Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Udaję, że się przez chwilę zastanawiam.
- Wiesz, dziwne by chyba było, gdybym narzekał, że przykleiła się do mnie piękna kobieta. - Uśmiecham się.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Marszczę brwi.
- Czekaj, o kim ty mówisz? Bo nie widzę tu żadnej kobiety, poza sobą.
Przechodzi mnie lekki dreszcz, gdy zawiewa wiatr.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- No fakt - potwierdzam jej słowa poważnym tonem. - Zapomniałem, że gdy przebywasz w towarzystwie kogoś tak szpetnego jak ja, twoja atrakcyjność spada.
Zaczynam bezwiednie kreślić dłonią kółka na jej plecach.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Przewracam oczami.
- Czyli sugerujesz, że mam zły gust.
Odsuwam się lekko od niego i wpatruję się w jego oczy w kolorze gorącej czekolady.
- W takim razie ja chyba sobie pójdę... - mówię, starając się ukryć rozbawienie i zaczynam się wolno podnosić z miejsca.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Ani mi się waż! - Mówię, ciągnąc ją za rękę i na nowo przyciągając do siebie. - Lubię twój brak gustu - mruczę jej do ucha.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Zeskakuję z Polarisa i otrzepuję się z potencjalnego pyłu. Koń wbiega do wody, a ja siadam na piachu i podnoszę głowę do góry. Na niebie powoli zaczynają pojawiać się gwiazdy.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Wchodzę na plażę, otulając się mocniej swetrem. Niemalże od razu zauważam znajomą sylwetkę. Uśmiecham się pod nosem i idę w jego stronę. Siadam na ziemi po turecku obok niego i patrzę przez chwilę bez słowa na wodę.
- Dobrze, że przyszedłeś - mówię, w końcu odwracając głowę w jego stronę, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Uśmiecham się i spoglądam na Arye. - Doprawdy? - unoszę brwi rozbawiony
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Odwracam znowu wzrok. Może już nie robię się czerwona, mówiąc takie rzeczy, ale nadal czuję się... dziwnie.
- Mhm - mruczę i śmieję się niezręcznie. - Nie wiem. Lubię z tobą siedzieć.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Oddycham z ulgą - To dobrze. Bo ja nie mam zamiaru się ruszać.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Unoszę brew, zerkając w jego stronę.
- Doprawdy? - Powtarzam jego słowa z powątpiewaniem.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Wątpisz w moje słowa? - unoszę brwi i śmieję się
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Powstrzymuję śmiech, przyglądając się jego oczom.
- To całkiem możliwe - mówię, udając, że głęboko się nad tym zastanawiam. - A potrafisz jakoś udowodnić, że nie kłamiesz?
Analizuję moje słowa w głowie. Zabrzmiało to... hmm... Nie ważne. Poczułam się chyba zbyt swobodnie. Ale to chyba dobrze?...
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Możliwe. - odpowiadam z tajemniczym uśmiechem
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Patrzę przez chwilę na jego minę i nie wiem, czy powinnam się bać, czy wręcz przeciwnie.
- Dobra, tu mnie masz. Zaintrygowałeś mnie, James. - Śmieję się.
Rozprostowuję nogi, zatapiając palce w piasku.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- Cieszy mnie to niezmiernie. - podnoszę oczy do góry - Patrzysz czasem w gwiazdy?
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Już od dawna przestały mnie dziwić tego typu pytania. Tylko żeby nie myślał, że zapomnę, o czym rozmawialiśmy.
- Hmm... jak już pewnie się zorientowałeś, często tutaj przesiaduję. - Bawię się nutką na szyi. - Więc... tak. Często patrzę w gwiazdy.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Przenoszę wzrok na nią - A zastanawiałaś się kiedyś nad ich historią?
Ostatnio edytowany przez James (2016-09-24 19:48:21)
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Gdy się odzywa, znowu spoglądam na niego i zauważam, że on również patrzy na mnie. Przechylam lekko głowę.
- Tak szczerze... to nie - mówię, lekko zaskoczona.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Uśmiecham się pod nosem. - Widzisz tamten gwiazdozbiór? - pytam, wskazując kształt nisko nad horyzontem - To lira. Jest związana z nim stara legenda, jeszcze ze starożytnej Grecji.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Przyglądam się wskazanym przez niego gwiazdom.
- Niech zgadnę. Ty znasz tę legendę? - Mówię, uśmiechając się lekko. - W takim razie, też chcę ją poznać.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Uśmiecham się i zaczynam opowiadać. - Orfeusz przed poznaniem Eurydyki miał dwie kochanki - siostry Wegę i Lyrae. Obie piękne i niezwykłe. Orfeusz traktował je pobłażliwie i nie przywiązywał do nich większej uwagi. One natomiast ubiegały o jego względy i cały czas starały się zwrócić uwagę syna Apollo. Pewnego dnia, dla igraszki, Lyrae ukradła lirę - ukochany instrument Orfeusza - i oczekiwała jego reakcji. Władca Tracji był wściekły, a nie tak jak się spodziewała dziewczyna - rozbawiony. Skradziono mu jego lirę i był zdolny do wszystkiego, aby instrument odzyskać. Przerażona Lyrae, która nie chciała stracić przychylności ukochanego, oświadczyła, że to Wega ukradła lirę. Siostra zaprzeczała, a Orfeusz nie wiedział, której z nich wierzyć. Nadal targany emocjami, postanowił poprosić o pomoc wielkich Jeźdźców Apokalipsy. Ci odpowiedzieli na jego wezwanie i postanowili, że pomogą młodzieńcowi. Jednak nawet oni nie wiedzieli która z sióstr kłamie. Wspólnie zdecydowali się ukarać za kradzież obie kobiety. Zostały przeklęte. Klątwa ta zmieniła je w dwie gwiazdy świecące na nieboskłonie. Miały resztę wieczności spędzić na niebie, a po ziemi mogły poruszać się tylko w świetle swojej gwiazdy.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Uśmiecham się delikatnie, nadal wpatrzona w gwiazdy.
- Trochę to... niesprawiedliwe. - Wzruszam lekko ramionami. - Ale w sumie też piękne. - Marszczę lekko nos, plącząc się w tym, co mówię. - No wiesz. Pokazuje ile jest się w stanie zrobić dla miłości. Nawet jeśli nie są to zbyt... hmm... dobre czyny.
Czasem mam wrażenie, że nie do końca wiem, o czym mówię.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
- W sumie prawda. - odwracam wzrok
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Kątem oka zauważam, że patrzy w inną stronę.
- O czym myślisz? - Pytam po chwili milczenia.
Wera: Przydałaby się Lio.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline