Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wzruszyłam ramionami.
- A ty zawsze słuchasz rodziców? Jak zobaczą ludzki, to będą szczęśliwi - stwierdziłam z pewnością w głosie. - Mhmmmm, bo kto by się nie cieszył na ludzki z kasztanów? - powiedziałam rozbawiona.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Moja mama nie żyje, a z tatą widuję się raz na... miesiąc?
Korciło, żeby powiedzieć, ale lepiej nie.
- Ja już nie muszę słuchać rodziców. A przede wszystkim moje wyprawy już ich nie martwią. - Przewróciłem oczami. - A mój tata nie bardzo lubi kasztanowe ludziki.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Seeeerioooo? Jak można ich nie lubić? - powiedziałam zniesmaczona. - Bardzo, bardzo niefajnie. U mnie wszyscy lubią. Każdy ma na szafce czy półce, takiego małego stworka, co chroni przed złymi snami. Mama czasem je ma. Dziadek też. Babcia mówi, że dużo widział i po prostu złe rzeczy do niego wracają - szepnęłam ze smutkiem. - Dlatego on ma całą armię. No ale co jakiś czas trzeba wymienić, bo kasztany robią się bleeee - wyjaśniłam, kierując się na przystanek. - Musimy jechać autobusem - wyjaśniłam pouczająco, czując się bardzo dojrzale.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Kiwnąłem głową.
- Prowadź w takim razie. - Czułem się dziwnie nieswojo, zostawiając motocykl na pastwę losu, ale raz mogłem zrobić coś dobrego. - Widzisz, w takim razie przyda mi się taki ludzik. Złe sny są okropne, nie?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Pokiwałam głową.
- Zimne - mruknęłam, krzywiąc się nadmiernie i zatrzymując na przystanku. - I smutne, bardzo, bardzo smutne - dodałam, wzdychając. - Złe sny są straszne. Nikt ich nie chce. Dlatego trzeba je przegonić! No i nasz skarb się właśnie dlatego przyda...!
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Zimne...?
- Mhm - mruknąłem. - Mogłem zebrać więcej w takim razie, bo przydałyby mi się dwa ludziki. - Zacząłem obracać w dłoni kluczyki do motocykla, już chyba całkowicie bezwiednie. - Może jeśli będziesz chciała, przyniosę ci więcej i zrobisz jeszcze jednego, co?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- A dużo masz tych złych snów? - spytałam wprost. - Babcia mówi, że powinno się pomagać... - Westchnęłam. - Mogę ci zrobić. Zostawię je na murku w parku, bo rodzice raczej nie pozwolą ci zostać... O nasz autobus! Ale super, tak szybko - ucieszyłam się i podskoczyłam dwa razy w miejscu z zadowolenia.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Wsiedliśmy do autobusu. Puściłem dziewczynkę na jedyne wolne miejsce siedzące, a sam złapałem się jednego z uchwytów.
- No dużo. Ale jeden chciałbym komuś dać. - Uśmiechnąłem się i schowałem wolną dłoń do kieszeni. - Jesteś pewna, że twój tata nie będzie za bardzo się martwił? Trochę nas jednak nie było...
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Wzruszyłam ramionami.
- Zawsze wracam, wszyscy to wiedzą... Mhm... - Zaczęłam się zastanawiać. Bo faktycznie mnie długo już nie było. Mogłam powiedzieć tacie o poszukiwaniu skarbu. Pewnie też by chciał szukać ze mną. On zawsze chciał się bawić. Tyle, że ja chciałam mu zrobić niespodziankę! - Lubie jeździć autobusem! To takie fajne. Ale lubię też biegać. Teraz będę iść do szkoły. I podobno tam można biegać w zawodach. Nie wiem czy to takie fajne. - Wzruszyłam ramionami, spoglądając za okno.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Uniosłem kącik ust.
- Ja też lubię biegać. I tak, to fajne. - Wzruszyłem ramionami. - A w zawodach można wygrywać puchary i medale. To chyba całkiem nieźle, nie? Mogę się założyć, że jakiś byś wygrała.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Pokiwałam głową.
- Noooo, takie jak w telewizji? Faaaaaajnieeeee. To faktycznie, chce być w zawodach. I chce je wygrywać! - oznajmiłam. - O, o, o! Zaraz my - oznajmiłam, gdy byliśmy już niedaleko domu.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Okolica wydawała się całkiem ładna. Budynki nie wyglądały na stare i najwidoczniej były świeżo wyremontowane. Na pewno rodzice Lauren nie należeli do biednych.
- No moja dzielnica taka ładna nie jest - mruknąłem, wysiadając z autobusu, a jednocześnie patrząc, by nie zgubić dziewczynki.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Dziadek i babcia mają super mieszkanie. I mają fajne widoki - powiedziałam uśmiechnięta. - Bardzo lubię do nich przychodzić. Nie mieszkają daleko, mama często mnie u nich zostawia gdy pracuje - wyjaśniłam. - Ale mi to nie przeszkadza, długo ich nie widziałam, gdy byłyśmy na wyjeździe - mruknęłam, stając na palcach i wciskając powoli kod, a drzwi do klatki się otworzyły.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
- Mój tata mieszka w jednym z wieżowców w Insolitam. Ale powiedzmy, że to nie moje klimaty. - Przytrzymałem jej drzwi. - Odstawię cię do domu i znikam. Nie chcę przestraszyć twoich rodziców.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Mamy - poprawiłam go. - To domek mój i mamy - powtórzyłam się. - Tata mieszka gdzie indziej. No i tam jest domek mój i taty - mruknęłam trochę speszona ale nie dałam długo się zadręczać tym i ruszyła biegiem po schodach na drugie piętro.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Podrapałem się po karku. Są rozwiedzeni?
Cóż, nie ważna. To nie moja sprawa. Najważniejsze było to, żeby bezpiecznie trafiła do domu. Szedłem już bez słowa za dzieckiem, które pędziło, jakby się coś paliło.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Jęknęłam, odrzucając gitarę na łóżko, bo telefon w kuchni grał i grał. Ktoś się do mnie tak dobitnie dobijał, że chyba aż się zlituje i odbiorę. Archer?
- Halo? ... Zniknęła z parku? Ale... Kiedy, Arch? ... Mhm, spokojnie. Okej, okej... Zaraz będę, dam znać mojemu tacie. Długo jej nie ma - szepnęłam zatroskana i ruszyłam do wyjścia. - No biegnę! - zapewniłam i się rozłączyłam.
Zdążyłam zawiązać jednego buta gdy ktoś nacisnął klamkę do drzwi, ale były zamknięte. No tak! Nauczyłyśmy się wracać do domu. Pewnie ten mały potwór sprawdzał czy pamięta drogę, a przy okazji znalazła sobie po drodze jeszcze jakieś zajęcie. Ehh...
Otworzyłam drzwi i zamarłam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Mamo, mamo! Patrz! Pamiętałam drogę! - ucieszyłam się na jej widok i przytuliłam do jej nóg. Ona jednak nic nie mówiła. Zazwyczaj się złościła, ale dziś tylko stała i patrzyła. - Mam kasztany! Będę robić ludziki, cieszysz się?! A ty masz tylko jednego buta... - zauważyłam, odchylając głowę i spoglądając to na nią to na Noaha.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
W pierwszej chwili w głowie miałem tylko jedno słowo: Co?.
Stałem tak i patrzyłem się zszokowany na Melissę, a ona patrzyła tak samo na mnie.
Dobra. Tego się nie spodziewałem.
- Cześć - przywitałem się nieco speszonyi przeczesałem niezręcznie włosy palcami. - Lauren wpadła na mnie w okolicach parku, a ja głupi stwierdziłem, że pobawię się w dżentelmena.
Strasznie dziwnie było z nią rozmawiać. Po prawdzie przywykłem do tego, że to moja siostra, ale nie widziałem jej... Cóż, sporo lat.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Chyba od zawsze lubiłeś się bawić w dżentelmena - mruknęłam speszona, zaciskając palce na telefonie. Wpatrywałam się w niego. Rany, tak... dawno się nie widzieliśmy. To było tak cholernie dziwne, że pewnie gdyby nie Lauren tuląca się do moich nóg zgubiłabym poczucie czasu kompletnie. Ona zawsze sprowadzała mnie na ziemię. - Nie wierzę, że cię widzę - wypaliłam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- ZNASZ MOJĄ MAMĘ I NIC MI NIE POWIEDZIAŁEŚ? - oburzyłam się, spoglądając na niego.
Nie jestem uparta tylko wytrwała, nie jestem przekorna tylko błyskotliwa,
nie jestem przemądrzała tylko kompetentna, nie jestem wyszczekana tylko bezpośrednia,
nie jestem nieobliczalna tylko kreatywna!
Offline
Zaśmiałem się.
- Nie wiedziałem, że to twoja mama, L. - powiedziałem. - Nie mówiłaś jak się nazywa.
Przeniosłem spojrzenie na Melissę.
- Mi też trudno uwierzyć - wyznałem. - Trochę dziwny ten zbieg okoliczności, nie?
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Trochę bardzo dziwny - bąknęłam, wzdychając. Popatrzyłam na córkę. - Lauren, bierzesz telefon - podałam jej - i dzwonisz do taty... Dobra, ja zadzwonię - mruknęłam k wybrałam szybko numer. - I jak odbierze to przeproś i powiedz gdzie jesteś - pokierwowałam ją, popychając do mieszkania.
- Wyglądała na średnio skruszoną. Pewnie świetnie się bawiła sama... Mhm, właściwie to nie sama. Przeniosłam wzrok na Noaha. - Powinnam cię wpuścić? - zapytałam, unosząc brew.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Podrapałem się po policzku.
- To chyba zależy od ciebie, nie ode mnie - zauważyłem.
Zmieniła się tylko trochę. Te lata prawie nie odcisnęły na jej twarzy żadnego piętna. Wyglądała dojrzalej, ale nie na tyle, na ile powinna po tylu latach. Szalony gen Reynoldsów. Tata lubi przekazywać dziwne rzeczy w genach.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
Otworzyłam szerzej drzwi i wzdychając ciężko pokazałam ręką aby wszedł.
- Przyjechałeś do ojca? - zapytałam kontrolnie. - Bo ty tu nie mieszkasz? W sensie w mieście? Czy jednak mieszkasz...? Nie widzieliśmy się kawał czasu - powtórzyłam się, zamywakajc drzwi.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline