Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Żałosne - gdy słyszę Ricka, mruczę pod nosem tak, żeby nikt nie słyszał i dopisuję kolejny wers.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Ej, ej, ej! Ludzie. Może w coś zagramy? Bo usnę. Albo... Mara masz coś jeszcze do picia? - pytam z uśmiechem i poruszam śmiesznie brwiami.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Prycham.
- Mam, pijaczko. Ale jedno na pół. - Rzucam jej puszkę. - Ale zagrać i tak możemy.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Siadam na piachu i otwieram puszkę. Upijam dwa duże łyki.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- no dobra.. Ale w co chcesz grać? - pytam Carol.
Offline
- Dobre pytanie - mruczę, podnosząc wzrok znad notatnika. - Bo nie wiem, czy to się dobrze skończy.
Owijam się mocniej ręcznikiem. Chcę się już ubrać, bo robi się zimno.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Emmm - zastanawiam się czy znam jakąś gre oprócz butelki ale nic nie przychodzi mi do głowy. Wzdycham.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Dobra! - Wcinam się. - Jedna osoba zadaje pytanie, reszta odpowiada? Żeby nie robić standardowej butelki. - Przechylam głowę. - I wcale nie mówię tego dlatego, że nie mamy butelki.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Parskam śmichem.
- Jasne. To kto zaczyna? - pytam i patrzę na pozostałych pytająco.
Offline
Kiwam głową w stronę blondynki.
- Proponuję Carol. To ona chciała grać - mówię. - Wybaczcie na chwilę.
Biorę moje ubrania i z powrotem je zakładam.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Wzdycham.
- A już myślałam, że zostaniesz bez koszulki do końca. - Wybucham śmiechem i również się ubieram. Robi się zimno.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Jako jedyna zostaję w kostiumie.
- Najgorsza rada jaką kiedykolwiek dostaliście? - pytam siadając nieco bliżej ogniska.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Siadam z powrotem na ziemię i przeczesuję dłonią włosy.
- "Bądź sobą"?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Kąciki ust mi drgają.
- "Idź na dach po kota, nic się nie stanie!". Umm... pamiętacie jak przez miesiąc nie chodziłam do szkoły? - Parskam śmiechem.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Chichoczę i zastanawiam się chwilę.
- "Użyj samoopalacza, będzie wyglądał naturalnie" - mówię patrząc znacząco na Carol, która wybucha śmiechem. - I to było całkiem niedawno moja droga!
Offline
Wybucham śmiechem.
- Chyba cię wtedy widziałam. Nie słuchaj Carol. To jest bardzo dobra rada ode mnie.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Była blada jak kartka! Chciałam pomóc - mówię na swoją obronę ale krztuszę się aż ze śmichu. - Pomyliłam jedynie nieco odcienie i... Wyszło jak wyszło - mówię nieco skruszona i znów wybucham śmichem.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Dobra! - Śmieję się. - Już się nie tłumacz. - Patrzę na następną osobę w kółku. - Twoja kolej, Kornik.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Wywracam oczami.
- Umm... Najbardziej żenująca rzecz jaką powiedział do was ktoś dorosły kiedy byliście w miejscu publicznym lub jakiejś rodzinnej imprezie? - pytam rozbawiona.
Offline
- Ciotka ma małe dzieci. Jak byłam z nią w centrum to ona na cały głos do mnie: "A ty Carol???? Chcesz siusiu????" I całe centrum to chyba słyszało. Myślałam, że spale się ze wstydu.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Przjeżdżam dłonią po ręce.
- Ja chyba nie mam żadnych takich żenujących sytuacji. Może poza ciocią, która od czasu do czasu dostaje ataku nadopiekuńczości w miejscu publicznym.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Słaaabo - mówię na słowa Matta. - Dobra. Moja kolej. - Zastanawiam się. - Moją siostrę chyba można uznać za dorosłą, co nie? - Prycham. - Względnie. No dobra. Kiedyś ona i jej facet zabrali mnie do kina plenerowego. Była jakaś scena łóżkowa. Sam wydarła się wtedy "MARA, NIE PATRZ, TO NIE DLA DZIECI!". A jej facet z kolei rzucił na cały głos coś typu "Przypomina mi się Los Angeles. Tylko auto tańsze". - Robię facepalm.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- O bosz. - Dosłownie wyję ze śmichu. - Twoja siostra i jej chłopak rozwalają system - ledwo mówię przez napady śmiechu.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Kręce głową śmejąc się. Już nie wiem czy bardziej ze słów Mary czy z reakcji Carol.
- Dobra. Teraz ty Matty - mówię patrząc na chłopaka.
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
- Czego najbardziej żałujecie? - Pytam.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline