Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Udaję, ze przybijam Jay'owi piątkę...chwytam go za dłoń i ciągne na ziemię. Wybuchem śmiechem.
-No, Jay! Przerabialismy ten chwyt niedwno... Co prawda, bez elementu z przybijwniem piątki.
Offline
Prycham.
- Faceci... - przysuwam się jeszcze bliżej ogniska. Stopy mam kompletnie skostniałe.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Odezwała się poważna i elegancka dama. - Przewracam oczami.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Nie porównuj mnie do damy. Bo uznam to za obelgę, panie idealny. - pokazuje mu język.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Oto Sophie Dean- jedyna dziewczyna na świecie, która przywali ci za komplement- udaję głos komentatora sportowego.
Offline
- Zatwardziała feministka - kontynuuję tym samym tonem. - Jej przeciwnikiem jest cały męski ród.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- A jak na złość jestem nim otoczona. - mówię z udawanym niesmakiem.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Bo my cię tu trzymamy na siłę. - Przewracam oczami. - A poza tym sama spytałaś czy chcę tu przyjść. Tak byłabyś tu tylko z Jake'm.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Wzdycham.
- Najwidoczniej podświadomie chce być wami otoczona. - nie mogę wytrzymać i wybucham śmiechem. - Dobra już mi trochę cieplej... - siadam pomiędzy nimi i upijam jeszcze parę małych łyków z butelki. - Uff... - oddaję butelkę Jayowi i zadzieram głowę do góry. Niebo jest pełne gwiazd. - Piękna noc... - przechylam się na prawo i nadal wpatrzona w niebo opieram głowę o ramię Jaka. Biorę głęboki oddech.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- O czym tak rozmyślasz, Sophia? - odwracam się zadowolony do dziewczyny.
Obejmuję Sophie ramieniem i otulam szczelniej kocem.
Offline
- Rzygnę - szepczę szyderczo.
Rozprostowuję nogi i patrzę na morze. Witamy piąte koło u wozu.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
-Nie odwraca się od przyjaciół, Jay! - udaję, że pouczam chłopaka.
Offline
Przewracam oczami. Było wziąć ze sobą Kath. Choć nie. Jeszcze by ją przyłapali i miałaby problemy.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Nie psujcie tego, idioci. - mamroczę. - Może coś zjemy? Bo ja po tym pływaniu to zgłodniałam. - śmieję się i wyplątuję z objęci Jaka. Podchodzę do torby i wyjmuję kiełbaski i pieczywo. - Co wy na to? - uśmiecham się szeroko.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Kiełbasa? Zawsze- śmieję się- Mam ochotę na mięso. I pianki. Wzięliśmy pianki?
Offline
Szybko wyciągam dwie paczki pianek i paczkę herbatników.
- Pff... Za kogo ty mnie uważasz? - pytam ironicznie i kładę prowiant na kocu. - Co co za ognisko bez pianek? - wybucham śmiechem. Moje włosy powoli zaczynają wysychać przez co puszę wyglądać na prawdę komicznie.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Łapię za paczkę pianek i rzucam ją Jake'owi w twarz.
- Masz. I nie mów, że nigdy nic dla ciebie nie zrobiłem - śmieję się.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
-No wiesz ty co, Jay... Najpierw odwarcasz się od przyjaciół, a teraz jeszcze rzucasz mi w twarz? I to piankami? Malinowymi?!- otwieram szeroko oczy, jakby Jay właśnie oznajmił mi, że jest w ciąży.- O nie... o, nie... Jay... one... mają... dokładnie 155 kalorii! W stu gramach!!!
Zapada cisza. Nie mogę się juz dłużej powstrzymać i parskam glośnym śmiechem.
Ostatnio edytowany przez Jake Orlando (2016-03-15 23:31:37)
Offline
Kręcę głową. Udaję wściekłego, zabieram mój kubek i odchodzę w stronę morza. Nalewam do niego wody. Stoję tam jeszcze przez chwilę, po czym wracam ze zirytowaną miną z powrotem.
- Jake. - Warczę. - To było.... - Szybko wylewam mu wodę z kubka na twarz i wybucham śmiechem. - ... takie suche, że aż wystraszyłem się, że się odwadniasz.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Ze śmiechu aż kolana się pode mną uginają. Łapię się za brzuch.
- Ha ha ha ha!! - łzy napływają mi do oczu.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Rzucam w Jaya kiełbasą mi dochodzę do wniosku, że naprawdę jestem głodny
-Dobra. To ja pójdę po jakieś kije.
Wskazuję ręką w stronę lasku i szybko się oddalam.
Offline
- Będziesz mi robił pranie! - Wołam za nim ze śmiechem.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Patrzę jak Jake odchodzi. Ocieram łzy i siadam na kocu.
- Jesteście nienormalni. - kręcę głową ze śmiechem.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Za to nas uwielbiasz, Dean. - Szczerzę się.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Przyglądam mu się przez chwilę.
- Taak. - uśmiecham się pod nosem i przenoszę wzrok z powrotem w stronę w którą poszedł Jake.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline