Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiecham się pod nosem.
- Ech.. Ja mam przeciwny problem. Jem i zamiast tyć chude. - krzywię się. - Mój tata już wymyśla tysiące powodów dlaczego ciągle tracę na wadze. - wyciągam przed siebie dłonie i patrze na swoje kościele palce. - Ale chyba nie wygladam na jakąś strasznie wychudzoną... - zastanawiam się na głos.
Ostatnio edytowany przez Sophie Dean (2016-03-09 23:55:49)
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Nie, nie jest tak źle...- przyglądam się Sophie.- Z tego co widziałam, wiele kucharek wygląda dużo gorzej. Nikogo nie obrazając- dodaje pi chwili.
Offline
- Taki los szóstek. - wzruszam ramionami. - W pałacu jest na prawdę jak w niebie w porównaniu do tego jak żyją inne szóstki... - odtrącam od siebie smutne myśli, po co się zadręczać? - Mageli... A jak tobie żyje się w pałacu? - pytam zmieniając temat. Mój ton znów staje się lekki, a na twarzy pojawia się uśmiech.
Ostatnio edytowany przez Sophie Dean (2016-03-10 00:12:17)
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Wspaniale. Czuję się jak księżniczka. Te wszystkie suknie, piękne fryzury... Zawsze o tym marzyłam. Zanim zdążę przyswoić, że to wszystko dzieje się naprawdę, pewnie już dawno będę odesłana do domu... Cały czas się tego boję... To chyba jest właśnie największy minus. Cały czas żyję w stresie. Bo swoją drogą... Nie, nieważne...- zdaję sobie sprawę, że praktycznie nie znam Sophii, a zwierzam się jej jak przyjaciółce. Opanuj się, Mageli.
Offline
Widzę,że dziewczyna trochę się skrzywiła. Nie daje po sobie pozna, że to zauważyłam.
- Nie lubię się stresować. Stres jest zły. - wzruszam ramionami. - Ale ja tam się nie wypowiadam. - łapie jeszcze jedna babeczkę i zjadam ją szybko.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-To teraz odwróćmy pytanie. Jak to jest być kucharką? - odbijam piłeczkę.
Offline
- Jak? - unosze wysoko brwi zaskoczona pytaniem. - Hmm... Nawet dobrze. Bo to lubię. - uśmiecham się. - Ciagle można coś posiadać... I wiecznie pachnie sie ciastkami. - śmieje się. - Choć brakuje mi trochę ruchu i rówieśniczek. - uśmiecham się krzywo.
Ostatnio edytowany przez Sophie Dean (2016-03-10 22:44:34)
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Jak byłam mała to zawsze sobie wyobrażałam, że jestem Szóstką i codziennie piekę miliony ciasteczek i je wszystkie zjadam- śmieję się. - Dopiero potem do mnie doszło, że przecież Szóstki nie mają łatwo... Z perspektywy dziecka wszystko się zawsze wydaje takie proste...
Offline
Kiwam głową.
- Ja nie miałam tak źle... - mówię i z trudem przełykam ślinę. - Ale to prawda... Z perspektywy dziecka wszystko jest o wiele prostsze. - przypominam sobie jak tata tłumaczył mi że mama i bracia już nie wrócą,że odeszli, a ja na każde jego tłumaczenie odpowiadałam:"NIE OBCHODZI MNIE TO JAK DALEKO SĄ NIECH WRACAJĄ!!". Odtrącam od siebie te wspomnienie i uśmiecham się promienie. - I łatwiejsze.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
-Taaak...-zamyślilam się na chwilę. Otrząsnelam się i spojrzalam na zegar.- Eh, jutro pokojówki nie będą mogły mnie obudzić... Chyba pójdę juz spać. Dobranoc, Sophie. Miło było cię poznać.
Uśmiecham się do dziewczyny i wychodzi na korytarz.
Offline
Śmieje się.
- Jasne. Dobranoc, Mageli. - macham jej na pożegnanie. - Do zobaczenia! - rzucam po chwili.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Wchodzę do kuchni i otwieram znowu "tajemniczą szafkę" skrywającą czekoladę. Wyciągam orzechową i zaczynam jeść. Kurczę. Powinnam chyba schudnąć. Wzruszam ramionami. W sumie po co?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Zamyślona wchodzę do kuchni. Zdecydowanie przydałaby mi się porcja lodów kawowych. Idąc w stronę lodówek zauważam Harmony i już mam się wycofać i przyjść kiedy indziej ale jednak postanawiam się do niej odezwać.
-Hej Harmony, możemy pogadać?
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Jłashneł - odpowiadam z ustami pełnymi czekolady. Ups. Przełykam i mówię znowu. - Jasne. Chyba powinnyśmy.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Nie wiem od czego zacząć, ale myślę, że powinnyśmy się w końcu pogodzić.- stwierdziłam szukając lodów i łyżeczki.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Kiwam głową.
- Właśnie od tego wypadałoby zacząć - mówię. Kurczę, kusi mnie ta czekolada. - Max nie zrobił mi afery o Luke'a, więc myślę, że tym bardziej nic nie zrobi Jayowi za to, że jesteście razem. - Marszczę brwi. - Co nie znaczy, że macie tego nie ukrywać.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ale my chyba nie jesteśmy razem, nie rozmawialiśmy o tym nawet.- Westchnęłam i oparłam się o blat.- My się jeszcze nawet nie całowaliśmy.- powiedziałam szeptem.- Ja mam zerowe doświadczenie miłosne i nigdy nie miałam chłopaka....
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Śmieję się.
- Spokojnie, Kate. Do tego nie potrzeba wielkiego doświadczenia. To wszystko stanie się samo.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
-Właśnie zauważyłam, że w miłości wszystko dzieje się samo.- uśmiechnęłam się.- Myślisz że my już jesteśmy parą czy raczej jeszcze nie?
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
- Nie bardzo znam waszą sytuację. Ale patrząc na to - wskazuję na naszyjnik - wnioskuję, że całkiem do tego niedaleko.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Skąd wiesz że to od Jaya go dostałam?- pytam odruchowo dotykając naszyjnik.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Bo byłam z nim u pałacowego jubilera po prezenty dla rodziny i idiota myślał, że nie zauważę dodatkowego naszyjnika - prycham i przewracam oczami.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Roześmiałam się cicho i przypomniałam sobie o czymś.- Zapomniałam ci podziękować za te perfumy co mi dałaś na urodziny. Ślicznie pachną.- uśmiechnęłam się.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Macham ręką.
- Ulubione perfumy Jaya. Taki tam prezent na zgodę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Czyli powinnam częściej ich używać jak będę w przebywać w jego obecności.- uśmiechnęłam się.- A właśnie wiesz kiedy on wraca? Zdążyłam się stęsknić troszkę, a poza tym on na pewno wie kim jest ta dziewczyna która przywaliła Maxowi.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline