Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Oddech blondyna się uspokoja, gdy po chwili zasypia. Jest taaaki słodki... Przysuwam go do siebie nogą jeszcze bliżej i próbuję zasnąć.
No feelings, no pain
Offline
Budzę się przed świtem z potwornym bólem głowy. Cholera. Spoglądam na osobę leżącą kolo mnie. Alex. CHOLERA. Przypominam sobie te wszystkie bzdury, które wczoraj powiedziałam i załamuję głowę. Musiałam być naprawdę bardzo, bardzo pijana.
Ale jest jeszcze sposób, żeby wyjść z tego z twarzą. Uśmiecham się szeroko.
Bezszelestnie wstaję i wychodzę z pomieszczenia. Nalewam sobie szklankę wody, a potem zabieram się do roboty.
Po chwili wracam do pokoju i wślizguję się z powrotem pod kołdrę. Chłopak nadal śpi jak zabity. Zanim się położę, zostawiam na półce obok łóżka małą niespodziankę dla Alexa. Pudełeczko prezerwatyw. Jednej brakuje.
Zdemuję bluzkę przez głowę i rzucam ją niechlujnie obok łóżka. Zdejmuję jedno ramiączko od stanika.
To powinno wystarczyć, a chociaż mogłabym zrobić więcej, wolę nie ryzykować, że chłopak się obudzi. Kładę się obok niego w szatańskim humorze i udaję, że śpię. Czekam aż się obudzi
No feelings, no pain
Offline
Budzę się obok Misty. Zaraz... czy ja wczoraj coś piłem? A może brałem? Co tu się w ogóle stało. Całkowicie zapomniałem o wydarzeniach z tamtej nocy. Albo to przez zmęczenie, albo zrobiłem coś głupiego. Odwracam głowę w drugą stronę. Mój wzrok zauważa tylko jedno -pudełko z prezerwatywami. No nie. Jednej brakuje. Muszę obudzić Misty. Zaczynam szturchać ją w ramię.
Offline
-Hmm? -udaję, że się budzę.
Przedstawienie czas zacząć.
Pocieram skronie- niby kac. Mrużę powieki- przypominanie sobie wszystkiego. Potem nagle wytrzeszczam oczy i chowam twarz w dłoniach. Zaczynam płakać. Nie udaję, tylko naprawdę płaczę, łzy ciekną mi po policzkach. Tę sztuczkę mam opanowaną do perfekcji. Płacz jest bardziej realistyczny niż prawdziwy.
-O Boże, Alex- łkam.- Co my teraz zrobimy? Co ja teraz zrobię? Miałam plany na życie i... Nie mogę teraz być...
No feelings, no pain
Offline
- Nie kończ. - zaciskam wargi. - Ale przecież to niemożliwe. Przecież wczoraj... - jak to możliwe, że nie pamiętam co się wczoraj działo.
Miałem czasem delikatne zaniki pamięci, ale żeby aż tak? - To nie może być prawda. - kręcę głową.
Mam ochotę zacząć krzyczeć, że to jej wina. Że schlała się i używała niepotrzebnie swoich mocy. Ale co teraz? Jeżeli będzie w ciąży, na pewno nie zajmę się dzieciakiem.
Offline
Patrzę na niego z udawanym przestrachem.
-Posłuchaj, nie możemy być jeszcze pewni...- znowu chowam twarz w dłoniach.
Owijam się szczelnie kołdrą i schylam po bluzkę leżącą kolo łóżka. Tak bardzo ostentacyjnie, jak potrafię poprawiam stanik. Teraz właściwie żałuję, że go nie zdjęłam. Byłoby bardziej realistycznie. Zakładam top, udając, że się wstydzę.
No feelings, no pain
Offline
Kręcę głową.
Wstaję jak najszybciej z łóżka i staję przy parapecie.
- I co mam zrobić jak się okaże, że jesteś w ciąży?! Co mam do cholery zrobić?!
Offline
-Mnie się pytasz?!- unoszę głos.
Cholera. Wczułam się tak bardzo, że zapominam, że to tylko gra.
Otwieram usta w wyrazie niedowierzania. Kręcę głową.
-Nie możesz mnie teraz zostawić - ściszam głos, a potem znowu go podnoszę- Nie możesz, rozumiesz?!
Cały czas kręcę głową.
-Gdyby ta cholerna guma nie pękła...
Jestem z siebie dumna. Wszystko idzie mi perfekcyjnie.
No feelings, no pain
Offline
- Nie chcę o tym gadać. Jeżeli będziesz w ciąży i urodzisz tego cholernego bachora to ja się nim na pewno nie zajmę. Jest mi całkowicie obojętne co z nim zrobisz. - próbuję się opanować, ale nie mogę. - Musiałaś się wczoraj schlać? Musiałaś?!
Offline
-Jak śmiesz?! Ty nędzny, cholerny...
Całą siłą przyciskam go do ściany nad podłogą. Próbuje się oswobodzic, ale moja moc jest duużo silniejsza. Unoszę dłoń zaciśniętą w pięść i... wybucham śmiechem. Szczerym, głośnym śmiechem. Padam na lozko i dalej rechoczę. Machnieciem ręki puszczam Alexa, który zatacza się i przewracz na ziemię. Śmieję się jeszcze mocniej.
-Boże, jaki ty jesteś naiwny!- mowie pomiędzy kolejnymi salwami śmiechu.
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-07-22 21:27:24)
No feelings, no pain
Offline
Otwieram na dłuższą chwilę usta i nie jestem w stanie nic powiedzieć. Gapię się na dziewczynę i w myślach mam jedno.
- Jesteś idiotką. - kręcę głową z niedowierzania.
Offline
-Ja?- unoszę brwi- Wystarczyła jedna paczka prezerwatyw, żebyś uwierzył, że będziesz ojcem!- znowu zanoszę się niekontrolowanym śmiechem- Przecież ty nawet nic nie piłeś! Rzuciłam aluzje, a ty od razu mi uwierzyłeś! Mam cycki większe od twojego mózgu, debilu.
Rechoczę, kręcąc głową nad jego naiwnością.
No feelings, no pain
Offline
Ona tego nie rozumie, co się ze mną dzieje.
- I to jest całkiem normalne, że wpadłaś na taki idiotyczny pomysł, żeby wymyślić, że możesz zajść w ciążę. Genialnie. Myślałem, że jesteś poważna. - prycham.
Offline
-Ja jestem poważna, po prostu ty jesteś głupi-mówię konspiracyjnym szeptem i wstaję z łóżka.
Wychodzę z pokoju, demonstracyjnie kołysząc biodrami. Po chwili zastanowienia wracam i zabieram prezerwatywy z szafki.
-Tobie się nie przydadzą, złociutki- mrugam do chłopaka- Na trzeźwo żadna by cię nie chciała.
Wychodzę z pokoju i parskam śmiechem. Akcja tygodnia.
No feelings, no pain
Offline
- Za to ciekawe jaki normalny człowiek na umyśle by chciał mieć z tobą dzieci. - przewracam oczami. - Idiotka. - mruczę pod nosem i wychodzę z pokoju.
Offline
Przebrany mój strój do walki, wchodzę bez pukania do gabinetu Reynoldsa. Rzucam mu na stół papiery.
- Załatwiłem ci to, co chciałeś - mówię, krzyżując przed sobą ramiona. - Teraz twoja kolej. Masz jakieś informacje?
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Unoszę brew. Ignoruję fakt, jakim tonem do mnie mówi i zaczynam przeglądać plik kartek.
- Były w galerii? Tam, gdzie mówiłem?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Zaciskam na chwilę usta.
- Tak - odpowiadam krótko. - A teraz mi odpowiedz na pytanie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Łączę palce na stole i patrzę na chłopaka.
- Fade, dobrze wiesz, że to nie jest takie proste - mówię poważnie. - Powinieneś zrozumieć, że...
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Zrozumieć co? - Wtrącam warknięciem. - Że zatrudniłem się w tej gównianej agencji i nadal nie otrzymałem tego, po co tu przyszedłem?
Staję przy biurku i opieram się dłońmi o blat. Zaczynam bębnić o niego palcami.
- Masz dać mi to, czego potrzebuję - syczę. - Albo kto inny będzie ci załatwiał takie rzeczy. - Wskazuję na kartki, które przyniosłem z napadu na galerię.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Patrzę na niego prawie rozbawiony.
- Zdajesz sobie sprawę, Fade, że na niewiele ci się to zda, jeśli będziesz mi tym groził? Mam całą agencję ludzi, którzy by to dla mnie wykonali.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Patrzę na niego sceptycznie. Ma rację.
- Ale nie takich, którzy zrobią to niezauważenie. Nie od kiedy odeszła Invisi i Shadow Mind. - Patrzę na niego wyzywająco.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Milczę przez chwilę, przyglądając się mu. Dzieciak ma tupet. Gdybym tylko mógł... Próbuję wedrzeć się do jego emocji, ale oczywiście nie potrafię. W końcu decyduję się otworzyć zamkniętą na klucz szufladkę.
- Dobrze, Fade. Przeglądałem akta sprawy śmierci twoich rodziców. Mam zbyt wiele tropów, ale oczywiście mogę ci je udostępnić. - Wyciągam wszystko, co udało mi się zebrać, na stół. - I faktycznie masz rację co do tego, że nie był to wypadek. Sprawa została jednak zatuszowana przez samą policję. W mediach również nie znalazłem o niczym wzmianki.
Wyciągam torbę z plikami w jego stronę.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś nie wyciągał tego tutaj. Już i tak miałem tutaj przez to burdel.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Patrzę z błyskiem w oku na torbę. Naprawdę mnie kusi, żeby ją teraz otworzyć.
- Masz jeszcze jakieś informacje, których nie znajdę tutaj? - Pytam spokojnie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Przyglądam się mu uważnie.
- Mówiłeś, że to prawdopodobnie twój ojciec miał jakieś problemy, prawda? - Unoszę brew. - Skąd taka pewność?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline