Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Kenneth... - powiedział to. Powiedział to czego nie powinien, a ja nadal nie potrafię. Podnoszę głowę i patrzę mu w oczy. Dłonią nakrywam jego dłoń na moim policzku. - Ja... chyba też... - powiedziałam bardzo cicho, prawie bezgłośnie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Uśmiecham się szeroko. Przez cały czas patrzę jej prosto w oczy.
Powoli zmniejszam odległość pomiędzy nami. Czuję na swoim policzku jej przyspieszony oddech. Zatrzymuje się i czekam, aż mnie odepchnie, aż powie, że nie chce tego.
Jeśli tak się stanie... Nie chce nawet o tym myśleć.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Nie mogę... nie powinnam... Zabiją mnie. Zabiją mnie i Kennetha...
Kładę ręce na jego ramionach, jak w tańcu, i staram się ignorować jak wielki błąd popełniamy. Uspokajam się. Nadal patrzę mu w oczy.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
W końcu przestrzeń pomiędzy nami zmniejsza się na tyle, że moje usta delikatnie muskają jej. Są takie miękkie.
Melody dygocze i mam wrażenie, że pomimo ściany o którą się opiera, przewróci się. Wolną rękę wsuwam przez jej talię na plecy i przyciskam ją lekko do siebie.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Gdyby Kenneth mnie nie chwycił prawdopodobnie bym się przewróciła. Kolana zmieniły mi się w jedym momencie w watę cukrową. Nie odsuwam się od niego nawet na chwilę. Czuję jak setki emocji i to mnie chyba wykańcza, ale jest tak dobrze...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Nie mam najmniejszej ochoty się od niej odsuwać ale wiem, że nie możemy tak ryzykować. Nie mogę narażać Melody.
- Mely - szepczę, odsuwając się dosłownie na kilka minimetrów, tak że przy każdym słownie muskam ustami jej wargi. - Spokojnie - mruczę uspokajająco, czując jak cała drży.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Ale... ja nie mogę... - uśmiecham się delikatnie, choć nadal jestem przerażona. - Powinnam kazać Ci się odsunąć... powinnam... powinnam wezwać innego gwardziste... Ale... nie mogę, nie chce - cały czas czuję, że nie mam władzy nad ciałem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Ja też nie chcę. - Odsuwam się jeszcze kawałek aby móc się jej przyjrzeć. Błyszczące oczy i różowe policzki wywołują na mojej twarzy ciepły uśmiech. Przeczesuję palcami jej ciemne i miękkie włosy.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
W końcu przerażenie wygrywa.
- Mogą nas za to zabić... Kenneth... boję się... że... ktoś się dowie... - mówię cichutko. Zaciskam palce na jego ramionach jakby były ostatnią deską ratunku.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Ćśś - mruczę. - Postaramy się aby tak się nie stało, tak? - patrzę na nią znacząco i bawię się kosmykami jej włosów.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Pokiwałam nieznacznie głową. Powolutku zbliżyłam dłoń do jego policzka i dotkęłam go.
- Tak... - zgodziłam się przysuwając do niego. Jeszcze raz. Jeszcze raz chce go pocałować. To takie magiczne uczucie...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Jeszcze raz składam na jej wargach długi pocałunek. Melody wydaje się być taka mała i taka krucha.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Kiedy pocałunek się kończy, uspokajam się na dobre.
- Nie powinniśmy tego robić... za często... - uznałam z nutą smutku. Do reszty oszalałam. Ale podoba mi się to...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Nachylam się i szepczę jej do ucha.
- Ja będę to robił tak często jak będę mógł...
Biorę kilka głębokich oddechów i odsuwam się od Melody. Znów jest tak blisko, a za razem tak daleko...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Patrzę jak się odsuwa i wierzchem dłoni wycieram zagubioną łezką na policzku. Patrzę na niego z lekką tęsknotą i po chwili zastanowienia łapię go za rękę.
- W takim razie czekam... - powiedziałam cicho z uśmiechem błądzącym po mojej twarzy.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Ostatni raz dotykam jej policzka.
- Będę odliczał minuty - mówię. Powoli i ciągle wracam na korytarz. Rozglądam się czy nikogo nie ma i wracam na wartę.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Chwilę stoję w bocznym korytarzu z tym samym rozmarzonym uśmiechem. Oszalałam... Zabiją mnie...
W końcu kiedy kroki Kennetha cichną wychodzę ze swojej kryjówki i pozornie spokojna wracam do mojego pokoju.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
-Nie dziwię ci się- mówię, gdy schodzimy po schodach.- Ale wtedy naprawdę mnie zaskoczyłas. Pozytywnie, oczywiscie. Wbrew powszechnym stereotypom, to bardzo istotne, żeby kobieta potrafiła się bronić. Zwłaszcza w pałacu.
Offline
Kiwam głową. Dziwnie się czuję gdy mi schlebia.
- Dziękuję... To był odruch... Kiedy wszyscy dookoła płakali chyba po mnie spodzewano się całkowitego paraliżu jednak gdy mogłam się bronić... - wzruszam ramionami. - Na dobrą sprawę przeważa mnie bezradność...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Kiwam głową. Jestem z niej... dumny. Naprawdę.
-To...- zaczynam, ale dostrzegam biegnącego w naszą stronę gwardzistę.
Nawet go nie kojarzę. Nje wiem, czy kiedykolwiek go widziałem. Przez nowy pobór, znowu będzie musiało minąć sporo czasu, zanim nauczę się nazwisk choćby połowy z nich.
W głębi duszy wiem, że myśląc o tym, próbuję tylko odsunąć od siebie obawy. O tamtych. Moi ludzie nadslcnie wpadli na choćby najmniejszy trop nowych rebeliantów.
I Nicole.
-Wasz Wysokość...- gwardzista wyraźnie próbuje ukryć to, jak bardzo jest zdyszany. Nawet nie zdążyli dokończyć szkolenia...- W lesie, były strzałki, wskazówki- mówi nieskładnie.
Wtedy zauważam paczkę, którą trzyma i patrzę na niego pytającym wzrokiem.
Offline
Sama jestem zaciekawiona, ale... czuję dreszcze. Podświadomie czuję, że to coś złego.
- Co jest w środku - pytam gwardzistę.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Gwardzista patrzy na mnie nerwowo, a ja ponaglam go gestem. To nie będzie nic dobrego, czuję to.
-My jeszcze...-spogląda na Melody- Jeszcze nie otwieraliśmy... Paczka leżała w lesie, najpierw ktoś spowodował wybuch, a gdy dotarliśmy na miejsce, z tamtąd biegły ułożone gałęzie. Na końcu drogi znaleźliśmy to- lekko unosi pakunek. Był zaadresowany do księcia. Ktoś chciał, żebyśmy to znaleźli. Nie stwierdzono zawartości ładunków wybuchowych, powinna być bezpieczna. Oczywiście można przeprowadzić dodatkowe testy...
Bez słowa zabieram mu paczkę. Gwardzista od razu milknie i tylko patrzy, przerażony, ale zaciekawiony.
Offline
Wyglądam mu przez ramię.
- Otworzysz? - pytam nerwowo. Po tym co usłyszałam... naprawdę czułam strach.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Gwardzista bez słowa podaje mi nożyk.
Mam złe przeczucia, baardzo złe. Normalni ludzie przysłaliby paczkę pocztą. Tacy, którzy nie muszą się ukrywać.
A ja wiem, kto musi się ukrywać.
Paczka jest dość ciężka. Odsuwam ją od siebie, mimo że gdyby miała być niebezpieczna, i tak z takiej odległości zrobiłaby mi krzywdę.
-Odsuń się, na wszelki wypadek- mówię cicho do Melody.
Wysuwam nóż, powoli tnę karton. Z każdy ruchem dopada mnie coraz więcej wątpliwości, złych przeczuć.
Pod wpływem mocnego nacięcia, karton otwiera się z jednej strony, a na podłogę wypada zawartość.
Zakrywam dłonią usta.
Ludzka głowa
Offline
Krzyknęłam nim zdążyłam zasłonić sobie osta. Cofnęłam się kilka kroków i zaczęłam głęboko oddychać. Cała się trzęsłam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline