Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zależy jej tylko na koronie. Słowa El wracają, choć nie mają nic do rzeczy. Muszę się mocno pilnować, żeby nie odpłynąc teraz myślami.
-Warto wiedzieć- mówię tylko, bo co właściwie mógłbym jeszcze powiedzieć? Że nie wiem, na czym właściwie jej zależy? Ze bylem pewny, ale przez El juz nie wiem, w co wierzyć?
Offline
- Okej - mówię kiwając głową. - Tak tylko mówię.- Robię kilka kroków w tył. - Nie wiem co już was łączy. -Znając moją siostrę, to różne rzeczy mogły się dziać. - Ale nie daj się nabrać. To cholernie inteligentna dziewczyna. - Uśmiecham się pod nosem. - Nie będę już przeszkadzał. Cześć - rzucam i zawracam aby znaleźć te pokoje.
Straszny labirynt w tym pałacu. Chyba jednak będę musiał kogoś zapytać jeśli chcę pogadać z Carmen jeszcze dziś. Śmieje się pod nosem.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
-Pokoje gościnne i komnata Carmen są tam- wskazuję odwrotny kierunek.
W sumie, nie dziwię się, że zabłądził w pałacu.
Offline
Odwracam się.
- Dzięki - mówię nieco głośniej aby usłyszał i skręcam we wskazany kierunek.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Odchodzę w kierunku gabinetu, żeby skończyć ustalanie szczegółów, co do nowego naboru gwardzistów.
Offline
Pomimo, że dostałem wskazówki co do drogi to i tak nie mogę dość do tych głupich pokoi. Szlag mnie zaraz trafi. Zapisuję w pamięci, że muszę nieco popracować nad swoją orientacją w terenie.
Skręcam w prawo. Przede mną idzie ciemnowłosa dziewczyna. Podbiegam za nią.
- Hej, przepraszam, cię - mówię dotykając dłonią jej ramienia, a tym samem zatrzymując. - Powiesz mi jak dojść do pokoi gościnnych? - pytam.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Odskakuje jak oparzona kiedy czuję czyjś dodyk. Przyglądam się chłopakowi. Kogoś mi przypomina...
- Jesteś bratem jednej z kandydatek...?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Unoszę dłonie ku górze widząc jak dziewczyna odskakuje. Odwraca się do mnie przodem i teraz widzę jej twarz. Opuszczam dłonie i uśmiecham się.
- Tak, tak - mruczę w odpowiedzi. - Nie chciałem cię przestraszyć. - Wyciągam w jej stronę dłoń. - Jestem bratem Carmen.
Zaczyna mnie męczyć to, że co chwila muszę powtarzać te trzy słowa.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Aha... A Matt prawda? - uśmiecham się i uścinsnęłam mu rękę. - Melody - przedstawiłam się gratulując sobie pewności siebie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Już mam spytać co moja siostrzyczka na mnie nagadała gdy poznaję jej głos.
- Zaraz... To z tobą rozmawiałem, prawda? - pytam rozbawiony. Opuszczam ręce luźno po bokach. - Miło cię poznać, Melody.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Mi również miło Cię zobaczyć na żywo - uśmiechnęłam się. - Umm w sumie nie wiem gdzie są pokoje gościnne... - przyznałam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Niedaleko waszych. W sumie i tak mam zamiar zajrzeć jeszcze do Carmen... Idziesz do pokoju? Proszę powiedz, że tak bo chyba zwariuję jak kolejny raz się zgubię - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Śmieje się.
- Spokojnie. Ja też pierwsze tygodnie spędziłam na szukaniu komnat... I tak masz szczęście, że nie zostajesz tu na dłużej - stwierdzam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Aż tak tu źle? - pytam żartem choć tak na prawdę mam nadzieję, że ona powie mi coś więcej na temat pałacu niż moja siostra.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Umm... trudno powiedzieć, na ogół jest całkiem spokojnie... - stwierdzam zgodnie z prawdą powoli ruszając korytarzem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Krzyżuję ręce za plecami.
- A poza ogółem? - pytam nadal z uśmiechem.
Co może być nie tak?
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Uśmiech lekko mi zadrżał.
- Też jest ciekawie - zauważam ciszej.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Unoszę i opuszczam brwi w zastanowieniu.
- W pałacu na pewno nie jest nudno... Temu nie zaprzeczam. - Przez chwilę milczę, a nasze kroki roznoszą się echem po pustym korytarzu. - Wybacz, że zapytam ale strasznie mnie to ciekawi. Jakie są pomiędzy wami relacje. Wiem, że mogę o to zapytać siostrę... Ale wiesz jaka ona jest. Zdążyłaś ją już chyba poznać przez ten czas - śmieje się pod nosem.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Zastanawiam się.
- Trudno powiedzieć. Jedynych się lubi innych nie, jak w życiu - stwierdziłam. - A skoro Ty mi zadajesz pytania to nie będę dłużna... Czy Carmen zawsze zachowuje się... No wiesz... czy może jednak ma swój jasną stronę?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Hmm. Poznajesz wroga - żartuję. - No cóż. Pytanie za pytanie, odpowiedz za odpowiedz. - Pomimo moich słów przez krótką chwilę się waham. - W dużym skrócie powiem, że ma swoje jasne strony. Mówiłem ci. Trzeba ją tylko poznać co jest nie lada wyzwaniem - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Pokiwałam głową z uśmiechem.
- Chciałam tylko potwierdzić swoje przypuszczenia, że nie jest taka zła jaką stara się udawać - wyjaśniłam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Muszę cię zmartwić, ona nie udaje. Ona po prostu taka jest - wzdycham. - Tylko nie ma świadomości, że to jest złe. Nikt jej nigdy o tym nie mówił. Pomyśl sobie... Czy gdyby rodzice nie upominali gdy byłaś mała, że malowanie po ścianach jest złe, wiedziała byś, że tak jest? - pytam. Nie oczekuję, że odpowie więc ciągnę dalej. - Dziecko odróżnia dobro od zła dzięki dorosłym, którzy im to tłumaczą. Rozumiesz o co mi schodzi? - pytam, zerkając na Melody.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Wiem, ale... sama nigdy tak nie miałam - przyznaje cicho. - Czasami samo dziecko musi zadecydować co jest złe...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Masz rację - potakuję jej. - Ale czasem zło nie do końca jest czarne, a dobro białe.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Pokiwałam głową.
- Masz rację. Ale jak odróżnić w takim razie prawdziwe dobro od prawdziwego zła? Albo co zrobić, jeśli czyn dobry jest też złym?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline