Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwnąłem głową z uśmiechem.
- Liczę w szczególności na twój uśmiech - mruknąłem jeszcze, odchodząc i kierując się do pokoju, aby się położyć.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Popatrzyłam na Kennetha gdy znika na schodach do sypialni.
Oczyściłam blachę i od nowa przygotowałam ciasto. Starałam się nie wydawać zbyt wielu hałasów, by nie przeszkadzać narzeczonemu w zasłużonej drzemce - często byłam powodem jego przespanych nocy, bo umiałam się obudzić w środku nocy, a gdy budził się i Kenny rozmawialiśmy resztę nocy. Starałam się tego nie robić i nie męczyć go, jednak ile razy proponowałam by szedł spać, on to ignorował...
Wstawiłam ciasto do piekarnik i ustawiłam zegar na godzinę. Zrobiłam mniejszą porcję, z racji braku w składnikach, oraz tego, że był to kawałek tylko dla nas. Dla niego. Mim iż nie byłam mistrzynią w cukiernictwie, a raczej piekłam niekiedy coś do kawiarni, lubiłam patrzeć jak Kenny zajada się moimi wypiekami. Był wtedy słodszy niż zazwyczaj.
Gdy minęła godzina, spędzona dla mnie nad książką, budzik zadzwonił, a ja pośpiesznie go wyłączyłam. Ciasto wyciągnięte na blachę pachniało niesamowicie karmelem i czekoladą, a śmietana w środku nie wyszła zbyt mdła, ani za słodka. Było trochę wilgotne i prawie skończyło się zakalcem... Ale Kenny i tak będzie zadowolony.
Nałożyłam na talerzyk po kawałku, gdy ostygło i ruszyłam po cichutku do sypialni, by zostawić kawałek na szafce nocnej i go nie zbudzić z drzemki.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Nie spałem jeszcze zanim drzwi do pokoju się otworzyły, a do pomieszczenia wpłyną przyjemny, słodki zapach. Mruknąłem cicho pod nosem. A może tylko mi się wydawało, że to zrobiłem, bo usłyszałem brzdęk talerza stawianego na szafce i bardzo ciche, oddalające się kroki. Zapewne gdybym się nie wsłuchiwał, nie usłyszał bym ich.
- Mely, nie śpię - mruknąłem, tym razem na pewno na głos, mrugając powiekami i gwałtownie podciągając się do pozycji pół siedzącej. Uśmiechnąłem się zaspany do dziewczyny i poklepałem miejsce obok siebie. U mojego boku. Jej miejsce. - Nie uciekaj ode mnie - poprosiłem i zaśmiałem się cicho.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się ciepło. Zdjęłam fartuch i kapcie, by wrócić do łóżka i usiąść u boku mężczyzny. Wyglądał rozkosznie, gdy tak zaspany siedział jakby zaraz miał się przewrócić. Porumieniałam i wtuliłam sie w jego pierś. Czułam, że pachnę ciastem, oraz, że jestem rozgrzana od ciągłe stania przy piekarniku, jednak to ja wtulałam się w Kennetha.
- Nie chciałam cię budzić - wyjaśniłam. - Zostawiłam dla ciebie ciasto na szafce - dodałam z uśmiechem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zerknąłem na szafkę, a potem znów na Melody.
- Nie obudziłaś mnie. W sumie rozmyślałem właśnie nad tym, czy powinienem już wstawać, a kiedy usłyszałem, że wchodzić, zrozumiałem, że faktycznie to już ten czas... - Znów się zaśmiałem. Mely pachniała ciastem, dlatego schowałem nos w jej włosy, a własne przeczesałem palcami, aby nieco je przygnieść. Zapewne niesfornie sterczały na wszystkie możliwe strony. Wypadałoby pójść je przyciąć. - Pewnie teraz ty jesteś zmęczona - zauważyłem. - Przez moje kaprysy...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Spełnianie twoich kaprysów, to moja przyjemność - zapewniłam, chichocząc. Zawsze łaskotał mnie zawsze gdy zatapiał nos w moje włosy. Zamruczałam z przyjemności i pogłaskałam go po klatce piersiowej.
- Wyspałeś się? Jest prawie ósma, nie musisz wychodzić z łóżka - zapewniłam. - Mogę ci jeszcze przynieść herbaty, albo jakiś lek przeciwbólowy, jakbyś chciał...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Jest w porządku - odparłem, siadając prosto i obiema rękami obejmując dziewczynę. - Nie musisz już nic robić. Odpocznij i zjedz spokojne - poprosiłem, uśmiechając się pod nosem. - Przesiąknęłaś zapachem ciast - powiedziałem rozbawiony. - Teraz zdecydowanie mogę mówić słodka Mely.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zachichotałam.
- Od dawna mnie tak nazywasz - zauważyłam. - Poza tym... czuję jakbym palce miała z ciasta. Dużo ugniatania jak na jedno popołudnie - westchnęłam. - Ale było warto. Uwielbiam cię uszczęśliwiać...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Ująłem w jedną dłoń prawą dłoń Mel, a w drugą lewą. Rozmasoeałem kciukiem jej palce, uśmiechając się pod nosem.
- W takim razie muszę zaraz spróbować tego ciasta - stwierdziłem, jednak nawet nie drgnąłem aby sięgnąć po talerzyk. - Choć sam zapach mówi za siebie. - Pokręciłem lekko głową.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Popatrzyłam na niego z rozmarzeniem.
- Będzie ci smakować. Cokolwiek bym nie zrobiła, zawsze ci smakuje - zachichotalam i pocałowałam go w czoło nie mogąc wyjąć dłoni z jego przyjemnego uścisku.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- No cóż... - mruknąłem pod nosem. Miała rację. - Nie moja wina, że wszystko co robisz jest naprawdę smaczne - stwierdziłem, rozluźniając uścisk.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Wysunęłam dłonie z jego uścisku i wzięłam talerzyk i widelec z szafki. Udkroiłam kawałek ciasta i wysunęłam mu przed nos.
- Powiedz aaaaa - uśmiechnęłam się lekko.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Z uśmiechem zjadłem to co dała mi Mely. Ciasto rozpłynęło się w moich ustach. Mimowolnie mruknąłem z zadowolenia.
- To jest naprawdę dobre - stwierdziłem, zabierając Mel widelec z dłoni i pochłaniając kolejny, nieco za duży kęs do ust.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zachichotałam, kręcąc głową.
- Zadławisz się skarbie - ostrzegłam, trzymając coraz to pustrzy talerzyk. - A chciałabym mieć cię w jednym kawałku - dodałam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Na spokojnie przełknąłem to co miałem w ustach.
- Oczywiście. Twoje życzenie jest dla mnir rozkazem, Mely. - Mrugnąłem do niej rozbawiony, na co dziewczyna się rozesmiała.
Poszliśmy do kuchni po jeszcze kawałek ciasta. Mely śmiała się, że będę miał szok cukrowy na noc, na co ja wywracalem oczami i odpowiadałem tym samym:
- Będę spał jak zabity.
Zrobiliśmy sobie jeszcze gorzkiej herbaty do tych słodkości, aż w końcu znów poczułem senność.
Ziewnąłem, zerkając na zegarek.
- Chyba czas i pora się położyć.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zamruczałam odstawniając kubek.
- Tak... powinniśmy. Jeszcze jeden dzień pracy i weekend - westchnęłam. - Pracujesz w sobotę i niedzielę? - zapytałam jak z dziecinną ciekawością.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- W niedzielę mam wolne, a jutro muszę być o 6 rano... - mruknąłem niepewnie, mrużąc oczy. - Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale w niedzielę mam wolne - powtórzyłem i dla potwierdzenia kiwnąłem głową. - Wrócę jutro wcześniej, a w niedziele będziemy mogli się gdzieś przejść. Co ty na to? Dasz się zaprosić do restauracji? - Popatrzyłem na nią radośnie.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się łagodnie i pogłaskałam go wierzchem dłoni po policzku. Nieznaczny zarost przyjemnie posmyrał mnie w skórę.
- Zapraszasz narzeczoną na randkę? Jesteś uroczy - uznałam cicho. - Z chęcią. Ale teraz idź spać skarbie, nie chce byś znów się przemęczał - wyznałam, przypominając sobie jakie zaspane spojrzenie miał w pałacu po nocnych wartach.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Jasne, kochanie - przytaknąłem radośnie, zadowolony z myśli o niedzielnym wyjściu. Ucałowałem ją w czoło i podniosłem się z kanapy do góry. Mely wstała za mną. Odstawiłam kubki do zlewu. - Poza tym, czemu nie mógłbym zaprosić pięknej kobiety na randkę? To, że zgodziłaś się zostać moją żoną, nie oznacza chyba, że mam się przestać tobą interesować... - Przymruzyłem oczy i popatrzyłam na nią dłuższą chwilę. - A może mam...? - dopytywałem rozbawiony.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Nigdy! - zaśmiałam się. - Bo jeszcze się rozmyśle - zagroziłam, choć nie widziałam swojego życie bez Kennetha. - Poza tym nasze randki zawsze były przyjemne - dodałam z uśmiechem.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Objąłem Melody jedną ręką w talii, gdy szliśmy w stronę sypialni.
- Każda chwila z tobą jest przyjemna, więc czemu randki miały by być inne? - Zaśmiałem się. - Poza tym, nie pozwoliłbym ci tak łatwo rozmyślić się - zastrzegłem. - Teraz miałabyś duży problem ze zniknięciem. Wysłałem już list do rodziny. Wszyscy by cię ścigali. - Zachichotałem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Wszystkie twoje siostry i twoja mama na czele ścigały by mnie za skrzywdzenie ich Kennego - zaśmiałam się. - Pójdę się umyć, dobrze? - zamruczałam i skręciłam w stronę łazienki.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Położyłem się z powrotem do łóżka. Wziąłem głęboki oddech, czując zapach Mely. Uśmiechnąłem się kącikami ust, a powieki same mi się zamknęły. I choć chciałem poczekać na Melody, nawet nie zdawałem sobie sprawy kiedy zasnąłem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Gdy umyta w pidżamie wróciłam do sypialni, Kenny już spał.
- Oh, kochanie... forsujesz się - mruknęłam i okryłam go tylko kołdrą, samej wsuwając się w jego ramiona. Rano, gdy obudziłam się, zadrżałam z zimna. Kennetha już nie było, a to zawsze był najgorszy moment dnia. obudzić się bez niego u boku.
Wyszłam do biblioteki jak co dzień przed dziewiątą, a gdy wróciłam, miałam jeszcze pół godziny do powrotu narzeczonego. Nastawiłam pranie i skończyłam smażyć krokiety. Sałatka już stała w lodówce. Z uśmiechem coraz to częściej zerkałam na zegarek w salonie, by upewnić się, że to za zaraz.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Gdy tylko otworzyłem drzwi, dotarł do mnie bardzo apetyczny zapach.
- Co tak ładnie pachnie? - spytałem od wejścia. - Czy zawsze jak będę wracał, to będzie w domu czekało coś smacznego...? - Roześmiałem się.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline