Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wiadomość dodana po 35 min 41 s:
Dwa kroki w lewo, piętnaście metrów od żywopłotu, potem w prawo. Dwadzieścia kroków na północ i 200 metrów na wschód o jesionu. Stanąłem w miejscu. Przede mną stał jedyny w swoim rodzaju biały dąb. A pod nim stał nagrobek z marmuru. Epitafium brzmiało "Thea Quinn, żyła lat 16. Zawsze i na zawsze". Odmówiłem szybką modlitwę i kucnąłem. Zacząłem mówić. - Cześć, Thea. Co u ciebie? Na sto procent dobrze. U mnie niezbyt. Wiesz, zaczęły się Eliminacje i te wszystkie dziewczyny... szkoda, że cię tu nie ma. Nie musiałbym przez to przechodzić. - zacząłem płakać - U Dereka wszystko w porządku. Wiesz, że ten wariat mnie dziś przewrócił? Musiał zyskać coś z ciebie, bo to tu go znalazłem. Pamiętasz, prawda? Odwiedzałem cię jak zwykle, ale miałaś gościa. - roześmiałem się przez łzy - Widziałem się ostatnio z twoim bratem. On i Laurel będą mieli drugie dziecko. Fantastycznie, co nie? Will jeszcze nie wie, powiemy mu w piątek. Nie mogę się doczekać. Poza tym rodzice wyjechali w delegację, więc mam cały pałac dla siebie. Gdybyś tu była, znając życie oglądalibyśmy teraz "Snajpera" w sali kinowej, ty płakałabyś mi w ramię, a ja próbowałbym się bezskutecznie pocieszyć. Gdybyś tylko tu była... - nie mogłem przestać płakać - Thea, przepraszam, to wszystko moja wina. To przeze mnie nie żyjesz. To ja powinienem był tu leżeć. - spuściłem głowę - Tego dnia, chciałem ci się oświadczyć. Zawsze będziesz ze mną. Wiem to i dziękuję. I tęsknię za tobą. Bardzo. I wierzę w to, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Może być na tamtym świecie. Ale wierzę w to. - wstałem i otarłem łzy - Do zobaczenia, Thea. - położyłem rękę na nagrobku. Zawiał ciepły wiatr i znowu poczułem, jakby Thea tu była. - Kocham cię i zawszę będę. - powiedziałem i wróciłem do zamku. Miałem zdecydowanie lepszy humor.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Całkiem niezłe miejsce. - rozglądam się - Lasy w Honduragui nie są takie piękne. Często tu jesteś? - pytam Maxa.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Szliśmy dość szybko, ja prawie biegłem, ale po chwili stanąłem. Pojedyncza łza pociekła mi po policzku. Staliśmy teraz przy grobie Thei. - Poczekajcie chwilę. - powiedziałem, po czym przykucnąłem.
Wiadomość dodana po 55 s:
- Tak, dość często. - odpowiedziałem na pytanie Harmony.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Widzę, że dziewczyny nie wiedzą o co chodzi, więc odwracam się do nich.
- Dajcie mu chwilę.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Kim była Thea Quinn? - pytam szeptem brata
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Nie wiem, czy mogę ci to powiedzieć, Army. - ucinam.
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-02-02 22:17:27)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Postanowiłam nie pytać o tą dziewczynę, widać że to była dosyć bolesna sprawa, której na razie lepiej nie poruszać. Stałam obok rodzeństwa w krótkiej sukience trzęsąc się z zimna bo lesie wiał dosyć mocny momentami wiatr i było zimniej niż w ogrodzie.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Ocieram łzę i kładę rękę na grobie. Zaczynam mówić po cichu. - Jak się masz? Idziemy właśnie do twojego brata. Wiesz, powiedzieć Williamowi o tym, że będzie miał rodzeństwo. Jay jest za mną. Prawdopodobnie pozdrawia. - wyjąłem pierścionek spod T-shirta i wyszeptałem - Kocham cię. I zawsze będę. Ale ty już o tym wiesz. - schowałem pierścionek z powrotem pod ubranie i wstałem. Otarłem łzy. - Możemy iść dalej. - zawiał cieplejszy wiatr. Odruchowo położyłem rękę na ramieniu, jakbym kładł ją na czyjejś dłoni. Uśmiech zagościł mi na twarzy. Wyszeptałem ciche - Wiem... - i zacząłem iść.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Sytuacja była dziwna. Ale od razu zrozumiałam o co chodziło. Pewnie musiał ją bardzo kochać. Nie wiem, kim dla niego była, ale musiał bardzo przeżyć jej stratę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Bo co można mówić w takich sytuacjach? Puste słowa nie pomogą. Wiem, bo wiele razy słyszałam "wszystko będzie dobrze" i "tam jest mu lepiej" po śmierci Aidena. Wlokłam się więc na samym końcu za wszystkimi, wcale się nie odzywając.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Podbiegłem do Maxa, który szedł na przedzie.
- Dajesz radę? - zapytałem.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Tak, jest ok. Dzięki za troskę. - uśmiecham się - Martwi mnie tylko, co pomyślały dziewczyny.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Podeszłam bliżej Harmony, była dziwnie cicha.- Wszystko w porządku?- zapytałam cicho.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Nie wiem, co pomyślała Kate, bo za bardzo jej nie znam. Ale Harmony zrozumie. - skrzywiłem się - Uwierz mi, wiemy coś o stracie.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Tak. Jest okay. - powiedziałam najspokojniej, jak potrafiłam - I co? Jak się czujesz po wielkiej akcji z lataniem?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ok. - dochodzimy do drewnianego domu w środku niczego. Na werandzie siedzi mój pies. - A więc to tu się ukryłeś zdrajco. - głaszczę wilka za uchem i pukam do drzwi.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Ja w miarę okej, praktycznie nie znałam Cynthii chociaż nie zrobiła dobrego pierwszego wrażenia.-odpowiedziałam.- A ty jak czujesz po odejściu Cynthii?- spytałam Harmony cicho.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Czuję... ulgę? Miałam wrażenie, że gdy byłyśmy razem w jednym pomieszczeniu, atmosfera się zagęszczała.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Słońce dopiero wzeszło. Usiadłem pod dębem i wyciągnąłem gitarę. Nastroiłem ją szybko, po czym odłożyłem na bok. Derek wtulił się we mnie, a ja siedziałem nic nie mówiąc przez dobre 2 godziny.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Weszłam z Alex do lasu. Mówią to sama do siebie jakoś dziwnie to zabrzmiało, ale tak naprawdę to miałam strasznie dobry humor i postanowiłam pozwiedzać. Zresztą powinnam ją przeprosić za beznadziejne zachowanie Azraela na imprezie. W sumie to nie gadałyśmy ze sobą od tam tego piżama party.
- Byłaś tu już kiedyś? - zapytałam kręcąc się między drzewami.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Kiwam przecząc głową.
- Nie... - mówię przeciągle. - Raczej sama bym tak daleko nie szła. - przyznaję.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Nagle zauważyłam jakąś postać między drzewami. Miał kaptur naciągnięty na głowę, maską jak z teatru i gitarę przy nogach.
- Kim jesteś?! - wypaliłam celując do niego palcem. Chyba byłam zbyt śmiała, ale miałam dziś wyyyjątkowo dobry humor.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Wzdrygnąłem się na dźwięk głosu Awary. Plus był taki, że mnie nie rozpoznała. - Jestem Ma... Casiel.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Stanęłam za Awarą i zamarłam w bezruchu. Nie powinnyśmy wchodzić do lasu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ach tak? - mówię. Kątem oka widzę jak Alex cofa się o krok. Zasłaniam ją ręką. Zamaskowany, czy nie, nikt nie ma prawa tak straszyć kogokolwiek.
- Jesteś gwardzistą? A może rebeliantem - pytam podejrzliwie.
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-02-27 21:12:39)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Jestem... nikim. Cieniem człowieka, którym kiedyś byłem. Naznaczonym stratą, samotnym w towarzystwie. Duchem nadziei, zabójcą miłości. Synem prawości i ojcem bezprawia. Kimś kto jest, chociaż nie powinien być. Żyję, ale jestem martwy. Zdrowy na ciele lecz chory na duszy. Człowiekiem straty. Jestem.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline