Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- A ja bym się teraz przespał. Wy może idźcie sami, bo gadam od rzeczy kiedy jestem senny - proponuje.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Okej. - odpowiadam. - I nie patrz się na mnie takim wzrokiem Demonku. - mówię. - Dobranoc. - biorę z szafy dwa ręczniki, wyciągam strój kąpielowy i idziemy na plażę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Braaaanoc - ziewam i zaczynam szukać w torbie piżamy.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Szliśmy powoli w stronę plaży. Za nami ciągnęły się zarośnięte trawą uliczki i wyschnięte do reszty drogi. Słońce upalnie spoglądało w nasząstronę, Nawet krem z filtrem, kapelusz czy okulary przeciwsłoneczne nie pomogły. Pogoda na Bahamach jak na wiosnę przypominała lato w Afryce. Skwar był nie do wytrzymania. Ściągnęłam klapki i weszłam na piaszczyste podłoże
- Lubię to uczucie. - stwierdziłam.
- Chodzenie gołymi stopami po piasku? - zapytał Lewis.
- Tak. To przyjemne dotknąć rozgrzanego piasku. Nie wiem czemu. Ale to w sumie inna powierzchnia.
- Może dlatego, że mieszkałaś tutaj? Widać, że ci się podoba. - uśmiechnął się.
- Może. Ale pogoda jest dziś wyjątkowa. - stwierdziłam.
Ściągnęłam z siebie czarny top i spodenki, a później weszłam do wody. Była ani nie za zimna, ani nie za ciepła. Idealna. Krystaliczna w błękitnym odcieniu. W tym czasie Lewis ściągnął podkoszulek i już miał zamiar wejść do wody, kiedy go ostrzegłam.
- Żadnego chlapania. Jasne? - zaśmiałam się lekko.
- Żartujesz? - zapytał z udawanym rozczarowaniem.
Pokręciłam głową.
- A czy wyglądam jakbym żartowała? - ofuknęłam go.
- Wyglądasz zabawnie kiedy się złościsz.
- Mieliśmy nie flirtować. - uniosłam brew i chlapnęłam go wodą.
- Mieliśmy się nie chlapać. - stwierdził.
- Jak widać trudno jest dotrzymać PEWNE obietnice. - wzruszyłam ramionami i zanurzyłam głowę w oceanie.
Pod wodą jak zwykle było wiele muszli i ryb. Swobodnie pływały i unosiły się raz w górę, a raz dół. Mieniły się wieloma kolorami, a fale i piana, która się gromadziła sprawiały, że wydawały się magiczne. Wyciągnęłam głowę i popatrzyłam się przed siebie. Nagle, na horyzoncie pojawił się nowy okręt. Był średniej wielkości, a żagiel biały jak mąka powiewał wysoko na tle bezchmurnego nieba. Podpłynął do brzegu. Wysiedli z niego kobieta ubrana w luźną, niebieską sukienkę i kapelusz przepasany zieloną chustą i mężczyzna w czerwonej koszulce i krótkimi spodenkami, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. W jej oczach widać było zadowolenie i zaskoczenie. Duże zaskoczenie, gdy mnie zobaczyła. A on stał obok niej, już ze zmarszczkami na czole i lekko siwymi włosami. Łypał na mnie wzrokiem. Chociaż postarzeli się o kilka lat i wyglądali jak szczęśliwe małżeństwo, które nie skrzywdziło by nawet muchy to mój żołądek nadal skręcał się z niechęci widzenia ich.
- Chodźmy stąd. - szepnęłam do Lewisa.
Skinął głową. Wybiegliśmy z wody, a ja nałożyłam na siebie ręcznik.
- Lisa? - zapytał mężczyzna oschłym głosem.
Przełknęłam ślinę, ale nie odezwałam się. Zignorowałam go. Za to kobieta wyraźnie miała minę "Powiedz jej coś".
- Lisa. - powtórzył, ale bardziej stanowczo.
Znowu zignorowałam to. Zacisnęłam usta i pozbierałam moje rzeczy z plaży.
- Liso Johnson. - chwycił mnie za nadgarstek, a ja poczułam nieprzyjemne dreszcze.
- Puść mnie. I nie waż się mnie tak nazywać. -warknęłam.
- Widzę, że ktoś tu podbudował swoją pewność siebie. A może znowu uciekniesz? Czy tym razem sięgniesz radą do swojego chłopaka? - zadrwił.
- Puść. Mnie. - popatrzyłam się na niego błagalnym wzrokiem.
Nie wiedziałam co robić. Wtedy Lewis nie wytrzymał. Wyciągnął z kieszeni kilka muszli i powiększył je, a później rzucił nimi w Jamesa. Zaraz, czy on... Czy Lewis był Thanem? Mężczyzna upadł z jękiem na ziemię.
- Idiota. - powiedział cicho.
Chłopak wziął mnie na ręce. Nie miałam siły iść. Oni osłabili mnie.
- Jeszcze się zobaczymy! - krzyknął z oddali.
Wtuliłam się w ramię Lewisa i starałam się po pierwsze, nie płakać. Po drugie, nie patrzeć w stronę plaży. Wystarczająco wrażeń jak na jeden dzień.
Ostatnio edytowany przez Lisa Steward (2016-05-17 15:04:15)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Przeciągnąłem się i chwilę przeglądałem księgę z zaklęciami, a potem z wyczekiwaniem patrzyłem na zegarek. Gdzie tych dwoje wywiało...?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Dzięki... że mnie tam nie zostawiłeś. Zresztą po raz kolejny. - ocieram lekko łzę z policzka, a później wchodzimy do domu.
- O... już wstałeś? - pytam, nie patrząc na zegar.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Czekałe... - widzę łzy. - Co się stało?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Spotkaliśmy... pewne osoby. - staram się mówić opanowanym głosem, ale mi nie wychodzi.
Nadal jestem wściekły za to co chciał zrobić jej "ojciec".
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Mówcie jaśniej - proponuje. - Pewne osoby? Lisa, dlaczego... - Olśnienie. - Spotkałaś rodziców... - uświadamiam sobie.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Kiwam głową.
- On... on się nie zmienił. - patrzę wzrokiem wbitym w podłogę. - A ona tylko pogarszała sytuację. Mam wrażenie, że to całe spotkanie na którym chce być to pretekst. - ukrywam twarz w dłoniach. - Nienawidzę być okłamywaną.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Lisa... - nie wiem jak zacząć. - Po pierwsze uspokój się. Nic się nie stało, tak? Był z tobą Lewis. Jemu możesz zaufać. O dziwi, mnie też możesz zaufać. Masz przyjaciół... ale musisz się uspokoić - powiedziałem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Ale to nie takie łatwe! - krzyczę. - Spotykam ich po latach, myślę ooo zmienili się. I co?! Nic się nie zmieniło. - warczę, a po chwili zaczynam głęboko oddychać. Trwa to jakieś... 10 minut?
- Przepraszam. - staram się nie płakać.
Płaczą tylko dzieci i słabi. A ty jesteś słaba?
Płaczę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Lisa - zaczynam. - Po cholerę przepraszasz?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Nie wiem co odpowiedzieć.
- Ale, czy to tak trudno przywitać się kulturalnie z córką? - pytam. - Czy to aż takie trudne?
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Unoszę brwi.
- No co ty? Ja tam nie wiem. Nie jestem dobrym przykładem rodziny idealnej - mówię, próbując obrócić wszystko w żart.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Nie to chciałam powiedzieć... - mrugam kilka razy oczami. - W sensie... nie chciałam, żeby no wiesz. - przegryzam wargę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Przewracam oczami.
- Wiem, co chciałaś powiedzieć. Tyle, że jesteśmy tu na wakacjach. A na wakacjach ponoć się odpoczywa, prawda? Więc odpoczywaj - zaproponowałem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Mam odpoczywać, kiedy oni są obok? Kiedy mam świadomość, że mogą kogoś zabić? - pytam.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Jedyna istota, która może kogoś zabić, to ja... - syczę cicho. - Ale się tego wyparłem. Nie zabijam. Więc takiego prawa nie posiada już ktokolwiek - powiedziałem. Potem spojrzałem na nią poważnie. - A jeśli choć spróbują cię tknąć, to ich naprawdę zabiję... - mówię niski tonem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Już to zrobił... - kręcę głową. - Może jutro wybierzemy się gdzieś wszyscy, skoro mamy odpocząć? - wzdycham.
Ostatnio edytowany przez Lisa Steward (2016-05-18 20:09:49)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Pokiwałem głową.
- Okej. Pokażesz mi całe miasto, dobrze? - proponuje widząc, że wraca jej humor.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Kiwam głową.
- Właściwie otworzyli park linowy... - mówię.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Ty planujesz nasz pobyt - postanawiam. - Gdybyście się tak nie uparli, abym jechał, pewnie bym siedział sam w mieszkaniu i czytał po raz setny te same zwoje - przypominam.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- I siedział w barze, upijając nieletnie? - pytam. - Okej. W takim razie jutro idziemy do parku linowego. - mówię.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Nie upijam nieletnich - burknąłem. - Ale na park się zgadzam - mówię z lekkim uśmiechem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline