Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się. - Muszę? Dobrze, przepraszam. Co nie zmienia faktu, że to było zabawne. A teraz poważnie. - wzdycham - Idźcie się miziać gdzie indziej.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Przewracam oczami. Biorę Ethana za rękę i idziemy dalej.
-Miłego dnia!- mówię na odchodne.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
Przyznam szczerzę, to było DZIWNE...
- Nie lubicie się z księciem Francji? - zgadłam z mimo wolnym uśmiechem, przypominając o swojej obecności
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Niezbyt. - krzywię się - Ale staram się go tolerować.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Zaśmiałam się.
- Widziałam tą tolerancję... chyba najbardziej kiedy rzuciłeś w niego szyszką - mruknąłam, ale zaraz się uśmiechnęłam, aby wiedział, że tylko żartuję.
- A co do poprzedniej sprawy... Rozumiem. Bardzo mi przykro z powodu twojej straty - rzekłam.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- To już przeszłość. Zacytowałbym teraz Rafikiego, ale mu się nie chce. - wziąłem kolejną strzałę i po raz kolejny udało mi się trafić.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- No dobrzę, cieszę się, że już ci lepiej - przyznałam. Sięgnęłam po łuk, który wyciągnęła księżniczka Bella i naciągnęłam strzałę. Wdech, wydech i strzał.
- Było blisko - westchnęłam patrząc na strzałę jakieś trzy centymetry od środka.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Bardzo blisko. Idzie ci coraz lepiej. Widać jestem dobrym nauczycielem. - zacząłem się śmiać.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Cóż, nie mogę zaprzeczyc - stwierdziłam z uśmiechem. Spojrzałam na Maxa.
- Jakoś tak się cały czas zastanawiam... Do czego będziesz dążył kiedy zostaniesz królem? - zaciekawiłam się. - Nie musisz odpowiadac, ale tak czysto teoretycznie...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Umm. Trudne pytanie. Do sprawiedliwości. Polepszenia warunków życia innych kast. Może nawet do zniesienia, tak jak mój pra pra pra pra dziadek próbował. Nie wiem jeszcze. Może uda mi się zawrzeć pokój z rebeliantami. Takich rzeczy nie da się przewidzieć.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Rozumiem - odparłam. - Cieszę się, żę będziemy mieli dobrzego króla. Chciałam się upewnic, że... - "Że jesteś taki, za jakiego cię uważałam" - ...że będziesz... Wiesz, co? Po prostu byłam tego niezmiernie ciekawa - wydusiłam z siebie.
Kurde. Znowu się stresuję rozmawic z Maxem...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Cieszę się, że zapytałaś. - uśmiecham się - Zmieniając temat. Co u ciebie? Po tych wszystkich dramatach.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Trochę dziwnie się czuję - przyznałam. - Ale muszę przyznac, że coraz bardziej przyzwyczajam się do życia w pałacu, co chyba jest dobrym znakiem. - Zastanawiam się nad wszystkim co się wydarzyło. - Ale sumując to wszytko... To niezły bajzer się zrobił - westchnęłam.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Odrobinkę. - parskam śmiechem - Aktualnie moim największym zmartwieniem są randki. Co ja mam robić ze złamaną ręką?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Cóż, strzelanie z łuku nie sprawia ci największych problemów... Choc wolałabym, abyś zadbał o tą rękę - mówię niczym jakaś matka. - Chyba na radkach powinno się rozmawiac... Ale nie wiem. Wszystkie randki jakie miałam okazję przeżyc to te z tobą w pałacu - próbuję opanowac rumieniec i uśmiecham się.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Odwzajemniam uśmiech i odwiązuję łuk. Siadam na ziemi. - A więc o czym chcesz rozmawiać?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Zaśmiałam się.
- A więc to randka? No dobrze... To może pytanie za pytanie: Ile razy potajemnie wychodziłeś z pałacu - pytam. Może przy okazji dowiem się, czy JEST tu jakieś wyjście do miasta, którym można się wymknąc...
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-03-20 20:55:49)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Najwidoczniej to randka. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. - szczerze się jak dziecko - A co do drugiego pytania. Sam nie wiem ile. Trochę tego było. Prawie każdy bal, spotkania ze znajomymi. Mam kilka przejść. Jedno przy wierzbach, tu w ogrodzie. Drugie z podziemnego garażu razem z wyjazdem. Moje ulubione zostawię dla siebie, a tak to chyba tyle. Ale jeśli chcesz się przejść do miasta, to nie musisz uciekać.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Cieszę się, że nie przeszkadza ci moja osoba - banan sam wyskakuje mi na twarzy. - A co do tych przejśc... Nie mam zamiaru uciekac, wręcz przeciwnie! Po prostu... Wychowałam się w mieście i czasami chciałabym się przejśc ulicą wśród innych ludzi - wyznałam z rozmarzeniem. Potem naciągnęłam strzałę i wypuściłam ją. Wbiła się tuż obok środka.
- Teraz ty pytaj!
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Umm, widziałaś kiedyś zachód słońca w Angeles? Jest taki budynek w środku miasta. Niesamowity widok. - wzdycham z uśmiechem.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Zachód słońca? - powtarzam. - Czasami wspinałam się na dach mojego starego domu i obserwowałam niebo caałą noc - wyzałam. - Ojciec nauczył mnie różnych gwiazdozbiorów... ech, nieważne - urywam w końcu. - Ale takiego widoku nie mogłabym przepuścic
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Spoglądam na zegarek. - Do wieczora mamy jeszcze czas. Chcesz zobaczyć? Powinniśmy zdążyć.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Uśmiech wykwitł mi na twarzy, a ja nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak zachwycona czyimś pomysłem.
- Naprawdę? - wyrzucam z siebie. - Zaprowadzisz mnie tam? - pytam, chyba tylko po to, abym sama to zrozumiała.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Uśmiechem się. - Zawiozę.
*teraz idziemy do garażu, który zaraz się pojawi*
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Weszłyśmy z Bell do ogrodu wciąż śmiejąc się z Maxa.
- A może zrobimy sobie taki wieczorek tylko dla dziewczyn?- zapytałam z uśmiechem.
Offline