Żebyś wiedział, że spróbuję. Co więcej, uda mi się to. Jeśli ktoś dokładnie wie, jak osiągnąć cel, to z całą pewnością jestem to ja. I ty także l tym wiesz. Dlatego mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
Fabian unosi brwi, a ja uśmiecham się zwycięsko. Jestem w stu procentach, że to się uda. Musi.
-Gabriella przejdzie do Elity, którą ogłosisz juz niedługo. Specjalnie dla niej będzie dodatkowe miejsce, o to się nie martw- mój uśmiech robi się coraz szerszy i nawet Joker mógłby mi tej chwili pogratulować przerażającego wyglądu.- I dopóki Gabriella zostanie w pałacu, ja nie podniosę na żadną kamdydatkę ręki. Musisz przyznać, że to baardzo uczciwy układ? - kończę ze sztuczą pogodą w głosie.
Offline
Przebiegła żmija. Wie, że się zgodzę. Muszę się zgodzić, bo one już tego dłużej nie wytrzymają. Nie mogę patrzec, jak je katuje. I ma cholerną rację, nie mogę być wszędzie. To był czysty przypadek, że wtedy w korytarzu złapałem ją z Delilah i że przechodzilem obok schronu, w którym byla uwięziona Cassidy. A gdyby tak się nie stało...
-Nie, to w żadnym stopniu nie jest uczciwe. Ale zgadzam się- cedzę przez zęby.- Nie dotkniesz żadnej z kandydatek, dopóki Gabriella będzie przebywac w pałacu. I nie próbuj żadnych twoich sztuczek, będę wiedział, jeśli którąs z nich uderzysz. Ty, albo ktoś za twoim pośrednictwem. Wtedy Gabriella natychmiast wyjedzie.
W końcu trzymanie księżniczki w pałacu nie wymaga wielu poświęceń, a będę miał pewność, że dziewczyny są bezpieczne.
Offline
-Idealnie- mówię.-Skoro umowa juz za nami, pozwól, że będę się zbierać. Choć teraz będę miała dużo wolnego czasu...
Wstaję i otrzepuję suknię z niewidzialnych pyłków.
Offline
-Wiem, że to ty mnie wtedy otrułaś- mówię, zanim jeszcze wyjdzie.
Uśmiecha się tylko i zatrzaskuje za sobą drzwi.
Jestem tak wściekły... muszę ochłonąć, bo nie chciałbym, żeby ktoś mnie spotkał w tym stanie. Szybkim krokiem opuszczam komnatę.
Offline
Siedzę w Komnacie Dam od początku dnia. Sobota mija leniwie i spokojnie. Na początku jestem sama, a po jakimś czasie przychodzi też Lily. Nie patrzę nawet co robi. Pogłaśniam muzykę w słuchawkach i skupiam się na książce.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Postanawiam coś poczytać. Do biblioteki wolę nie chodzić... Znowu bym coś zdemolowała. Zamiast tego, wyciągam pierwszy lepszy magazyn. Już mam zamiar przewrócić pierwszą stronę, kiedy widzę na okładce Carmen i Fabiana całujących się. Przegryzam wargę. Chyba nie mam ochoty czytać.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Podnoszę wzrok i sięgam po szklankę wody. Zauważam niemrawą minę Lily kiedy patrzy na okładkę jakiegoś czasopisma. Wyjmuję słuchawki z uszu.
- Co czytasz? - pytam zaciekawiona, przyglądając się jej.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Ciebie powinno to w sumie zaciekawić. - zmuszam się do spojrzenia na nią.
Podaję dziewczynie gazetę, starając się nie gromić jej wzrokiem.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Unoszę brwi i biorę od niej gazetę.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy to zdjęcie. Moje i Fabiana. Uśmiecham się pod nosem. Zerkam na nagłówek: "Czego jeszcze nie wiemy o księciu Fabianie? Romantyczna scena na wieży"
- Ładne ujęcie - stwierdzam rozbawiona miną Lily. Podrażnię się z nią chwilę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Jakoś nie mam nastroju na żarty. - odpowiadam sucho.
Mogłabym wziąć ten magazyn, spalić, zakopać i pogrzebać. Ale, ich jest więcej. A ludzie są ciekawi życia z pałacu.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Zerkam na stronę na której znajduje się artykuł. Otwieram magazyn. Przelatuję wzrokiem po tekście.
- "[...] Nasz fotograf dostał informację od anonimowego informatora o nocnym spotkaniu Lady Carmen i księcia Fabiana. Czyż to nie romantyczne? [...] Fotograf mówi: 'Obserwowanie ich to była czysta przyjemność. Pomiędzy nimi po prostu iskrzy!' [...]" - czytam na głos urywki z artykułu. - "Lady Carmen wspominała na ostatnim biuletynie, że książę jeszcze jej nie pocałował... Może teraz dowiemy się czegoś ciekawego na biuletynie? [...] Z niecierpliwością będziemy na niego czekać! - kończę i patrzę na minę Lily. Bezcenne.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Mogłabyś go czytać w ciszy? - unoszę brew. - Nie ciekawi mnie. - nawet bardzo.
Wyrzucić i spalić.
Biorę ze stolika następny magazyn. Jak na jeden dzień, mam dość Carmen.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Oj, Lily... Nie denerwuj się - mówię z udawaną troską. - Może chcesz jakiejś herbaty na uspokojenie? - pytam cały czas tym samym tonem. - O, albo - podnoszę magazyn i macham zdjęciem na okładce. - Może jednak chcesz poczytać? - pytam tym razem zachęcającym tonem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Mogłabyś przestać się narzucać, Carmen? - pytam z mniejszym spokojem. - Nie chcę. Ale ty, możesz sobie poczytać. Przecież, jest taaaki cudowny. - przewracam oczami.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Ja bardzo dobrze znam szczegóły - mówię rozbawiona z szerokim uśmiechem. - Plotki mnie nie interesują. - Wzruszam lekko ramionami i odrzucam magazyn na stolik obok szklanki z wodą.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline