Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Z zaskoczeniem orientuję się, że ma rację. Całkiem normalnie się zachowywaliśmy.
- Nie przyzwyczajaj się, Harper. - Kręcę głową z krzywym uśmiechem. - Zawsze mogę to zrobić, jeśli sobie teraz nie pójdziesz i nie pozwolisz mi się dobrze bawić.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- To lepiej będę się zbierał - mówię, ale w ostatniej chwili nachylam się do blondynki i mówię tak cicho, że tylko ona i Mony mnie słyszą. - Dzięki, że uważasz, że mam seksowny głos i że pasujemy do siebie z Harmony, ale następnym razem nie przesadzaj z bimbrem, okay?
Śmieję się i wychodzę z komnaty.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Zszokowana patrzę to na wychodzącego Luke. Nie wierzę.
- Ja... - czuję jak moją twarz pokrywają wypieki. - Matko... Nie możliwe. - teraz skupiam uwagę na Harmony. - Nie mogłam bym... - robię krótka pauzę. - Mogła bym powiedzieć coś takiego? - przykładam dłonie do policzków, palce mam lodowate.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Eee... .- Zastanawiam się, czy powiedzieć jej prawdę. - W sumie to powiedziałaś, jeśli dobrze pamiętam.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wybucham nerwowym śmiechem i opadam ciężko na ciemię.
- Harmony... - udaję załamaną, a ona nachyla się nade mną. W tej chwili szybko łapię poduszkę i uderzam Harm prosto w twarz. - Zapłacisz mi za to. - zaczynam obkładać ją poduszką.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ja cię do niczego nie zmuszałam! - Śmieję się i oddaję jej poduszką w głowę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Masz na mnie zły wpływ. - mówię rozbawionym tonem i znów ją uderzam.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Na wszystkich mam zły wpływ! - Mówię i uciekam, wbiegając w tłumek dziewczyn i rozpychając się na boki, żeby przejść.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Uciekaj! - krzyknęłam za Harm.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Upadam, popchnięta przez Harmony. Ile ta dziewczyna ma siły?! Całe szczęście wszędzie są poduszki i nic mi się nie stało.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Już mam biec, gdy wpadam na pomysł.
Podnoszę z ziemi Awarę, pod pretekstem pomocy, ale gdy widzę, że biegnie w moją stronę Alex z poduszką w ręce. Gdy bierze zamach, w ostatniej chwili wpycham przed siebie Awarę, która obrywa w twarz. Śmieję się.
- Nic ci nie jest? - Pytam Awary. - Chodzi mi o upadek, nie o poduszkę. Przepraszam.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Oniemiała mrugam oczami.
- Z-Zaraz... - podnoszę z ziemi dwie poduszki i z psychopatycznym śmiechem zaczynam walić nimi w Harm.
- O nieeeee! Nie zadzieraj ze mną!
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Tak myśl... - Obrywam poduszką w twarz. - ..isz?
Szybko kucam, tak, że poduszki obijają się o siebie, a nie o moją twarz i podnoszę również dwie.
- PRZYGOTUJ SIĘ NA WALKĘ, AWARO ALIQUID!!!
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Harmony z okrzykiem bojowym na ustach rzuca się na mnie z poduszkami.
Wymijam ją i uderzam w plecy, korzystajac z rozmachu. To musiało ją zaskoczyć...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Dobra, to jej się udało. Upadam na kolana, ale zaraz uderzam ją szybko w łydki, przez co leci do tyłu i wpada bezpiecznie w ogromną stertę poduszek.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Kurczę, wie co robi. Dlatego zaczyna się to robić coraz ciekawsze.
- Oj, wstąpiłaś na wojenną ścieżkę z niewłaściwą osobą - zauważam i wygrzebuję się ze sterty poduszek. Atak numer dwa - lecę i na oślep wywijam poduszkami śmiejąc się histeryczne.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Atak staje się szybszy i silniejszy, ale bardziej chaotyczny. Staram się omijać większość uderzeń, choć części się nie da. Trafiłam na godną rywalkę. Zauważam, że macha poduszkami głównie u góry, więc zaczynam ją okładać po brzuchu i nogach.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Ugh... walnęła mnie poduszką w brzuch, akurat kiedy miałam największy atak śmiechu. Prawdzie straciłam dech. Zaczęłam oderzać ją w odsłonięte ręce, a drugą poduszką po prostu wymachiwałam.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Obrywam po rękach, a sama uderzam Awarę po brzuchu. W pewnym momencie dziewczyna chwieje się i zaczyna upadać. Już mam się śmiać, że wygrałam, gdy łapie mnie za nadgarstek i ciągnie mnie do tyłu. Problem w tym, że nie wpadamy na ziemię pełną poduszek.
Upadamy na stół z jedzeniem, więc wszystko jest porozrzucane wokół nas, a same leżymy obok siebie uwalone od ciasta.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Weszliśmy do środka, w stylu "wejście smoka". Z szerokim uśmiechem rozekrzałem się po sali z zamiarem powiedzenia "drogie panie, przybyliśmy",ale widok który ujrzłem był zbyt oszałamiający.
- Awa? - patrzę z zaskoczeniem na siostrę leżącą w torcie. Tam. W TORCIE...
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
No tego to się nie spodziewałem. Chyba nic nie wyjdzie z naszego wielkiego wejścia.
Dziewczyny patrzą zszokowane w jedną stronę i..
No jasne. Harmony.
Ona i siostra Azraela leżą na ziemi całe ubrudzone jedzeniem.
- Army! - Wołam. - Jak zwykle przynosisz wstyd rodzinie!
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Szybko siadam, gdy słyszę głos Theo. Jeszcze jego tu brakowało.
- Wreszcie mogę poczuć się jak ty. Sama twoja twarz przynosi wstyd naszej rodzinie. - Odpowiadam, ale efekt nie jest taki mocny, bo własnie teraz z włosów spływa mi na nos bita śmietana.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Azzi... - w pierwszej chwili chce wyjaśnić mu, dlaczego jestem ubabrana w torcie, ale po chwili coś do mnie dociera.
- Co ty tu robisz?! - pytam starając się zachować powagę. Tak, powaga kiedy kawałek tortu leży mi na ramienu.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Podejrzewam, że nasi bracia to idioci, którzy chcieli po prostu zobaczyć kandydatki w piżamach, okładające się poduszkami - zwracam się do Awary i przewracam oczami.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Zaśmiałem się.
- Heh, idiotamy nie jesteśmy - zauważyłem. - Ale zdecydowanie chciałem odwiedzić swoją kochaną siostrzyczkę... I jej koleżanki - dodałem z uśmiechem.
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline