Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie powinien być zły, tak myślę... - Uśmiechnęłam się do Awary dodając jej otuchy. - Raz się żyje! - Prawie krzyknęłam.
Nie tak entuzjastycznie, Maddie.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Mimo woli zaśmiałam się.
- Maddie, nie wiem ile kawy wypiłaś, ale wiedz, że to za dużo - upomniałam ją. Potem ruszyłam przez trawę do miejsca gdzie ostatnio próbowałam swoich sił w łucznictwie.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Obruszyłam się z udawaną powagą.
- Nie piję dużo kawy - roześmiałam się
Kiedy Awara wskazała mi na miejsce gdzie będziemy ćwiczyć, ruszyłyśmy.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
- Wiedz, że nie jestem mistrzynią w strzelaniu z łuku - wyznałam. - Znam podstawy, a sama z chęcią poćwiczę. Ale napewno zrobię w co mojej mocy by ciebie także podszkolić - zapewniłam.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Ja nic kompletnie nie umiem... podszkolić będziesz mogła mnie na następnej lekcji - mrugnęłam do niej znacząco. - Od czego zaczynamy? - Znów zbyt entuzjastycznie powiedziane...
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Obserwowałem dwie dziewczyny w ogrodach. Teoretycznie miałem się spotkać z księciem w sprawie najbliższego Biuletynu, ale nie wiedziałem gdzie jest. Poza tym, co mi szkodzi popatrzeć. Tuż przed wyjazdem zerwałem z dziewczyną i czułem się samotny, a tutaj było na czym oko zawiesić. Ale nie mogłem tak stać bezczynnie cały dzień. Może one będą wiedziały, gdzie jest książę. Podszedłem do nich. - Witam moje panie. - ukłoniłem się - Wiecie może, gdzie znajdę księcia Maximona?
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
Wyciągnęłam łuk księcia Maxa z krzaków, gdzie ostatnio go chował. Musiałam go przytrzymać obiemurącz. Zapomniałam jaki był ciężki. Potem ostrożnie wręczyłam go Maddie.
- Pokaże jak się masz ustawic, a potem naciągniesz cięciwe ze strzałą, aż do szczęki. Pamiętaj tylko, aby zgiąć rękę trzymającą łuk, bo gdy cięciwa będzie wracać... to zaboli... - potem zobaczyłam przybysza. Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Emm książę? Nie wiem niestety... może jest w swoim gabinecie? - zastanowiłam się.
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-02-07 15:08:03)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Gabinecie? Hmmm... - zastanowiłem się, ale po chwili zobaczyłem łuk w dłoni dziewczyny. - Strzelasz?
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
- Ech... niedawno książę mnie nauczył... - wyjaśniłam nieśmiało. Wydawał się strasznie miły i nawet jego aksamitny głos był sympatyczny.
- Na razie nie zbyt mi idzie - wyznałam żartobliwie.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Mogę? - wyciągnąłem rękę w stronę broni - Trochę się na tym znam.
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
Trochę niepewnie przekazałam łuk w ręce nieznajomego. Nie wiem dlaczego, ale coś mi mówiło, że mogę mu zaufać.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Zaczęłam się przyglądać przybyszowi. Wydawał się sympatyczny. Może dzisiaj nie tylko ja się czegoś nauczę, ale i Awara się podszkoli?
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
- Dzięki. - wziąłem łuk i umieściłem strzałę na cięciwie. Naciągnąłem ją aż do policzka, wycelowałem i wypuściłem. Strzała trafiła w sam środek. Roześmiałem się. - Najwyraźniej jeszcze pamiętam.
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
Był naprawdę dobry.
- Jesteś świetny - postanowiłam też coś powiedzieć, aby mnie nie wziął za jakąś niemowę.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Poleciała idealnie do celu. Chyba z wrażenia otworzyłam usta.
- Nieźle! Mi narazie nie wychodzi - potem spojrzałam na faceta uważniej. - Właściwie, to kim Pan jest?
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Dzięki. Lata praktyki i najlepszy łucznik w kraju jako nauczyciel robią swoje.
Wiadomość dodana po 01 min 19 s:
- Teo Kriss. Będę prowadził biuletyny.
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
Najlepszy łucznik w kraju... coś mi to mówi... tylko co?
No tak, podobne słowa wypowiedział książę kiedy był ze mną w skrzydle szpitalnym!
- Ach tak? To miło mi poznać panie prowadzący. - wyciągam do niego rękę. - Awara Aliquid. Kandydatka. Jesteś nowy? Nigdy wcześniej Cię nie widziałam.
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-02-07 15:31:24)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Tak, dzisiaj zaczynam. Teoretycznie miałem się spotkać z księciem, ale nie mogę go znaleźć. Naprawdę nie macie pomysłu gdzie może być?
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
Zastanowiłam się jeszcze raz.
- Naprawę nie wiem... może u siebie w pokoju? Albo wyszedł gdzieś z inną kandydatką? A gdzie sprawdzałeś?
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Na razie jadalnię, gabinet i salę muzyczną. Ale w pokoju jeszcze nie sprawdzałem. Dzięki.
Actually I always have no idea what I'm doing.
Offline
- Proszę bardzo. Powodzenia Teo - pożegnałam się, a gdy prowadzący odszedł, głęboko odetchnęłam. Był bardzo uprzejmy. Mam nadzieje, że znajdzie księcia Maxa.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Usiadłem na ławce. Dochodziła 7, czyli pora na spotkanie z Kath. Tym razem, zamiast dresów i T-shirta zdecydowałem się na czarne jeansy, szarą koszulkę i brązową marynarkę.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Weszłam do ogrodu praktycznie równo o 7.Poprawiłam swoją rozkloszowaną sukienkę w delikatne kwiaty i podeszłam do Maxa który siedział na ławce. Uśmiechnęłam się delikatnie- Cześć- powiedziałam cicho.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Miło cię widzieć, Katherine. - wstałem z ławki. - Wyglądasz pięknie. - ucałowałem jej dłoń. - Zapraszam na spacer.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- MI Księcia również bardzo miło widzieć.- uśmiechnęłam się i delikatnie zarumieniłam na usłyszany komplement.- Dziękuję- powiedziałam cicho i pogratulowałam sobie w duchu za wzięcie wygodnych sandałek na płaskim obcasie zamiast szpilek.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline