Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Wątpię - mruknęłam, marszcząc brwi. - To zbędne. Lepiej trzymajmy się od siebie z daleka - stwierdziłam z przekonaniem w głosie, choć sama co do tego pewności nie miałam. - Myślę, że powinieneś już iść - dodałam głośniej.
- IŚĆ!? - zawołała Lauren.
Odwróciłam głowę w jej stronę. Dziewczynka patrzyła na mnie pytająco. Na mnie i na Noaha.
- Tak, Lauren, Noah musi już iść, spieszy się - powiedziałam głośno, spoglądając na mężczyznę. Cholera, mój brat. Tyle czasu za nami, a ja nadal swoje. Kurde.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwnąłem głową. Czy było mi przykro? Sam nie wiedziałem. Na pewno ogarnięcie tej sprawy mogłoby wiele ułatwić głównie ze względu na tatę. Ale... może poczułem trochę ulgę? Na pewno odpuścimy sobie trochę niezręcznych sytuacji.
- W sumie spodziewałem się tego. - Uśmiechnąłem się. - Nie chowam urazy. W sumie sporo nam to ułatwi. To... cześć, Melissa.
Wychyliłem się przez drzwi i pomachałem do Lauren.
- Do zobaczenia, Lauren! Dzięki za to, że robisz dla mnie ludziki! - Pożegnałem się też z młodą.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Lauren radośnie się pożegnała, wołając "cześć" za Noahem. Mężczyzna zniknął i teraz zostaliśmy w mieszkaniu we troje. Popatrzyłam w stronę stołu.
- No to nieźle. Lauren? Myślisz, że ci się upiecze, za tą ucieczkę? - zapytałam.
Dziewczynka wzruszyła ramionami.
- Yyyyy, przepraszam? - mruknęła, nawet nie odrywając sie od swojej pracy.
Westchnęłam ciężko.
- Mniejsza z tym. Archer - powiedziałam prosząco, kiwając głową w bok. Chciałam aby do mnie podszedł.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Nie upiecze - powiedziałem do Lauren. Uśmiechnąłem się słabo i pacnąłem ją palcem w nos.
Wstałem z miejsca i podszedłem do Melissy, zaciskając usta. Założyłem ręce i czekałem, aż się odezwie.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
Zerknęłam na Lauren, ale ona była już w swoim świecie. Westchnęłam ciężko.
- Musisz ją zabrać, bo ja miałam pracować - przypomniałam. - Przyprowadź ją wieczorem, okej? - upewniłam się.
Bo była jedna rzecz, której strasznie nie lubiłam. Lauren jak dla mnie mogła biegać po mieście. Trudno, miała 6 lat i świetną orientację w terenie, jakoś musiała się wyżyć. Ale nie lubiłam jak w nocy była poza domem. I gdy spała u Archera to czułam się dziwnie nie na miejscu. I tak jak normalnie oducza się dzieci spania z rodzicem to tak ja musiałam sie oduczyć spania z Lauren, gdy ona postanowiła, że chce mieć własny pokój i łóżko. Uh.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwnąłem głową.
- Nie ma problemu - powiedziałem spokojnie, choć w mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. - Zaraz się zbierzemy.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Cudownie - mruknęłam, mijając mężczyznę. - Lauren, kochanie, pójdziesz jeszcze z tatą. Zaraz cię zabierze. Idź do toalety i zakładaj buty - ponagliłam córkę, podnosząc ją z krzesła i stawiając na ziemi, pomimo jej niezadowolenia. - Pomaluje ci w tym czasie te kasztany.
- Dobra, na różne kolory. Umowa?
- Umowa - przytaknęłam jej, odprowadzając dzieciaka wzrokiem.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Dziewczynka poszła do toalety, a ja zabrałem się za zakładanie butów. Czy raczej buta.
- Kim on był? - Zapytałem niby mimochodem, nie patrząc na Melissę.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Moim bratem. Ale nie mieliśmy dobrego startu i teraz niezbyt umiem na niego patrzeć - powiedziałam, próbując ująć to jak najlepiej. Bo mogłam na niego patrzeć, może i nawet chciałam, ale nie potrafiłam w zupełności tak jak powinnam. - W ogóle co to było z tym nałowieniem w skroń? - Zmarszczyłam mocno brwi.
Bo być może mi się to nawet podobało, a z drugiej strony to mi się bardzo nie podobało. W sumie nie umiałam się zdecydować.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Bratem? Wyglądało to co najmniej dziwnie. Powinno mnie to uspokoić, ale sam chyba już za bardzo byłem naburmuszony.
- Niepotrzebne okazanie uczuć. Spokojnie, postaram się tego nie powtarzać. W końcu mnie nie chciałaś, więc nie chcę cię narażać na niepotrzebny dyskomfort - wyrzuciłem z siebie chłodnym głosem.
Zawiązałem sznurówkę i sięgnąłem po moją kurtkę. Zacząłem przeszukiwać kieszenie, choć nie szukałem niczego konkretnego. Musiałem się po prostu na czymś skupić.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
Prychnęłam, zerkając w stronę łazieni. Drzwi nadal były zamknięte.
- Przestań Archer - szepnęłam miękko. - Doskonale wiemy, że to tak nie było. Nie mogłam być z tobą. - Pokręciłam głową. - Nie przekręcaj tego - dodałam przez zęby.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Kiwnąłem głową po raz kolejny.
- No tak. A teraz chcesz wyjechać znowu. Więc nie powinienem był tego robić, żeby ci tego nie utrudniać. - Przewróciłem oczami, przeszukując kurtkę trochę agresywniej.
Wiedziałem, że nie powinienem był tego wszystkiego mówić. Ale dlaczego ona miała prawo nie myśleć, zanim coś zrobi, a ja nie?
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Tak, dokładnie tak. Miałeś tego nie robić i mi tego nie utrudniać - syknęłam zirytowana.
- Kłócicie się...? To przeze mnie...? - zapytała zdruzgotana Lauren.
Zmiękło mi serce.
- No coś ty kochanie. Nikt się nie kłóci. Tata się denerwuje bo nie może znaleźć telefonu i zastanawiamy się gdzie może być. Sprawdź na blacie - poleciłam jej, a potem spojrzałam zmęczonym wzrokiem na Archa. - Koniec rozmowy - powiedziałam bezgłośnie w jego kierunku.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Koniec rozmowy - potwierdziłem zimno, po czym uśmiechnąłem się do córki, która na szczęście weszła później do pomieszczenia. - To co? Zbieramy się? Wejdziemy po drodze na czekoladę, co?
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Nie uciekaj tacie, ancymonie - mruknęłam do Lauren. - Bo padnie na zawał - dodałam, zerkając jeszcze raz na Archa, a potem odwracając się. - Dobrego popołudnia!
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Ojojoj... mama ma zły humor. Kłóciliście się? - dopytywałam, wydymając wargi. - Ej, zaraz powiedziałeś czekolada?! - przypomniałam sobie nagle. - Tak, tak! Chcę na czekoladę - oznajmiłam zadowolona.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
- Mhm - mruknąłem. - Pójdziemy na czekoladę. Będziesz mogła wziąć z syropem truskawkowym. To za karę dla mnie, że cię nie upilnowałem.
Uśmiechnąłem się, choć nadal byłem rozdrażniony.
Za bardzo się przejmuję. Powinienem po prostu... odpuścić. Dać sobie w końcu spokój. Po dwunastu latach w końcu powinna przyjść na to pora.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Ojtam, oj tam, ale mam skarb! I widziałeś, Noah się cieszył na ludzki. Wy nie rozumiecie, że one są bardzo bardzo ale to bardzo ważne. Jak ich nie ma to za dużo złych snów się pojawia - tłumaczyłam zawzięcie, wychodząc z tatą z klatki schodowej na ulicę.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
- Tak, Noah się cieszył - powiedziałem, siłą powstrzymując się przed przewróceniem oczami. - Ja też się cieszę na ludziki. Wiesz, że lubię je z tobą składać, prawda?
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
- Tak tatku! Wiem, że lubisz - zapewniłam radośnie. - Będziemy iść na czekoladę, czy jechać? Możemy autobusem...? Proszeee, ja tak lubię autobusem!
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Możemy autobusem. I tak nie bardzo chce mi się iść.
Myślami wciąż byłem przy Melissie i Noahu. A właściwie przy mojej bezsensownej złości, której nie potrafiłem się pozbyć. To nielogiczne. Już od kiedy Dziewczyna przyszła do mnie tylko po to, żeby mnie przelecieć na poprawę humoru, daję się jej wykorzystywać na każdym kroku. A to już 12 lat i tak jak nie było nadziei na zmianę wtedy, tak nie było jej teraz.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
***
Po dniu z tatą wróciłam na noc do mamy. Ale ona była... Znów taka cicha i zamyślona. I zmęczona. Tak, była bardzo zmęczona, ale nie wiedziałam czemu. Ciekawe co robiła? Nie chciała mi opowiedzieć. Powiedziała jedynie,że to nie moja sprawa i powinnam się umyć i iść do łóżka. Pozowolisz mi się długo bawić w wanie, zmieniając kolor wody na różowy. Bardzo do lubiłam.
Następnego dnia poszłam do taty. Mama wyjaśniła, że zostanę u niego na kilka dni, bo ona ma bardzo dużo pracy. Ucieszyłam się, bo bardzo lubiłam być z tatą. Tata był baaardzo zabawny. I lubił ze mną lepić. Mama lubiła tylko muzykę. Fajnie było z nią grać ale to było czasem nudne.
- Ja nie wiem tatku, jak mama może ciągle tak grać i grać - mruknęłam, siadając na kanapie. Tata robił nam popcorn do filmu. - A ty tatku, co robisz tak dużo, dużo? Jak mama? Bo ona mowi, że każdy dorosły robi tak dlugo jedną rzecz i że tak trzeba...
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Zaśmiałem się z kuchni. Pogoda była trochę nijaka, więc dzisiaj postanowiliśmy zostać i pooglądać bajki. Z resztą, wystarczająco miałem już biegania za Lauren, która postanowiła sobie pozbierać kasztany.
- Nie trzeba robić tylko jednej rzeczy. Możesz sobie próbować tyle rzeczy, ile tylko chcesz. - Powiedziałem. Włożyłem popcorn do mikrofalówki i odwróciłem się do Lauren, opierając się o blat. - Ja lubię robić gorącą czekoladę. Dlatego zawsze masz inne smaki, kiedy tutaj przyjdziesz - powiedziałem, po czym dodałem teatralnym szeptem, który wcale nie był cichy i dało się go słyszeć z drugiego pokoju. - I też lubię czasem pośpiewać, ale nikomu nie mów.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline
Zachichotalam i położyłam palec na ustach.
- Ci ho sza! - odpowiedziałam tym samym głosem co tata. - Ale mi możesz mówić. Ja nic nikomu nie poooowiem. Na pewno nie powiem. Tylko ty i ja o tym wiemy. Nasza tajemnica - zapewnilam go, uśmiechając się szeroko. - Możemy pośpiewać! Choć nie... Ja chce jeść teraz popcorn. Kiedy on będzie gotoooowy...?
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
- Minutka, Lauren - powiedziałem, chcąc ją uspokoić, a jednocześnie... cóż, mówiąc prawdę, bo naprawdę została minuta. - Może kiedy indziej pośpiewamy. Chciałaś obejrzeć film. Jak on się nazywał...?
Lubiłem siedzieć z Lauren. Jej beztroska była miłą odskocznią od roboty i wszystkich problemów. Zawsze wymyślała coś ciekawego albo robiłem to ja przez co nigdy się nie nudziliśmy.
And how am I supposed to live my life when everything revolves around you?
Offline