Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czemu zachowujesz się jak zimna suka? Dobrze wiem, że to w niczym ci nie pomaga. A zwłaszcza tutaj w pałacu wśród Kandydatek. - spoglądam w jej oczy. - Wiesz co? Szkoda mi cię. Nie wytrzymasz tak długo. - mówię. Obojętność w niczym jej nie pomoże. - A! Jak tak bardzo cię interesuje kto mnie uderzył, to był to Fabian. Zapewne niezmiernie się cieszysz.
Ostatnio edytowany przez William Sperare (2016-08-06 21:15:49)
Offline
Nudni jesteście
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Oj Picuś Glancuś nie denerwuj się bo ci żyłka pęknie.- śmieję się.- Co zrobiłeś Fabianowi, że ci przywalił? Wygląda na dosyć opanowanego. Brawo dla ciebie, nieźle go wkurzyłeś.- klaszczę w dłonie.
Offline
- Jestem bardzo opanowany. - wyjaśniam. - Po co ci ta wiedza, co księżniczko? - pytam z przekąsem.
Offline
- Lubię być poinformowana.- uśmiecham się.- Jak idzie szukanie narzeczonej po tym jak moja matka rok temu odmówiła?- unoszę brwi.
Offline
- Cóż... jak widać znalazłem ładniejszą i mądrzejszą niż ty, ale może Fabian będzie inaczej oceniał. Bo tym co masz w główce na pewno go nie uwiedziesz. - mówię i spoglądam na nią.
Offline
Marszczę brwi. No jasne przyjechał tu dla Asteyi. I Fabian mu przywalił bo pewnie się do niej dobierał.- Nie sądzę, aby była ładniejsza od mnie.- kręcę głową.- Nie sądziłam, że gustujesz w chorych psychicznie.- wzruszam ramionami.
Offline
- Co masz na myśli przez "chorych psychicznie"? - pytam. Teraz to mnie zaciekawiła. Chyba, że znowu coś zmyśliła.
Offline
- Z kilometra widać, że ta dziewczyna ma depresję, oraz cierpi dlatego, że Fabian wywalił jej chłopaka.- uśmiecham sie.
Offline
- Chłopaka? - dopytuję się. O co jej chodzi? - Jeśli chcesz sprawić, że z niej zrezygnuje, to się mylisz. - Ostrzegam ją.
Offline
- Pamiętasz tego prowadzącego biuletyn? Już go nie ma. Podejrzewam, że Fabian go wywalił dlatego, że miał romans z Asteyą.- mówię z spokojem.- Ona cię nie chce, bo kocha innego.- wzruszam ramionami.- A teraz idź do pielęgniarki bo się wykrwawisz.
Offline
Znowu mnie w coś wrabiają. Ja pierdole
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Ten cały Ashanim? - pytam, choć nie oczekuję odpowiedzi. Nagle wzbiera we mnie złość. Sam nie wiem czemu. Może dlatego, że teraz nie mam u niej kompletnie żadnych szans? - Wcale nie jesteś taka sukowata na jaką wyglądasz. - mówię i odchodzę w przeciwnym kierunku. Ma rację. Muszę iść do pielęgniarki.
Offline
JESTEM NIEWINNY. Poza tym - jak ty jej nie zechcesz, to nikt jej nie zechce.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
*Idzie się zabić*
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Miło mi.- uśmiecham się i odchodzę.
Offline
Spaceruję korytarzem i zwiedzam Pałac na własną rękę, mając nadzieję, że się nie zgubię.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Wracałam do pokoju. Zauważyłam ochroniarza tej szmaty. Może i ona jest księżniczką ale to nie uprawnia go do chodzenia po tym piętrze.
–Nie wolno ci przebywać na tym piętrze.- mówię lekko kalecząc szwedzki.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Przepraszam panienko, już sobie idę. - odpowiadam z uśmiechem i odchodzę.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
–Troche szacunku. - warknęłam.- Jestem Księżniczką tego kraju. Powinieneś okazywać mi szacunek.- Czego uczą w tym przeklętym kraju.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
Odwracam się. - Proszę o wybaczenie, księżniczko. - kłaniam się w pół i kontynuuje odchodzenie
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
–Ignorant...- burknęłam po francusku pod nosem.– Schody są w drugą stronę! -krzyknęłam za nim.
"Ludzie nie widzą tego, czego nie chcą widzieć. Nikt nie chce się wyróżniać. Dlatego ludzie nic nie robią, nawet gdy widzą, że coś jest nie tak."
Offline
- Dziękuję księżniczko. - ponownie się kłaniam, nie przestając się uśmiechać i zawracam w kierunku schodów
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Wychodzę z pokoju, gdy mija mnie burza.
-Ej ej ej, Carmen? - Marszczę brwi. To dziwne. I to nie jakoś zwyczajnie. W skali dziwności od 1-10 dałabym temu 20. - Co się dzieje?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Oddycham szybko i nierówno. Po jakimś czasie łzy złości napływają mi do oczu.
CHOLERNA KSIĘŻNICZKA!
Cała się trzęsę. Co chwila potykam się o własne nogi.
Jestem kretynką. Nie powinnam była wychodzić. Nie powinnam była się złościć. Powinnam się ogarnąć.
Masz wiele wad których nie da się usunąć, Carmen. Pogódź się z tym. Słysze głos matki, tak wyraźnie jak by stała obok mnie, choć te słowa padły z jej ust dawno dawno temu. Ale jedną rzecz musisz zmienić. Nie angażuj się tak. Wycisz i nie reaguj. Podchodź do spraw rzeczowo, a nie uczuciowo. To ci pomoże. Nawet nie pamiętam ile miałam wtedy lat. Mało. Ze dwanaście? Jedenaście?
Słyszę głos Delilah i gwałtownie się zatrzymuję. Kręci mi się przez to w głowie. Ale nie odwracam się do niej. Biorę głęboki oddech. Nie chcę aby widziała mnie w takim stanie. Będzie się śmiała.
- Nic - mruczę w odpowiedzi. - Źle się czuję - dopowiadam i powoli ruszam do drzwi swojego pokoju.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline