Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Westchnęłam cicho, łapiąc Kennetha za rękę na brzuchu. Odkąd pierwszy raz mnie pocałował, zawsze kolana mi miękły przy bliższym kontakcie. Mimo iż od dawna nie obawiałam się przewrócenia, zawsze jego objęcia wydawały mi się takie bezpieczne i silne.
Oparłam się plecami o jego tors. Zauważyłam, że koszula zwisała mu z ramion jak niepotrzebna. Bo w tym momencie była faktycznie zbędna. Jego pocałunki na ramionach i karku zostawiały po sobie nieznaczne ślady, na które uśmiechałam się cicho, nie chcąc zagłuszyć ani muzyki, ani cichych westchnień.
- Kocham cię - wyszeptałam, choć znałam odpowiedź na to wyznanie. Mimo iż nie widziałam jego twarzy, czułam, że kąciki ust uniosły się ku górze.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Powoli obróciłem ją w ramionach. Chciałem na nią popatrzeć. Jeszcze zanim zrozumiałem, że Melody czuje to samo, patrzenie na nią wydawało się niesamowicie cenne i buntownicze. Nie wspominając o ciągłym powracaniu w myślach do jej delikatnych rysów twarzy i krągłej sylwetki. Wtedy patrzenie było jedynym na co mogłem sobie pozwolić. A teraz?
Uśmiechnąłem się z miłością.
- Oh, to bardzo dobrze, Melody Infernum - mruknąłem całując ją znów w usta. - Bo tak się akurat składa, że ja ciebie również kocham. Bardzo mocno - szepnąłem, opierając swoje czoło na jej czole. Dłońmi błądziłem w okolicy jej krzyża. Wciąż zachwycałem się delikatnością jej skóry.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Dłońmi objęłam jego szyję, kark, palcami bawiąc się przydługimi już włosami.
- Wiem - przyznałam. - Czuję to... - dodałam, znów całując go, jednocześnie kierując się w stronę łóżka. Pocałunki stawały się coraz dłuższe, namiętniejsze, a jednak cały czas było nam mało. Poszerzając kolejny obszar, poznając kolejny... cały czas mogliśmy chcieć więcej i więcej.
Kochałam go zawsze. Gdy siedzieliśmy razem oglądając film, albo gdy czytając książkę, przynosił mi świeżą herbatę. Jednak gdy dotykał mnie i łagodnie pieścił... to była ta sama miłość, jednak znacznie intensywniejsza i... bardziej płomienna.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Taki był zamysł, byś czuła... - mruknąłem.
Melody usiadła na łóżku, a ja zawisnąłem nad nią. Iskry zaczęły wywoływać ognień w nas obojgu. A mi to kompletnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, miałem ochotę go podtrzymywać i wzmacniać. A skoro Mely najwyraźniej też tego chciała, tym bardziej miałem ochotę jej to dać.
Szybkim ruchem zdjąłem z ramion koszulę i rzuciłem ją na brzeg łóżka. Spokojnymi ruchami wróciłem do ciała ukochanej, nieznacznie wciąż pochylając się bardziej, a tym samym zmuszając ją do odchylania się w tył.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Opadłam plecami na łóżku, wzdychając. Uśmiechnęła się gdy usta Kennetha dosłownie liczyły mi żebra, a potem znów wsunęłam palce na plecy narzeczonego. Gdy uniósł się znów na moją wysokość, niepewnie, aczkolwiek sprawnie rozpięłam pasek narzeczonego. To było ciekawe... elektryzujące przeżycie. Zagryzłam wargę, powstrzymując dziecięcy chichot.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zatopiłem nos w jej szyi, pieszcząc delikatną skórę ustami. Oboje czerpaliśmy z tego momentu niesamowicie dużo przyjemności, byłem tego pewien.
Wsunąłem dłonie pod jej plecy, a Mely wiedząc co chcę zrobić, delikatnie uniosła się ku górze, ułatwiając rozpięcie delikatnej, koronkowej bielizny, która w niewielkim stopniu okrywała jej ciało. Pomyślałem sobie, że naprawdę bym chciał znać każdy skrawek jej skóry, każdy fragment ciała, wszystko. Zżerała mnie ciekawość, czy Melody też tak myśli. A jeśli nie? Czy moje myśli były zbyt gwałtowne? Może niepoprawne...
Zszedłem powoli pocałunkami w stronę jej dekoltu, powoli usuwając biały materiał z jej ciała.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Znów westchnęłam nie panując nad tym. Porumieniłam, zamykając oczy, z lekkim zawstydzeniem.
- P-Przepraszam - szepnęłam, drżąc na łóżku i zaciskając palce na pościeli. Ekscytacja wylewała się z mojego ciała i gardła, jednak uśmiech cały czas się poszerzał, gdy Kenny sunął po moim ciele.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zerknąłem na nią.
- Za co? - spytałem ale nie czekałem na dalsze wyjaśnienia. Odpowiedz jakoś mało mnie interesowała, bo doskonale wiedziałem, że nie ma powodu aby mnie przepraszać. Było doskonale.
Sunąłem dłońmi i ustami po jej ciele, spełniając swoje pragnienie o dokładnym przestudiowaniu jej ciała, i w końcu ściągając z niej ostatnie skrawki materiału.
***
Nakryłem jej wtulone we mnie ciało kołdrą. Pokój był niewielki, przez co też dosyć szybko się nagrzewał ale i tak nie chciałem, aby zmarzła. Miała roztargane włosy, a kąciki jej ust, pomimo, że już jakiś czas temu zasnęła, wciąż drgały ku górze. Ciekawe, czy śniło jej się coś ciekawego...?
Zanurzyłem nos w jej ciemne włosy i w końcu zmusiłem się by zamknąć oczy.
- Kocham Cię, Melody. Bardzo - szepnąłem, powoli zasypiając.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Gdy otworzyłam rano oczy, znów poczułam ten charakterystyczny ból. Jednak nie mógł równać się z radością pobudki obok przystojnego mężczyzny, tulącego mnie do siebie. Usmiechnęłam się lekko.
Muzyka nadal leciała z CD, a nasze ubrania leżały dookoła. Znaczy - ubranie Kennetha. Moje nakrycie trudno było nazwać ubraniem. Nie mniej... nie sądziłam, że zakup bielizny może stworzyć tyle emocji.
Spojrzałam znów na ukochanego i mimo lekko opuchniętych od przygdyzania ust, uśmiechnęłam się szeroko. Mój rycerz... mój wybawiciel, który zabrał mnie do swojego zamku i uczynił królową...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Westchnąłem cicho, a do moich uszu dotarły łagodne dźwięki, przyjemnej muzyku. Uśmiechnąłem się, mrugając powiekami. Zmrużyłem oczy od fali światła, która zaatakowała mnie nagle. Melody poruszyła się, a ja zerknąłem na jej rozświetloną od uśmiechu twarz. Przesunąłem się i delikatnie musnąłem wargami kącik jej ust.
- Mmmm, dzień dobry... - mruknąłem cicho. - Jak się czujesz? - spytałem z troską, wodząc palcem po jej ramieniu i kreśląc na nim rozmaite kształty.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- W porządku - przyznałam. - Znaczy... teraz, jest jeszcze lepiej - dodałam przysuwając się jeszcze bliżej. Uśmiechnęłam się szeroko.
- A ty? Jak ci się spało? - zapytałam łagodnie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Ziewnąłem, zasłaniając wolną ręką usta.
- Cudownie, jak zawsze, gdy jesteś obok. W tym temacie nic się nie zmieniło, nie zmienia i mam nadzieję, że się nie zmieni - odparłem z uśmiechem i opuściłem dłoń. - Dostałem wczoraj urodzinowy list z Likely - zacząłem, przypominając sobie o życzeniach i zaproszeniu od rodziny. - Moja rodzina nie może wpaść, ale może moglibyśmy się do nich wybrać na dwa dni...? Nie jakoś szybko, zanim załatwimy całe te formalności miną wieki. - Zaśmiałem się cicho, nie przestając wodzić palcami po jej skórze. To było... uzależniające. - Ale wiedź, że bardzo chcieli by cię poznać osobiście. I zapraszają serdecznie - dodałem, patrząc na nią z czułością.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Oh... twoja rodzina... - wymruczałam. - Twoje siostry i rodzice... cóż, to chyba w porządku, że chcą mnie poznać... - zamyśliłam się. - Mam dziś wolne. Mogę pójść do urzędu załatwić zgodę - Zaproponowałam nadal zamyślona.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Ja mogę to załatwić - mruknąłem ze śmiechem. - Powinni w urzędowych zatrudniać więcej ludzi, żeby to szło nieco szybciej... - Przeczesałam palcami jej włosy i zerknąłem na zegarek. Jęknąłem cicho na myśl, że muszę zaraz wstawać.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Załatwię to - zapewniłam i pocałowałam go. - Mogę coś pomóc przecież, umiem rozmawiać z urzędnikami - dodałam podpierając się na łokciach i przerwacając na brzuch. - No i... byłam kandydatką. Może uda mi się załatwić to... szybciej - powiedziałam mniej chętnie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zmarszczyłem brwi.
- Przecież nie lubisz tego, Mely - przypomniałem jej. - W urzędzie jest mnóstwo ludzi, którzy zapewne będą cie męczyć spojrzeniami albo pytaniami... - Westchnąłem. - To wyjazd do mojej rodziny. Za dwa dni mam wolne to na spokojnie to załatwię żebyś nie musiała się denerwować.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zawahałam się, aż w końcu zrobiłam upartą minę.
- Masz pracę. Pracujesz dla mnie i by żyło nam się dobrze razem. Musisz niedługo wyjść, a potem kończysz pracę o czwartej trzydzieści i wracasz do mnie, a nie do urzędu - wyruczałam, wciskając twarz w szyję mężczyzny. Wzięłam jeszcze oddech.
- Ja to zrobię. Mówiłeś... bym nauczyła się z tym żyć. Zrobię to, a potem wrócisz do domu o normalnej porze i zamówimy bilety na pociąg - zdecydowałam.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Ucałowałem ją w czubek głowy.
- Moja dzielna dziewczynka - mruknąłem dumny. - Ale wszystko na spokojnie, bilety kupimy jak dowiem się kiedy będę mógł wziąć wolne i dopasujemy mój grafik do twojego - zaznaczyłem. - I będe musiał odpisać rodzicom - dodałem, starając się zapamiętać wszystko co mierze zrobić w najbliższym czasie.
Podciągnąłem się do pozycji siedzącej i przeczesałem palcami włosy. Zerknąłem w bok na Mely. Mój wzrok prześlizną się po jej szyi, ramionach i plecach.
- Gdzie się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Zrobimy wszystko na spokojnie - powtórzyłem się.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Pokiwałam wolno głową, zgadzając się z nim w końcu.
- Jesteś Dwójką - zauważyłam. - Przysługuje ci bezterminowa zgoda na podróżowanie, między stanami - przypomniałam, nie podnosząc się, a jedyne układając głowę na jego nodze i patrząc z dołu na mojego mężczyznę. - Będziesz mógł podróżować ile chcesz - uśmiechnęłam się łagodnie. Wiedziałam ile znaczyła dla niego rodzina. Na każdą okazję miał anegdotę związaną z siostrami, co zawsze mnie bawiło. Widziałam jego zamiłowanie do rodziny i zazdrościłam mu po części tego... choć teraz to będzie też moja rodzina...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Położyłem dłoń na jej głowie i delikatnie pogładziłem.
- Mhm, fakt ale... Nie mogę do tego przymykając, Mely - mruknąłem, ze zmarszczonymi brwiami. - Wiesz o czym mówię - zauważyłem, uśmiechając się pod nosem.
Melody przeskoczyła tyle samo klas do góry ile ja, a teraz jeszcze będzie ją czekał kolejny awans.
- Wygodnie jest mieć parę przywileji więcej... Ale dalej mam wrażenie jakbym zabierał coś komuś innemu. Chodźmy te kolejki w urzędach. - Pokręciłem nosem. - Dobra, Mely, muszę wstawać - dodałem szybko na koniec. - Mógłbym tak z tobą tu w nieskończoność leżeć...
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Zamruczałam niezadowolona i podniosłam się na tyle by sięgnąć jego ust. Pościel zsunęła mi się z nagich ramion, jednak zwróciłam na to specjalnie uwagi. Przymknęłam oczy, całują przeciągle Kennetha.
- To nie fair - mruknęłam. - Ja też bym chciała siedzieć tu w nieskończoność, ale z tobą - zaznaczyłam, jeszcze trochę ospale.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zaśmiałem się i jeszcze raz ucałowałem Melody, muskając opuszkami palców jej brodę.
- Wrócę jak najszybciej - obiecałem i podniosłem się z łóżka,słysząc kolejny cichy jej niezadowolenia Mely.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Mam nadzieję - skwitowałam, jednak gdy Kenny poszedł do łazienki, ja założyłam szlafrok. - Zrobić ci kawy? Albo drugie śniadanie? - zapytałam, przeczesując palcami włosy. Były dłuższe. Ścięłam je, gdy zaczęłam choć z Kennym, a teraz... sięgały już pawie ramion. Uśmiechnęłam się nieznacznie, na to spostrzeżenie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Kawa będzie w sam raz - odparłem, wychodząc z łazienki i jednocześnie zapinając guziki granitowej koszuli. - Wypijemy razem? - spytałem dla pewności.
Może to głupie, że wciąż dopytywałem o takie drobnostki, jednak dla mnie były onie ważne. Nie chciałem się też zarzucić, dlatego starałem się kierować do Melody prośby, pytania lub sugestie.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Uśmiechnęłam się szczerze.
- Naturalnie skarbie - zapewniłam. - Idę grzać wodę, a ty się wyszykuj przystojniaku... na patrolu jesteś chyba najlepiej zadbanym gwardzistą - zachichotałam, zbierając ubrania i odkładając je do kosza na pranie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline