Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- To świetny pomysł. Pasujecie do siebie. - czknęłam i zachichotałam. - Wróć do nieeeej...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
W słuchawce zapanowuje głucha cisza.
- Luke? Jesteś tam? - Pytam spanikowana. - Co do picia.. To się już nie martw. I tak się kończy!
Przez chwilę nikt się nie odzywa.
- Nie pogrywaj w ten sposób. Skończ z tą zabawą, dopóki nie zajdzie za daleko - mówi cicho. - Piszę do Jay'a, Harmony.
Czy.. ja go zraniłam?
- Ej, Lukey, ja wcale...
Słyszę sygnał zakończonej rozmowy.
Patrzę pusto w przestrzeń.
- Rozłączył się - mówię do Alex.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wpatruję się w sufit.
- Zawstydziłaś go. Na pewno. - marszczę nos i szeroko się uśmiecham. - Straszne ciacho z seksownym głosem... - powtarzam, bo tylko tyle udało mi się zapamiętać. Chcę się podnieść do góry lecz przed moimi oczami pojawiają się mroczki i z powrotem opadam na kolana Harmony. - Zaraz... Jay przyjdzie? - marszczę brwi i próbuję sobie wszystko przypomnieć.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie wiem. - Bełkoczę, po czym sobie coś przypominam, a do oczu nachodzą mi łzy. - Ej, Alex. Luke mnie nie chce.
Zaczynam płakać.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Mimo czarnych plam przed oczami podnoszę się do góry i obejmuję ją ramionami.
- Jak to... Ej. Nie płacz. - zaczynam głaskać ją po głowie. Nie wiem czy tym uspokajam siebie czy Haromny. Świadomość powoli zaczyna wracać. Boli mnie głowa.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Otwieram gwałtownie drzwi, nie próbując nawet zapukać.
- Army, co się... matko. - Staję w drzwiach, bo muszę sobie uporządkować w głowie to, co widzę.
Na ziemi siedzi zapłakana Harmony i bredzi o tym, że ktoś jej nie chce. Alex ją przytula i pociesza. Na łóżku leży Mageli i chyba śpi. I jeszcze kluczowy element układanki: prawie pusta butelka po bimbrze.
- Harmony, co wyście zrobiły? - Łapię się za głowę i zamykam za sobą drzwi.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Mrużę powieki aby zobaczyć kto to. Jezu.. Co się ze mną dzieje!? To Jay. O mój boże... TO JAY!
- Właściwie to nic... - mruczę. - Harnomy jest smutna... - mówię bez składu i ładu od czapy. - Mageli-jaszczurka śpi... A my sobie siedzimy... - opieram głowę o ramię Harmony.
Powoli wraca cała świadomość. Co my zrobiłyśmy...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Matko, skąd wy w ogóle macie alkohol? Co ja mam teraz z wami zrobić?
Zastanawiam się. Wyniosę najpierw Mageli do jej pokoju. Dobrze, że zarówno ona, jak i Alex nie mieszkają daleko.
- Zaprowadzę cię do twojego pokoju. - Zwracam się do Alex, po czym wskazuję kiwnięciem głowy na Mageli. - Ale najpierw zaniosę ją.
Podchodzę do łóżka, biorę dziewczynę na ręce i zanoszę ją do jej pokoju. Od razu wracam do pokoju mojej siostry.
- Dobra, Alex. Teraz ty. - Podchodzę do niej i próbuję pomóc jej wstać.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Jay łapie nie za łokcie i próbuje podnieść do góry. Myślał, że mu pomogę... Pff... Ja ledwo na oczy patrzę. W końcu łapie mnie pod pachy i stawia na "równe" nogi.
- Hi hi hi... - zaczynam i zanim ugryzę się w język mówię. - Ostatnio często jesteś z kandydatkami sam na sam... - rzucam mu znaczące spojrzenie, nie mogę się powstrzymać. - Lubisz je pocieszać. - marszczę nos i uśmiecham się. - Hmm?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Jak widać, beze mnie nie jesteście w stanie utrzymać się na nogach. - Nie daję się sprowokować. - Może wolisz, żeby to książe Maximon Thornes widział cię w takim stanie, co?
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Rozzłościł się.
- A przyprowadź go. Bo wydaje mi się, że nie będzie zadowolony, że tu jesteś... Z nami... Sam na sam... - mamroczę, boże Alex zamknij się! Znów marszczę nos. - Boli mnie głowa... - zaczynam marudzić, zapominając kompletnie co powiedziałam przed chwilą.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Jay odciąga ode mnie Alex, a ja biorę mój telefon. Otwieram zdjęcie.
- Patrz, Jay. - Wyciągam telefon w jego stronę. - Byliśmy uroczy, prawda?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ale na pewno będzie zadowolony, że jego niepełnoletnie kandydatki upiły się w pałacu, podczas gdy wokół nich krąży pełno dziennikarzy. Poza tym to pokój mojej siostry i uwierz mi, nie mam zamiaru się z nią przespać. - Odpowiadam Alex, po czym zwracam się do Harmony. - Zdradził cię z Margaret. To nie jest urocze.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Co?... - Mówię piskliwym głosem.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Zbladłam.
- Obiecuję ci. - patrzę na niego wzrokiem "tęskniącym za rozumem". - Zapamiętam to. - i w końcu opieram głowę o jego ramie. - Nie mam siły... - kompletnie zmieniam ton głosu z "poważnego" na znudzony. - Nie będę nigdzie iść. - mówię stanowczo. Gdybym stała o własnych siłach pewnie tupnęła bym nogą.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wzdycham.
- Te, ktoś tu mnie przed chwilą upominał o przebywaniu z kandydatkami "sam na sam", a teraz opierasz się o moje ramię?
Widzę, że dziewczyna nie pójdzie i już, więc podnoszę ją do góry. Idę w stronę drzwi. W ostatniej chwili odwracam się.
- Zaraz wrócę, Army.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Przyglądam się przez chwilę zdjęciu.
No jasne. Dlatego z nim zerwałam! Ale ja byłam głupia. Ciskam telefonem o ziemię, po czym zaczynam się śmiać.
- To było... bardzo mądre... Harmony - mówię sama do siebie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Już jestem. - Wchodzę do pokoju bez pukania.
Widzę, że telefon Harmony leży daleko, więc chyba przeszła jej faza płakania za Harperem.
- Co? Już sobie coś przypominasz? - Mówię i podnoszę ją z podłogi.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Obejmuję brata rękoma za szyję i przytulam się mocno do niego.
- Ta.. - mówię. - Nie wiem, jak mogłam zapomnieć o tym, że mnie zdradził z byłą Theo.
Powoli zaczynam rozumieć, co się wokół mnie dzieje. Jay zanosi mnie do łóżka. Jedną ręką trzyma mnie, a drugą odgarnia kołdrę. Kładzie mnie do łóżka, a potem przykrywa.
- Dzięki, J J - odzywam się, wtulając się w kołdrę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jasne, nie ma sprawy, Army. Zawsze do usług. - Uśmiecham się. - Tylko następnym razem uważaj.
Podchodzę do mojej siostry i całuję ją w czoło. Ona przytula mnie, ale od razu ręce jej opadają i zasypia.
Podnoszę jej telefon z ziemi i kładę go na szafce. Potem biorę butelkę.
- Ja to wezmę - mówię, choć nie wiem sam do kogo.
Muszę wyrzucić gdzieś tą butelkę.
Upijam ostatniego łyka, który pozostał na dnie i wychodzę z pokoju, gasząc za sobą światło.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Otwieram oczy i od razu syczę, bo światło razi mnie niesamowicie.
- Jak tam kac? - Słyszę.
O matko, czemu oni tak krzyczą?
Udaje mi się otworzyć oczy i spojrzeć w stronę głosu. Na łóżku siedzi moja pokojówka, Melissa. Wygląda, jakby miała wybuchnąć śmiechem.
- Kac? Ja wcale nie...
Melissa wybucha śmiechem. Au. To było głośne.
- Nie musisz przede mną udawać. Twój brat mnie tutaj przysłał i o wszystkim mi powiedział.
- Och. Ale proszę, nie krzycz.
Pokojówka robi dziwną minę.
- Mówię normalnie. To przez kaca wydaje ci się, że krzyczę. - No tak. Jej wytłumaczenie jest logiczne. - Masz, wypij.
Melissa podaje mi szklankę wody. Chwała Bogu, bo myślałam, że wszystkie narządy wewnętrzne wyschną mi na wiór.
- Śniadanie cię ominęło. Mam mocne leki przeciwbólowe. Spokojnie, nic ci się nie stanie. Nie tylko wy się upiłyście w tym pałacu. Weź tabletkę i połóż się. Po jakimś czasie będziesz jak nowa. - Pokojówka uśmiecha się. - W końcu dzisiaj masz randkę z księciem!
Wzdycham głośno.
- O nie. Kompletnie o tym zapomniałam. Mam nadzieję, że te twoje cudotwórcze tabletki faktycznie są takie dobre.
- Zaufaj mi. - Chichocze cicho. - Testowane na mnie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Zakładam niesforne kosmyki włosów za ucho i pukam szybko do drzwi. Harm miała racje z tymi tabletkami. Czuję się o niebo lepiej. Nie burczy mi tez w brzuchu. No cudownie!
- To ja, Alex! - mówię i otwieram drzwi ponieważ nikt ich nie otwiera.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- O hej! - Wołam. - Właśnie na ciebie czekałam. Pojęcia nie mam co mam na siebie włożyć. Nigdy nie byłam na... hmm... królewskiej randce?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Parskam śmiechem.
- To se pomoc wybrałaś. Ja nawet na zwykłej nie byłam. - chichoczę. - Ale wydaje mi się, że powinnaś założyć coś co cię odzwierciedla. Coś żywego. Jak ty! - Uśmiecham się i staję obok niej.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Otwieram szafę.
- Proszę. Oto co wykombinowały moje pokojówki. - Zastanawiam się. - Myślę raczej nad krótką sukienką. Wydaje mi się, że długa byłaby przegięciem. To tylko pojedynek na śpiew, co nie? Nie jakaś wytworna kolacja.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline