Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nabrałem głośniej powietrza przez nos, wodząc wzrokiem za dłonią Melody.
- Wszystko w porządku, Mely? - spytałem kontrolnie. Widziałem zmęczenie w jej oczach, ale były w nich też radosne iskierki, i być może parę innych rzeczy, które wymieszane razem tworzyły wybuchowe i mało - dla mnie przynajmniej - zrozumiałe połączenie.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- W jak najlepszym - zapewniłam. - Nie sądziłam tylko... Że będzie to tak przyjemne - przyznałam, podsuwając się bliżej jego twarzy. Wodziłam zafascynowana wzrokiem, jakbym zobaczyła kogoś zupełnie innego, nowego, a zarazem nadal tego samego kochanego Kenny'ego.
- Ale było... Bardzo, bardzo przyjemnie... - przyznałam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zaśmiałem się bezgłośnie.
- Liczyłem na to - szepnąłem. - Było fantastycznie.
Moje usta wygięły się w szerokim uśmiechu i z czułością musnęły jej opuchnięte wargi, aby nie drażnić ich bardziej niż było to konieczne. Przed nami było jeszcze wiele czasu, wiele spojrzeń, dotyku, wiele tych słodkich i delikatnych pocałunków, jak i tych płomiennych i namiętnych.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Czułam się jak w niebie, a Kenny to był mój anioł. Tak, to dobrze porównanie do tej sytuacji.
- Tak... - zgodziłam się, cały czas obserwując jego ruchy, a z każdym oddechem dotykałam ustami ust Kenny'ego. - Nawet nie wiem jak opisać, jak bardzo cię kocham... - wyszeptałam, przymykając oczy.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Nie musisz opisywać. Nie musisz nic mówić - zapewniłem, gładząc ją po włosach. Za każdym razem gdy jej dotykałem czułem jak jej ciepło przechodzi do mojego ciała. - Parę godzin temu, powiedziałaś wystarczająco dużo - szeptałem dalej. - Zgodziłaś się, zgodziłaś się zostać przy mnie, Melody... - Oparłem czoło o jej głowę. - Powiedziałaś "tak" - przypomniałem jej.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- I mogę powtarzać w nieskończoność - zapewniłam. - Każdego dnia, gdybyś mnie o to zapytał, odpowiedź byłaby taka sama kochanie - dodałam, wtulając się w niego, a nasze nagie ciała idealnie do siebie pasowały. - Będę twoją żoną... Będę już zawsze...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Poczułem przyjemną fale ciepła, wręcz zadrżałem na te słowa. Takie proste, a tak potężne.
- Zawsze - szepnąłem, powtarzając jak echo. - Będziesz już zawsze - ciągnąłem dalej, delektując się ich słodkim brzmieniem. - Ze mną - dodałem od siebie, nie odrywając oczu od jej twarzy.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uniosłam powieki i przytaknęłam nieznacznie głową, rozciągając usta w uśmiech.
- Dokładnie. Z nikim innym, tylko z tobą - zapewniłam. - Znajdę pracę, zadomowimy się tu, może znajdziemy kontakt z ludźmi... weźmiemy ślub... ale razem. Już zawsze, Kenny. Już bez zmuszania do wart, sennych spojrzeń i zbyt krótkich pocałunków. Tylko my...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Wolałem ciebie niż sen - zaśmiałem się cicho. - Warty były najgorsze, ale miałem o kim myśleć, prawda? - Westchnąłem.
Pogładziłem ją po ramieniu, widząc jak oczy same jej się zamykają, mimo, że był wczesny wieczór. Ale nie dziwiłem jej się - dzień był pełen wrażeń. Sam czułem się zmęczony, ale wiedziałem, że będę musiał jeszcze wstać. Ale nie teraz. Teraz chciałem być przy Melody.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zaśmiałam się cicho, przecierając oczy.
- No tak... Najmilej było, gdy miałeś warty pod biblioteką - zachichotałam. - Kiedy skończyły się eliminacje, pałac stał się taki cichy i pusty... czasem zdawało mi się, że słychać tylko nasz śmiech w całym pałacu - przyznałam rozbawiona. Znów zamilkłam, przymykając oczy.
- Wybacz... chyba jestem zbyt zmęczona...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Śpij, kochanie - szepnąłem z czułością gładząc ją po włosach. - I nie przepraszaj. Rozumiem - dodałem szczerze.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się błogo i otuliłam się kołdrą jak dziecko.
- Dobrze... - ziewnęłam cicho. - Wymęczyłeś mnie kochanie... - zaśmiałam się cicho, wtulając się w ciepłą pierś Kenny'ego i zamykając na dobre oczy. - Dobranoc, śpij dobrze... - wymruczałam tylko cichutko.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Odpoczywaj. Dobranoc, Mely - powiedziałem kojącym głosem, gładząc jej ramię.
Pomimo, że oddech dziewczyny stał się cichy i równy, jej skóra nadal parzyła. Była jak naelektryzowana, a ja, pomimo zmęczenia, czułem się przy niej pełen sił - ona mi ich dodawała.
Dłuższy czas zajęło mi oderwanie się od jej ciepła i podniesienie z łóżka. Dokończyłem wszystko, żałując, że nie zrobiłem tego wcześniej, bo teraz mógłbym wciąż leżeć obok niej.
Wróciłem do pokoju i najciszej jak mogłem ułożyłem się na łóżku, przyciągając Melody do siebie.
- Jesteś bezpieczna, Melody - szepnąłem, bardziej do siebie, bo przecież dziewczyna już spała. Zamknąłem oczy.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
***
Rano obudziłam się niechętnie. Zupełnie niechętnie ponieważ oznaczało wykonanie ruchu. Na początku sprawiło mi to ból, zupełnie mi obcy, ale gdy przywykłam poczułam też nieopisaną przyjemność.
Uchyliłam powieki i rozkoszowałam się widokem unoszącej i opadającej klatki piersiowej Kennetha, a uśmiechem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Uchyliłem powieki, zerkając badawczo na dziewczynę, gdy poczułem, że się porusza. Jej oczy, ciekawskie oczy, przelatywały po moim ciele.
- Dzień dobry, Mely - przywitałem cie cicho, posyłając jej ciepły uśmiech na dzień dobry. Odchyliłem głowę w bok aby ziewnąć. Westchnąłem cicho, zwracając twarz znów w jej kierunku.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dzień dobry, Kenn - przywitałam się z uśmiechem. - Dobrze spałeś?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Kiwnąłem głową, przytakując.
- Przy tobie chyba nie będę miał z tym problemu. - Zaśmiałem się krótko, odgarniając z jej twarzy ciemne kosmyki.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zaśmiałam się na jego słowa, a potem znów uśmiechnęłam, gdy jego dłoń połaskotała mnie w policzek.
- Naprawdę? Ciesze się niezwykle z tego powodu - zachichotałam, z cichą chrypką, pozostałą po wczorajszym wieczorze. - Miałam wrażenie, że wstawałeś, więc bałam się, że może się rozpycham, albo coś mruczę przez sen... Choć byłam chyba zbyt zmęczona...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Oh, myślałem, że udało mi się Cię nie budzić, wybacz. Musiałem dokończyć uzupełniać dokumenty o przeniesieniu. Dziś muszę pójść do urzędu, właściwie to jak najszybciej... - Westchnąłem niezbyt zadowolony. - Te formalności to udręka - bąknąłem, i rozpogodziłem się, gdy mój wzrok znów padł na jej twarz. - Jeszcze chwila i już będzie po - dodałem jeszcze.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Pokiwałam głową z uśmiechem, unosząc dłoń i głaszcząc go po szczęce.
- Powinieneś się pośpieszyć, skarbie - westchnęłam. - Ale im szybciej to załatwisz, tym szybciej wrócisz i tym więcej czasu spędzimy razem - zauważyłam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Znając życie spędzę dziś w urzędzie pół dnia - mruknąłem. - Wiesz jak to jest. Cały ten tłum... - zamyśliłem się na chwilę, a potem mimowolnie skrzywiłem, niezadowolony z wyniku moich rozmyślań. - Niby mógłbym wykorzystać swoją klasę i użyć przywileju jakim jest przesunięcie na początek kolejki, ale jak myślę o tych wszystkich ludziach, którzy czekają tam cały dzień, aby załatwić najprostsze sprawy... - Westchnąłem.
Przypomniałem sobie jak to było stać z mamą w tych potwornych kolejkach. Najczęściej w poczekalni było duszno i nieprzyjemnie. Za głośno ale i tak nikt nie ściszał głosu.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Westchnęłam również się krzywiąc. Kiedy byłam Szóstką, często zmienialiśmy miejsca zatrudnienia, a by to zrobić, potrzebne były odpowiednie podpisy, więc z bratem często, wiele czasu spędzaliśmy w urzędach.
- Może pójść z tobą? - zaproponowałam, przysuwając się bliżej. - Wiesz, będziesz mógł się w kogo wtulić, gdy zabraknie ci sił - uśmiechnęłam się lekko.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Nie, nie... - Pokręciłem głową. - Twoja obecność była by oczywiście cudowna, ale myślę, że nie jest ona niezbędna. Nie chcę marnować połowy twojego dnia. Wystarczy, że mój przeleci dość mozolnie. Odpoczniesz, przejdziesz się. Piętro niżej mieszka świeżo upieczone małżeństwo, mili ludzie. I bardzo gadatliwi. Możesz iść się z nimi przywitać, bo prędzej, czy później i tak cię dopadną. - Zaśmiałem się, całując ją w czoło i podciągając się do góry.
Wyprostowałem plecy, czując jak strzykają mi kości od długiego leżenia w jednej pozycji.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Westchnęłam, obserwując jego nagie ciało i zdając sobie sprawę... że naprawdę był piękny. Rumiana odwróciłam wzrok, lekko spanikowana faktem, że podziwiam nagiego faceta, ale z drugiej strony to był mój facet, więc...
- Chyba tak... Poza tym nie mogę leżeć cały dzień w łóżku... I powinnam się za czymś rozejrzeć... - westchnęłam cicho.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Ubrałem spodnie i sięgnąłem po świeżą koszulę. Uwielbiałem zapach proszku do prania i mydła.
- Właśnie, a nie mogłabyś tego zrobić stercząc ze mną w urzędzie - przytakiwałem. Posłałem jej troskliwy uśmiech. - Będziesz spokojna? Obiecaj mi, że nie będziesz panikować. Ewentualnie jestem w urzędzie i raczej nie będę się z niego ruszać... Tylko tam jest dużo ludzi - uświadomiłem sobie.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline