Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Parskam śmiechem.
- nie no to trzeba wykorzystać! - mówię radośnie i zaczynam grzebać w torebce. - Kurcze... ma ktoś jakiś mazak? Marker? Albo chociaż długopis? - pytam rozbawiona swoim pomysłem.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Przegrzebuję torbę. Gdzie on jest... Jest! Rzucam Carol marker.
- Szkoda, że nie zabrałem permenentnego - mówię nieco rozżalony.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Oj tam, oj tam... I tak będę miała przesrane jak się obudzi - chichoczę i po cichu podchodzę do chłopaka. Przykucam. Pies podnosi głowę i zaczyna się wiercić przez co myślę, że Rick zaraz się obudzi ale na moje szczęście, a jego nieszczęście tak się nie dzieje. - No to dziś będę malarką... - mamrocze rozbawiona rysując mu wąsik maga i kocią bródkę.
Ucha chana wracam do reszty.
- To najbardziej dziecinny żart jaki kiedykolwiek wymyślono. Ale ten klasyk się nie starzeje - mówię wybuchając śmichem. Rzucam w Matta mazakiem, który uderza w jego czoło co wygląda tak strasznie zabawnie, że aż kolana mi się uginają i ląduję na piachu.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Ha. Ha. Ha - mówię powoli.
Podnoszę marker z ziemi i podchodzę bliżej Ricka.
Wygląda tak niewinnie kiedy śpi. Każdy by pewnie to stwierdził. Mały, wredny loczek. Czy tylko we mnie wywołuje nagle chęć zostawienia mu na pamiątkę lima pod okiem?
Otwieram marker i od siebie dodaję monobrew.
- Pięknie. Szkoda, że nie zabrałem golarki. Z łysą głową efekty byłby lepszy.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Powstrzymując śmiech, kładę się na ziemię. Zatykam usta dłonią, a do oczu nachodzą mi łzy.
- Matko. - Wyję ze śmiechu, próbując złożyć jakieś zdanie. - Chcę... Ja...
Nie potrafię powiedzieć, że też chcę coś dodać, jednak patrząc na to, w jakim jestem stanie, chyba i tak nie dałabym rady.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Kiedy w końcu ja i Mara przestajemy płakać ze śmiechu mówię:
- Dobra. Czas i pora się ogarnąć i zwijać.
Sięgam po swoje ubrania. Zrobiło się koszmarnie zimno.
- Budzimy go? - pytam.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Zamiast odpowiedzieć, ocieram łzę z oka i biorę telefon. Podchodzę do Ricka i robię mu zdjęcie.
- Matko. Jesteśmy takimi gówniarzami. - Śmieję się cicho.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Ja bym go tak zostawił. Ale ja podobno "zmieniłem się na gorsze", więc nie mnie oceniać. - Przewracam oczami.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Mara! Zostaw mu kardę, że nie chcieliśmy mu przeszkadzać w drzemce - wyduszam z siebie i znów wybucham śmiechem. - Boże on będzie wściekły...
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Dasz kartkę? - Kiwam na Matta, a on podaje mi jedną ze swojego notatnika. - I długopis? - Z westchnieniem rzuca i to.
Zastanawiam się przez chwilę, co napisać. Przykładam długopis do kartki.
- "Drogi Ricku!" - Mówię na głos to, co piszę. - "Wyglądasz tak słodko kiedy śpisz, że nie chcieliśmy ci przeszkadzać. Naprawdę, jesteś przeuroczy."
Na końcu podpisuję wszystko "2x M + C".
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- O nie, nie, nie - protestuję i zabieram jej kartkę z długopisem.
Pod jej krzywym pismem dopisuję starannie "Tylko 1x M. Ja wcale nie uważam, że jesteś słodki i uroczy. Matthew".
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Zerkam na to co dopisał Matt i zaczynam płakać ze śmiechu.
- Nie... no... nie... tytrzymam. Boziu... Mój... brzuch - dukam pomiędzy wybuchami śmiechu.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Unoszę kącik ust.
- Chodźmy. Dajmy waszemu "słodkiemu i przeuroczemu" loczkowi spać - mówię ironicznie i odkładam kartkę obok niego, dodatkowo kładąc na niej kamień, żeby nie odleciała.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Gasimy ognisko, zbieramy rzeczy i roześmiani powoli wychodzimy z plaży.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Otwieram oczy. Powoli robi się jasno. Siadam i rozglądam się. Już poszli. Musiałem zasnąć. Dopiero po chwili zauważam kartkę, która ze mnie spadła. Czytam ją i wybucham śmiechem. - A z ciebie jest strażnik Davis. - śmieję się ze szczeniaka i wstaję. - Chodź do domu. Muszę zmyć, cokolwiek mi domalowali. - zbieram swoje rzeczy i idę, a Davis biegnie za mną.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Siadam na plaży i wpatruję się w zachodzące słońce, popijając sok. W tle pobrzmiewa jakaś plażowa impreza. Ludzie bez mocy mnie... śmieszą. Są bezbronni i nieświadomi, jak mrówki.
No feelings, no pain
Offline
Siedzę w cieniu palmy i delikatnie ruszam palcami, sprawiając, że powiewa nade mną. Przynajmniej nie jest tak gorąco. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i spoglądam na pozostałych ludzi. Czasami mam ich dość. W Agencji Dobrych prawie nikogo nie ma. Rozpada się. A mieli ratować. Samej też mi nie pozwolą nic robić, bo myślą, że coś mi się stanie. Prycham cicho i wracam do obserwowania.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
Zauważam dziewczynę pod falującą palmą. Rozglądam się dalej, ale po chwili wracam do niej wzrokiem. Czy ona... Obserwuję jej palce.
Muszę się przekonać. W najgorszym razie zatrzymam czas i sobie pójdę.
Wstaję i udaję, że spaceruję po plaży. Zmierzam w kierunku dziewczyny. Z bliska widać, że jest jeszcze młoda. Nastolatka. Tym lepiej dla mnie. Im bliżej podchodzę, tym bardziej jestem pewna, że się nie mylilam. Gdy przechodzę juz obok dziewczyny, nieoczekiwanie schylam się i zamykam dłoń dziewczyny w pięści. Przytrzymuję.
Palma przestaje falować.
Wiedziałam.
-No, no- uśmiecham się z tryumfem.- To było niezłe, młoda.- spoglądam wymownie na palmę.
No feelings, no pain
Offline
Skąd ona...? Też ma moce?
- Um... dzięki. - brzmi bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. - Kim jesteś? - pytam podejrzliwie.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
-Misty- nie pytając o zgodę, siadam obok niej. Podaję jej rękę.- To była telekineza?
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-08-07 21:45:06)
No feelings, no pain
Offline
- Mniej więcej. - Misty... Zła? Przy Dobrych jej raczej nie ma. - Pracujesz w jakiejś Agencji? - dopytuję się.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
Cholera. Skoro wie o Agencjach, na pewno jest Dobra. Będzie dużo trudniej. Ale wciąż może się udać.
-Jak masz na imię? - nie odpowiadam na jej pytanie. To nie o mnie rozmawiamy.
No feelings, no pain
Offline
- Najpierw odpowiedz mi na pytanie. - ściągam okulary z twarzy i wygładzam włosy. - Pracujesz dla jakiejś Agencji? - unoszę brew.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
-Tak, pracuję. Masz charakter, to dobrze. Powiedz mi, jak mam się do ciebie zwracać.
No feelings, no pain
Offline
- Izabelle. - wyciągam rękę w jej stronę.
Czyli pracuje zapewne dla Złych. Ciekawi mnie, co chce zrobić.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline