Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Żeby wejść do pokoju rodzeństwa, trzeba wejść przez sypialnię rodziców.
Pokój rodziców:
Pokój Theo i Lucy:
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Po spotkaniu z księciem jeszcze długi czas siedziałam w bibliotece. W pewnym momencie zaczęłam myśleć o Theo. Sama nie wiem dlaczego ale nagle poczułam, że mam ochotę z nim porozmawiać.
Wyszłam z biblioteki i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Ale skąd mam wiedzieć gdzie on teraz jest. I co miała bym mu powiedzieć? "Theo... Przyszłam bo miałam ochotę cę zobaczyć." ? Matko... To brzmi głupio nawet w myślach.
Weszłam do pokoju i przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Bluza. Muszę mu ją oddać. Wyciągam ją spad łóżka gdzie ją schowałam przed pokojówkami. Megan coś wspominała, że rodzina Harm mieszka obok nich.
Szybko dochodzę do korytarza na, którym znajdują się pokoje rodzin. Tata i Meg dostali pokój na końcu korytarza więc jedyną opcją ją drzwi po lewej. Energicznie pukam do drzwi, które po krótkiej chwili otwierają się i staje w nich mała dziewczynka. Dosłownie wygląda jak mniejsza wersja Harmony. Tyle, że mała ma brązowe oczy. Harm wspominała, że ma młodszą siostrę, szkoda tylko, że nie pamiętam jej imienia.
- Cześć... - zaczynam niepewnie. - Jest może Theo? - pytam szybko.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Dziewczynka przygląda się blondynce zdziwiona. Czego ona chce od jej brata?
- Jest w naszym pokoju - mówi swoim melodyjnym, dziecięcym głosem. - A co chcesz?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Wyciągam bluzę zza pleców i pokazuję ją dziewczynce.
- Chciałam mu ją oddać... I podziękować. - przygryzam wargę. Może niepotrzebnie tu przyszłam. Może lepiej dać bluzę jego siostrze i odejść... Nie. - Mogę wejść? - pytam w końcu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Lucy kiwa głową i otwiera szerzej drzwi. Przygładza swoją jasnoróżową sukienkę. Wygląda, jakby miała ochotę zacząć skakać na łóżku, ale się powstrzymuje.
- Jestem Lucy. Ty jesteś Alex, prawda? - przedstawia się.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Kiwam potakująco głową.
- Tak, miło cię poznać Lucy. - rozglądam się po pokoju. Jest urządzony bardzo podobnie do pokoju mojej rodziny.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Lucy przygląda się jej. Wygląda, jakby miało ją coś rozsadzić. W końcu nie wytrzymuje już i pyta:
- Jaki jest książę? - Wzdycha. - Jest nieziemsko przystojny.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Uśmiecham się szeroko. Zapomniałam już jakie urocze są dzieci.
- Haha. - szczerze mówiąc nie mam pojęcia co mam jej powiedzieć. Przestąpiłam z nogi na nagę przyciskając bluzę do piesi. - Jest miły.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Słyszę z pokoju rodziców jakieś głosy.
Wychodzę z naszej sypialni i co widzę? Lucy gadającą... Tak. Z Alex. Co ona tutaj robi?
- Lucy nie męcz Alex. - Przewracam oczami, a moja siostra siada naburmuszona na łóżku. Zwracam się do Alex. - Hej. Co tu robisz?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Nagle czuję się strasznie nie na miejscu.
- Zapomniałam oddać ci bluzę. Po spacerze. Proszę. - wyciągam rękę z bluzą.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Patrzę na nią zdziwiony.
- O? Nawet nie zauważyłem, że jej nie mam. Dzięki, Alex. - Zastanawiam się. - Może wejdziesz? Tu raczej nikt się nie kręci, więc nie będą ci robić problemu, że siedzisz ze mną sama.
- Ona jest Maxa - mówi nadal obrażona Lucy.
Przewracam oczami.
- To koleżanka - odpowiadam jej.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Czuję jak moje policzki pokrywa rumieniec. Właściwie to Lucy na trochę racji... Szybko odganiam tą myśl.
- Z chęcią. - uśmiecham się lekko.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Siadam na łóżku rodziców, a Lucy, gdy tylko to robię, schodzi z łóżka i wychodzi do innego pokoju. Kręcę głową.
- Typowa Lucy. Przejdzie jej nie długo. - Patrzę na Alex i unoszę brwi. - Jak nie chcesz tutaj rozmawiać, bo czujesz się niekomfortowo, to to rozumiem. Można iść gdzie indziej.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Nie. - siadam obok i wzdycham. - Jest strasznie podobna do Harmony. - uśmiecham się szerzej.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Tylko jest bardziej ogarnięta i wie jak się zachować. Choć boję się, że stanie się taka jak ona całkowicie. - Śmieję się. - A jaka jest twoja siostra? Podobna do ciebie z charakteru?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Kiwam głowa przecząco.
- Nie. My jesteśmy zupełnie inne. Ja w prawo, ona w lewo. Megan... Ona chce chodzić "własnymi ścieżkami". - krzywię się trochę. - I zazwyczaj wychodzi na swoje. - marszcz e brwi. - Mały uparty osiołek. - chichoczę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Śmieję się.
- No to nasze siostry są identyczne. Tylko twoja wydaje mi się nie być taka.. sarkastyczna? Tak, to chyba dobre słowo.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Hmm... Nie, nie jest sarkastyczna. - uśmiech schodzi z mojej twarzy. - Czasem wydaje się tylko, że przejęła cechy naszej mamy. Dopóki ona się nie wyprowadziła Meg spędzała z nią dużo czasu. - robię długą pauzę. - Chodzi o to, że zwraca uwagę na klasy. - przewracam oczami chcą uciec od tematu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Zastanawiam się.
- To znaczy nie lubi niższych klas? Harmony ma na odwrót. - Wzdycham. - Ale nie wydawało się, żeby twoja siostra mnie nie lubiła, gdy nas sobie przedstawiałaś.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Przygryzam dolną wargę.
- Wiem, że nie wyglądała. Ale w rzeczywistości potrafi być niesprawiedliwa. Ja w szkole jestem szarą myszką, a ona jest w centrum uwagi. - uśmiecham się. - Ale i tak zawsze będę ją kochać. - wzruszam ramionami. - W końcu zrozumie co się na prawdę liczy.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Uśmiecham się.
- Najważniejsze, że ty wiesz co jest najważniejsze. Ona jest młoda. Nauczy się. - Zmieniam temat. - Kiedy właściwie będzie o was Biuletyn? Podobno miał być i nadal o tym cisza.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Po raz kolejny wzruszam ramionami.
- Nic nam nie mówią. - wzdycham. - Też jestem tego ciekawa. - śmieję się cicho. - Miło by było wiedzieć trochę wcześniej aby przyszykować się mentalnie do tego.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Stresujesz się?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Troszkę... - mówię cicho i kulę ramiona. - Będzie nas oglądać dużo ludzi... - BARDZO DUŻO LUDZI.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Wiesz, nie przejmuj się. Widziałem tego prowadzącego. Wydaje się w porządku. Pewnie pomoże wam wybrnąć z niezręcznych sytuacji. - Zastanawiam się. - Po prostu nie patrz na publiczność. Skup się na prowadzącym. I bądź sobą, bo jak będziesz grała, nie wydasz się autentyczna. - Uśmiecham się uspokajająco.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline