Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przysłuchuje się muzyce i wkładam ręce w kieszenie. Po chwili spoglądam na zegarek. - Cholera. - mruczę - Projekt sam się nie zrobi. Będę powoli spadał.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
- Już? - pytam nieco zaskoczona.
Offline
Nie będę tęsknił.
Zamiast się odezwać, macham tylko ręką.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Już. Mam robotę do późna. Obiecałem szefowi, że dzisiaj skończę. - przewracam oczami - Czeka mnie długa noc w laboratorium. Także ten. Miłej zabawy. - uśmiecham się lekko.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Odwzajemniam uśmiech i macham na pożegnanie.
- To do zobaczenia!
Offline
- Cześć. - macham im. - Chodź, Davis. Mamy robotę. - pies zaczyna biec, a ja biegnę za nim w stronę Agencji.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are
Offline
Siadam po turecku i kiwam się na boki w rytm muzyki.
- Mamy coś do picia? - pytam zerkając na Corrin, która zazwyczaj załatwia takie rzeczy.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Przechylam lekko głowę.
- Nie wiem, czy ci to odpowiada, ale coś tam się znajdzie. - Wygrzebuję z plecaka dwie puszki i jedną rzucam w Carol do Carol. - Radler. Praktycznie bez alko. Więc nie panikujcie - uprzedzam resztę.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Jesteście niepoważne - mamroczę pod nosem wyciągając z torby cole w puszce. Jedną dla siebie, a drugą macham w stronę Matta. - Chcesz?
Offline
Wywracam oczami i otwieram napój.
- Marudzisz - komentuje.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Kiwam głową. Czuję, że zaraz zrobię się czerwony.
- Jasne, podaj.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Nie zachowuj się jak święta i niepokalana - mówię radośnie i upijam łyka z puszki.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Wstaję i siadam obok Matta.
- Nie zachowuje... Po prostu wydaje mi się to lekko przesadą. - Wzruszam ramionami z lekkim uśmiechem. - Ale już się nie wtrącam - śmieje się. - Proszę - mówię z uśmiechem podając Mattowi puszkę i otwieram swój napój.
Offline
Odbieram puszkę coli, przypadkowo muskając palcem palec Corrin. Żenujące. Czuję lekkie ciepło na policzkach, które ignoruję.
Upijam kilka łyków coli.
- Dobra. Jak tam w szkole? - Staram się zacząć jakiś temat. Mam wrażenie, że dzieje się coś złego. Nasłuchuję nadal, starając się skupić na rozmowie. - Coś się pozmieniało?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Zastanawiam się chwilę.
- W końcu odmalowali korytarze i mamy w szkole graficzną ścianę - śmieje się. - A i pani od matmy przeszła na emeryturę i przyszła taka młoda. Całkiem fajna.
Offline
- Fajna dla kujonów - burczę pod nosem. - Wolałam tamtą bo przynajmniej miała gdzieś prace domowe i nie odpytywała. Rozumiesz? Ta pyta z matmy - pukam się palcem w czoło. - Totalna wiocha.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
Parskam nieopanowanym śmiechem i przez przypadek trącam Matta ramieniem.
- Sorry - mówię automatycznie, cały czas rozbawiona słowami Carol.
Offline
- Luzik - mamroczę, czerwony na twarzy.
Zmień temat. Zmień temat. Zmień temat.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Patrzę na czerwonego Fade'a i czuję, że zaraz wybuchnę z zazdrości śmiechem.
- Swoją drogą kompletnie nie rozumiem, po co nam większość tych rzeczy, z których nas pyta. - Prycham. - Najlepiej to bym tam w ogóle nie chodziła. Do niczego mi się to nie przyda.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- No niby tak. Ale warto się chwilę przemęczyć, a potem na przykład pójść do liceum w którym będzie więcej tego za czym się przepada - tłumaczę, upijając łyka coli.
Offline
- A co jak nic mnie nie ciekawi? - pytam ironicznie na co Cor wywraca oczami.
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline
- Ja tam startuję do Edwina Hubble'a - mówię i upijam sporego łyka Radlera. - Ogarnę jakieś ścisłe przedmioty. A potem Harvard Medical School. - Wybucham śmiechem. - W każdym razie taki jest plan. Lubię ratować ludziom życie. - Zerkam kątem oka na Matta i wybucham jeszcze głośniejszym śmiechem.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
Super. Wydaj mnie, Maro. Dobrze, że tylko zerknęła i praktycznie nie było widać.
- To stwórz jakiś niezły lek na blizny. Nie chcę mieć tego czegoś na twarzy. - Dotykam blizny i przewracam oczami.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Bosz. Chciałbyś. - Zaczynam kiwać stopami i gapię się na zachodzące słońce.
Abracadabra!
...
Nope. You're still a bitch.
Offline
- Ej, Mara? Idziemy do wody? Bo niedługo zrobi się strasznie zimno, a teraz chyba da radę - zerkam na Matta. - Nie jest jakaś strasznie zimna woda, co nie?
A teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!
Offline