Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Prycham.
- Książę z bajki i terminatorka siedzą na plaży... To brzmi jak początek suchara.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Z czarnym humorem. - po chwili sobie coś przypominam. - Należysz do Agencji Dobrych? - pytam.
Tak, zdaję sobie sprawę, że może nie będzie chciała mi tego zdradzić.
Offline
Kręcę głową.
- Nie należę do żadnej agencji i nie mam tego w planach. - Przymykam oczy, gdy w twarz uderza mnie morskie powietrze. - Im mniej osób o mnie wie, tym lepiej.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
Czyli działa sama. Ale nadal nie wiem kim jest. Po jakiej stronie stoi?
- Z każdym słowem, mam wrażenie, że wiem o tobie coraz mniej. - stwierdzam.
Offline
Uśmiecham się chytrze.
- Taki był plan. - Bawię się palcami. - Jakbym ci wiecej2 powiedziała, to byś jeszcze mniej zrozumiał. - Unoszę lekko brew. - A nie jest to chyba dobry pomysł, żebym ci mówiła.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Jak chcesz. - wzruszam ramionami. - Zadaję sobie tylko pytanie, kim jesteś, terminatorko. - kręcę głową.
Offline
Przyglądam mu się przez chwilę.
- Wiesz, wbrew pozorom, to przezwisko jest całkiem trafne.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- I to ja jestem ten zły. - przewracam oczami, mrucząc pod nosem. - Nie taki wilk straszny jak go malują.
Offline
- Ty na pewno nie, Wilczku. - Wybucham śmiechem, widząc jego minę. Podnoszę się i siadam na piasku. - Nikt nie powiedział, że zabijam.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Chciałaś mnie zabić. - unoszę znacząco brew. - Nie rozumiem cię. Terminatorka, która nie zabija. Dziewczyna, o której się wie coraz mniej z każdym słowem. To jeszcze powiedz, że jesteś robotem.
Offline
Wybucham śmiechem nie do opanowania i opadam znowu na piasek. Śmieję się tak przez kilka minut, nie zważając na Alexandra.
- O matko... - Uspokajam się, a z moich ust wydobywa się ostatni, krótki śmiech. Oddycham przez chwilę, aż w końcu się uspokajam. - Dobry traf. Choć... nie do końca. Organizm cybernetyczny. Robot, ale nie do końca. Coś tego typu. W sumie... - Drapię się po głowie. - Sama nie ogarniam, więc za wiele ci nie powiem.
Ucieczka za 3... 2... 1...
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Teraz już nic nie wiem. Jesteś... androidem? - pytam.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie wiem. Nigdy mnie nie interesował ich naukowy bełkot. Wiem, że nie jestem do końca ani robotem, ani człowiekiem
Wyciągam z kieszeni mały, stary odtwarzacz ze słuchawkami.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- To... jak długo żyjesz na tym świecie? - zadaję zdecydowanie za dużo pytań, ale ciekawi mnie ona.
Offline
- 21 lat. Nie jestem Jonathanem Reynoldsem, jeśli to masz na myśli. - Wzruszam ramionami, przeglądając piosenki.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Tu jest jeszcze dziwniej niż w tym mieście z Batmanem. - kręcę głową.
Czyli wszystko jest możliwe.
Offline
- Gotham - podrzucam nazwę. - Nie lubię tego miasta. Za mroczne jak na mój klimat. Z kolei Central jest dziwne. Najlepiej mi się chyba mieszkało w Star City.
Wyczuwam, że zaczynam gadać bez sensu, więc po prostu się zamykam. Chyba powinnam już iść.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Star City? - unoszę brew. - Nie kojarzę.
Offline
- Green Arrow i te sprawy - macham ręką.
Podnoszę się i otrzepuję spodnie z piasku.
- Muszę iść.
Trzeba poszukać jakiegoś miejsca do spania.
Tak jakbym musiała spać.
I can do anything I want. I'm a human being, not some god-damn robot.
Offline
- Cześć. - mówię, dalej leżąc na piasku.
Zapowiada się ciekawa noc.
Offline
Wiatr uderza mnie w twarz, gdy siedzę na piasku. Zapowiada się zimna noc. Milczę przez dłuższy czas.
- Martwię się o Lils - odpowiadam w końcu na niezadane jeszcze przez Elijaha pytanie.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Marszczę lekko brwi i przyglądam się jej.
- Co się dzieje? - Pytam zaniepokojony.
Nigdy jeszcze nie słyszałem od niej takich słów.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Bawię się, przesypując piasek z jednej dłoni, do drugiej.
- Dzwoniła do mnie mama - mamroczę. - Coś się dzieje. Podobno kogoś poznała i od tego czasu strasznie się zmieniła. - Przymykam oczy i kręcę głową. - Przepraszam, nie powinnam o tym mówić. Rzadko kiedy mamy wolny wieczór, a ja wszystko psuję.
Cóż za nowość.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Przyglądam jej się przez dłuższą chwilę, po czym przygarniam ją do siebie. Zamykam ją w uścisku i całuję w czubek głowy.
- Lio, to twoja siostra. Masz prawo się martwić - mówię kojąco, na co ona mamrocze coś niewyraźnie w moją skórzaną kurtkę. - Ale skoro nie chcesz, nie musimy o tym rozmawiać.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Wdycham jego zapach, tak bardzo znajomy, a za każdym razem jakby inny. Opieram się głową o jego ciało i zamykam oczy.
- Dzięki - mruczę. - Ostrzegam, tylko, że już się nie odkleję.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline