Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ze dwa, trzy tygodnie. Siedział pod pomostem w porcie. Chudy, brudny. Brak obroży, zero odzewu na informacje o znalezieniu. To został ze mną. - wzruszam ramionami
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Śliczny jeest - mówię czule. - Jak ktoś mógł porzucić takie urocze zwierze? - pytam z nutą smutku w głosie.
Offline
- Może przez charakter? - spoglądam na psa i wybucham śmiechem, kiedy spogląda na mnie zaciekawiony, a jedno ucho spada mu na oko.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Podnoszę się do góry. Przechylam głowę na bok, cały czas patrząc na zwierzaka.
- Jest bardzo żywy - przyznaję - ale Baxter też taki był przez długi czas. Dopiero ostatnio zaczął się uspokajać - śmieje się.
Offline
Kręcę głową. - Nie mogę przez tego gada spać, bo strasznie się rozpycha i zwykle ląduję na podłodze. - kucam i poprawiam psu ucho, bo zaczął na nie warczeć.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wybucham śmiechem ale zaraz potem, widząc jak ludzie zaczynają na mnie patrzeć, przykładam dłoń do ust aby stłumić śmiech.
- Jak mu na to pozwalasz... - chichoczę. - On zna swoją wartość i nie pozwoli abyś pozbawił go wygodnego i ciepłego łóżka - dodaję rozbawiona.
Offline
- Przynajmniej się nie nudzę, prawda małpo? - już mam się podnosić, gdy ni stąd ni zowąd pies skacze na mnie, wywraca mnie na plecy i zaczyna lizać po twarzy. Nieskutecznie próbuje go odepchnąć.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Powstrzymuję się od kolejnego wybuchu śmiechu. Za to znów kucam i wyciągam przed siebie rękę jak gdybym chciała dać mu coś smacznego do zjedzenia.
- Davis, no chodź tu pieseczku - wołam ale ten nie reaguje. - Daaavis! - mówię głośniej na co ten odwraca się w moją stronę i rozgląda jak by nie wiedział kto go wołał. Spostrzega moją wyciągniętą dłoń i od razu do niej podchodzi lecz gdy odkrywa, że nic dla niego nie mam siada i pochyla głowę jak by chciał pokazać, że zawiódł się na mnie. - No juuż - mruczę i głaszcze go , cały czas rozbawiona. Zerkam z ukosa na Ricka.
Offline
Podnoszę się z ziemi. - Wielkie dzięki sierściuchu. Upokorzony przed jedną trzecią populacji Insolitam. - mówię z udawaną goryczą, a pies zaczyna się do mnie przymilać w ramach przeprosin. Uśmiecham się. - Niech ci będzie. - głaszczę go.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Nie można się na ciebie gniewać, co nie? - pytam psiaka. Również podnoszę się do góry. - W sumie fajnie, że się spotkaliśmy - mówię uśmiechając się.
Offline
Unoszę brwi zaciekawiony. - Doprawdy?
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Mhm - kiwam głową i powolutku ruszam do przodu. - Carol wymyśliła, że może byśmy zrobiły sobie jakieś w spólne ognisko, razem z jeszcze jedną dziewczyną z naszej klasy, Marą. A ja w sumie pomyślałam, że może chciał byś też przyjść? Mhh? - pytam z lekkim uśmiechem.
Offline
- Trzy was będzie? - krzywie się lekko - Może wpadnę na chwilę.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Wzruszam ramionami.
- W sumie jeszcze nie wiem. Ale na razie trzy. - Kiwam głową. - Może wpadniesz... A co grafik zawalony? - żartuję. - Nie znajdziesz dla mnie chwili?
Offline
Czerwienie się. - To był cios poniżej pasa, Corrin. - stwierdzam żartobliwie - Poza tym, mój napięty grafik nie przewiduje nic takiego. Ale może uda się go jakoś nagiąć. - wzruszam ramionami
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
/niewidzialny przelatuje na chwilę z aparatem w dłoni i robi zdjęcie tej uroczej trójca. Z westchnieniem chwilę się im jeszcze przypatruje, a potem wzbija się w niebo./
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Szturcham go łokciem w bok.
- Nie daj się więcej prosić, Riiick - mówię przeciągle, powściągając uśmiech.
Offline
- Rozważę tą propozycję, panienko. - stwierdzam oficjalnym tonem.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Kręce głową rozbawiona.
- Jasne - udaję naburmuszoną. - Uważaj bo się rozmyślę! - ostrzegam.
Offline
- Przeżyję. - mówię rozbawiony.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Nie, nie, nie - kręcę głową oburzona. - Teraz powinieneś się przestraszyć! - wzdycham. - To była groźba - mówię ze śmiechem.
Offline
- Ciebie nie da się przestraszyć, Iskierko. - szczerze się jak głupek.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Marszczę nos i popycham go lekko.
- Z tym przezwiskiem? Na pewno nikogo nie wystraszę - wzdycham teatralnie. - Miałam nadzieję, że może jednak ale... Nie miałam racji - mówię zawiedziona po czy nie mogę się powstrzymać i uśmiecham się szeroko. Marszczę brwi. - Proszę nie nazywaj mnie tak... - patrzę na niego błagalnie.
Offline
- Przemyślę tą ofertę, panienko. - znów przybieram oficjalny ton, ale po chwili wybucham śmiechem.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Ha. Ha. Ha - mówię ironicznie. Uśmiech jednak nie schodzi mi z twarzy. - No po prostu przezabawne.
Offline