Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Parsknąłem rozbawiony.
- Na pewno jednym z najmłodszych - mruknąłem pod nosem.
Kilkanaście minut później siedzieliśmy już przy stole. Wsypałem do kubka dwie łyżeczki cukru i powoli mieszałem napój. Włosy miałem jeszcze lekko wilgotne i było jeszcze kilka chwil, a przynajmniej wystarczająco aby na spokojnie wypić kawę z Mely.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Oparłam się o pierś Kennetha, w dłoniach trzymając kubek kawy. Pachniał jeszcze swoim szamponem. Nie kupował innego od zmiany klasy, a mimo to zawsze podobał mi się zapach tego prostego płynu. Albo to był po prostu zapach Kennego?
- Powiedz... - zaczęłam. - Jakie są twoje siostry? - zapytałam. - Polubią mnie...?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zaśmiałem się.
- Jasne, że tak - mruknąłem. - Patty i Emily na pewno. A nawet jeśli jedna się skrzywi, to druga ją przekonać. Czasem zachowują się jak jeden organizm. Są niesamowicie towarzyskie.- Uśmiechnąłem się na wspomnienie najmłodszych sióstr. - Ida jest cicha i nieśmiała. Będzie się zapewne wstydziła, ale to nie znaczy, że cię nie polubi. - Zagryzłem wargę. Liczyłem, że moja 11 siostra w końcu zdobędzie trochę więcej pewności siebie. - Kira jest podobna do mnie, nie ma opcji że cię nie polubi. - Potarłem palcami po ramieniu narzeczonej. - Mhm - mruknąłem pod nosem, zastanawiając się nad Teresą. Tą dziewczynę odróżniało wiele cech. Była wyniosła, pełna wdzięku i inteligencji. I byłem pewien, że zagwarantuje sobie drogę do wyższej klasy. - Teresa jest skomplikowana, musisz na nią uważać. - Roześmiałem się. - Mama już cię uwielbia, wystarczyło jej kilka wiadomości o tobie. Choć zapewne najbardziej ją przekonał fakt, że jestem przy tobie po prostu szczęśliwy - powoedzialam szczerze i upiłem kilka łyków kawy.
Zapewne Melody już słyszała to wszystko, być może się powtarzałem, często sam przyłapywałem się na rozgadywaniu o rodzinie. Niektórym ludziom to przeszkadzało ale Mely chyba nie...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się, starając sobie wszystkie z tych dziewcząt wyobrazić.
- Zapamiętam - skinęłam lekko głową. - Chciałabym zrobić dobre pierwsze wrażenie. Zobaczą mnie po raz pierwszy poza telewizorem, albo zdjęciem w gazecie... - upiłam łyk, by ukryć skrzywienie. - Może powinnam ubrać się jak kiedyś? W sensie jak byłam w pałacu? Choć to bez sensu... Uh, nie wiem... Muszę wymyśleć jak je do siebie przekonać... Albo przynajmniej nie obawiać... - mruczałam zamyślona gapiąc się w kubek.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Kochanie, a może bądź po prostu sobą? - zaproponowałem z uśmiechem. - Taka jesteś najcudowniejsza. Ubierz się jak ty i zachowuj jak ty. Nie chce żebyś się stresowała tak jak ja się stresowałem przed przyjazdem twojego brata - mruknąłem rozbawiony.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Westchnęłam rozbawiona, obejmując kubek szczelniej.
- No tak... Dobrze, dobrze... - zamilkłam na chwilkę. - Pomyślę jeszcze nad tym. Wezmę wolne w bibliotece... No i zobaczymy. Postaram się, by mnie polubiły. W końcu jestem kolejną kobietą w twoim życiu. Mogą poczuć, że jestem konkurencją - zachichotałam. - Że im cię odbieram...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Szczerze mówiąc to wątpię, że wyszedł bym z pałacu gdyby nie ty i twoja znajomość z naszą królową - mruknąłem, dopijając napój. Odstawiłem pusty kubek na stół.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Porumieniłam zawstydzona.
- T-tylko podpowiedziałam... Po prostu twoja służba się skończyła... No i szepnęłam kilka słów... Jakoś mimo chodem wspomniałam... - dukałam. - To dzięki twojej uczciwej służbie, a nie mi. Gdyby nie mój wytrwały gwardzista, nie udało by nam się tutaj zamieszkać - dodałam, zerkając w końcu na niego.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Mely, miałem być w pałacu 5 lat, ja to wiem. Tymczasem po dwóch latach nagle dostałem przeniesienie... Mhm, to ciekawe. - Zaśmiałem się i pocałowałem dziewczynę w czubek głowy. - Muszę się zbierać.
Powoli podniosłem się z miejsca i poszedłem założyć buty.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Schowałam się za kubkiem, kuląc ramiona. Chciałam, by myślał, że to jego zasługa, a nie mojej niecierpliwości. Poza tym... królowa sama wyszła z tą propozycją, a gdy zaczęłyśmy o tym dyskutować, okazało się, że zaplanowałyśmy wszystko co do dnia. Odłożyłam kubek na stolik.
- Wyszłam na oszustkę, wybacz... - westchnęłam. - Po prostu... całe te stanie na wartach, albo moja praca w bibliotece... Czułam, że trwa to za długo... A gdy nadarzyła się okazja... - schowałam twarz w dłonie, chcąc nie myśleć o sobie jak o kimś kto znów przeskoczył system. Najpierw nie ma kary za zdradę, potem zwalniają ich trzy lata wcześniej...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Melody - mruknąłem i wróciłem do ciemnowłosej. Przykucnąłem obok niej, kładąc dłonie na jej kolanach. - Przecież nikt nie ma ci tego za złe kochanie. Ja jestem Ci niesamowicie wdzięczny. Ej, co cię tak smuci...? Mely?
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Spojrzałam na narzeczonego.
- Pamiętasz... jak powiedziałeś, że mając za dużo przywilejów, komuś coś odbierasz? - przypomniałam. - Czuję, jakbym miała tych przywilejów jeszcze więcej. Byłam kandydatką, zakochaną w gwardziście, a mimo to, udało się uniknąć kary śmierci... - westchnęłam. - A pozostali gwardziści? Oni nadal mają służbę, a ja miłym słówkiem do królowej, załatwiłam nam nawet dom... - westchnęłam. - Oszukuję, prawda...?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Westchnąłem i podciągnąłem się do góry. Przesunąłem krzesło i usiadłem obok Melody. Objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie.
Zacząłem żałować, że cokolwiek powiedziałem.
- Nie, Mely, nie oszukujesz - mruknąłem w jej włosy. - Nic nikomu nie zabierasz. Jesteś na to za dobra. - Pogładziłem ją łagodnie po plecach. - Nie zamęczaj się tym, proszę...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Westchnęłam w jego mundur.
- Dobrze - uznałam. - To znaczy... nie będę, wybacz... - po chwili odsunęłam się od niego, i przeczesałam palcami włosy. - Idź, bo się spóźnisz skarbie - uśmiechnęłam się słabo. - Wziąłeś za narzeczoną dobrą dziewczynę, która nie toleruje spóźnień...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Pokiwałam powoli głową i ucałowałem ją jeszcze raz.
- Dobrze, dobrze - mruknąłem potulnie i podniosłem się z miejsca. - Właśnie tą dziewczynę tak bardzo kocham - dodałem. - Do zobaczenia po południu.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Do zobaczenia, Kenny - powiedziałam łagodnie, obserwując jak opuszcza mieszkanie. Westchnęłam ciężko i opadłam na oparcie kanapy. Gdy zdecydowałam się podnieść, postanowiłam, że czas posprzątać. Nie lubiłam bezczynności, całe życie miałam wiele pracy więc i teraz chciałam coś robić. Choć Kenneth cały czas starał się mnie odciążyć. Uśmiechnęłam się łagodnie, chowając halkę, oraz delikatny, koronkowy zestaw do szafy. Potem wzięłam resztę ubrań z kosza do prania i zaniosłam do pralki. Na dotyk szarej koszuli Kennetha, uśmiechnęłam się łagodnie, z rozmarzeniem. Przypomniałam sobie dotyk jej materiału, wczoraj wieczorem, oraz jej przyjemny zapach... uniosłam materiał do nosa i z zadowoleniem stwierdziłam, że nadal tak cudownie pachnie. Potem wszystko wrzuciłam do pralki, a potem ubrałam się w coś luźnego, by posprzątać resztę mieszkania.
Już po południu, gdy reszta łososia była gotowa do odgrzania w każdej chwili, zasiadłam na kanapie, włączyłam muzykę i pod kocem zaczęłam czytać książkę znalezioną na półce.
Nie znam gustu poprzednich właścicieli, ale zdecydowanie mieli bardzo, bardzo dużo literatury erotycznej... Vain! Dostępne w każdym wszechświecie, uczące biedne nieśmiałe dziewczęta oraz chłopców, jak to radzić sobie z partnerem/partnerką [lennyface]
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
W drodze do domu zszedłem do cukiernii i kupiłem ulubione ciasto Mely, oraz pieczywo na jutrzejszy dzień. Gdy wchodziłem na klatkę wpadłem na naszych sąsiadów, zamieniłem z nimi kilka uprzejmy słów i wszedłem do domu.
- Heej, hej - mruknąłem, rozsznurowując buty. - Wpadłem jeszcze do sklepu... - wytłumaczyłem się, całując przelotnie narzeczoną, anastepnie kierując się do kuchni.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Odłożyłam pośpiesznie książkę na bok.
- Co ciekawego kupiłeś? - zapytałam, wyglądając z nad oparcia kanapy, na kuchnie, w której zniknął mężczyzna. - Nie pomyślałam o wyjściu na zakupy, to fakt... Jakoś wiele było do zrobienia w mieszkaniu... - choć prawie pół godziny przeznaczyłam na kulenie się w bluzie Kennetha i przeglądanie starych zdjęć z pałacu. Kiedyś robiliśmy ich dużo więcej, a Kenny powinien mieć jeszcze gdzieś swój stary aparat. Podobno ktoś z jego rodziny się tym zajmował...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Nic nie szkodzi. To nawet dobrze, bo byśmy się zdublowali. - Zaśmiałem się i zerknąłem za siebie. - Podejdź i zobacz. Myślę, że ci się spodoba ten smakołyk - stwierdziłem, stwierdziłem uśmiechając się.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Wstałam z kanapy - chowając książkę pod koc, by Kenny się nie zainteresował, co czytam - i narzuciłam jego starą bluzę na ramiona. Weszłam do kuchni i oparłam się o plecy Kennetha, zaglądając mu przez ramię.
- Ciasto orzechowe! - uśmiechnęłam się szeroko. - Zawsze kupowałeś mi je, gdy z Benem wychodziliście z pałacu... - przypomniałam sobie i popatrzyłam z uśmiechem an Kennego. - Dziękuję, nie musiałeś...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zaśmiałem się i kiwnąłem głową
- Nie? Oh, to w takim razie mogę je jeszcze oddać... - mruknąłem, zawijając ciasto w papier, w który było wcześniej zapakowane.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Nie, nie, nie, nie! - przerwałam od razu, łapiąc Kennetha za rękę. - Nie musiałeś, ale skoro już kopiłeś, to nie zabieraj - burknęłam, nadal wpatrzona, w jeszcze płynną polewę karmelową. Musiało być cieplutkie i świeże...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zachichotałem, rozprostowując palce.
- Spokojnie - powiedziałem rozbawiony. - To ciasto wzbudza w tobie jakieś nieznane mi instynkty - zażartowałam. - Powiem Ci, że było gorące jak je kupowałem... I nadal jest jeszcze ciepłe. Może masz ochotę skusić się na kawałeczek przed obiadem...? Takie małe przestępstwo. Nikt się nie dowie, obiecuję - mówiłem z rozbawieniem.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Jeszcze ciepłe... - wymruczałam powtarzając po Kennym. Potem spojrzałam na niego, energicznie kiwając głową. - Kawałeczek jeszcze nikomu nie zaszkodził... poza tym łosoś nie ucieknie, zjemy obiad na kolację... - wyliczałam możliwości. - I zrobię kawę - zaproponowałam ze słodkim uśmiechem.
Tak, kawa to jest coś co robi się w sposób mistrzowski, jeśli przez pół krótkiego życia pracuje się w kawiarni.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Świetna propozycja. Łosoś już spokojnie leży i nigdzie się nie rusza - przytaknąłem. - A ciasto niestety stronie. Pokoje je, aby zajmiemy się kawa...? - zaproponowałem, odganiając kilka ciemnych kosmyków z twarzy.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline