Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przewracam oczami. Jaki wygadany. A może by tak...?
- Słyszałam, że puścili na bal nawet mojego przyrodniego brat. - mówię z naciskiem na "przyrodniego". - Nie znam go. Podobno ma na imię Jimmy.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Unoszę brwi. Nie daję nic po sobie poznać. - Najwyraźniej. Musieli przez przypadek wpuścić małolaty.
Offline
O matko. No nie wierzę. Jest głupi, czy udaje? Skoro wywnioskował, kim jestem, to musiał też wynioskować, że ojciec nauczył mnie paru trików, jeśli chodzi o rozpoznawanie, gdy ktoś kłamie czy chce mną manipulować.
- Ojej. - Udaję zaskoczoną. - W takim razie przepraszam, Jordanie. Muszę mieć złe informacje. Słyszałam, że mieszka z tobą na statku.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Zakładam ręce. - A więc to ty. - mrużę oczy. - Czego chcesz, Samantho?
Offline
Wzruszam ramionami.
- Przyszłam się napić. Nie moja wina, że się napatoczyłeś.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- W takim razie nie przeszkadzam w piciu. Pozdrów ojca. - schodzę ze stołka i powolnym krokiem wychodzę na plażę.
Offline
- Jordan. - Zatrzymuję go. - On wie?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Odwracam się. - Nie. Dlaczego pytasz?
Offline
Przygryzam wargę.
- Nie wiem. Ojciec ukrywa to, że ma córkę. - Wzruszam ramionami. Zawsze się mnie wstydził. - Po prostu byłam ciekawa, czy mu to powiedział.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Nie powiedział. Na szczęście.
Offline
Zaczynam się denerwować. Wstaję ze stołka.
- Bo co? Jaki byłby problem, gdyby się dowiedział? - Pytam, kopiąc jednocześnie jakiś pojedynczy kamyk. W jednej chwili bezchmurne niebo ciemnieje. Ludzie patrzą na to zszokowani, gdy rozlega się grzmot. Kontroluj się. - Czepiasz się mnie, jakby to była moja wina, że ojciec nie potrafi utrzymać w spodniach swojego... - Ostatnie słowo zostaje zagłuszone przez potężny grzmot.
No i tyle z kontrolowania się.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Dzieciak ma wystarczająco spartaczone życie. Ale możesz z nim przecież pogadać. Powinien być w parku. I kontroluj się. Nie chcemy tu tsunami.
Offline
Pioruny nadal uderzają dookoła nas. Ludzie zaczynają się chować.
W pewnym momencie dzwoni mój telefon. Tylko nie teraz. Wyciągam telefon. Wiatr rozwiewa moje włosy.
Od: Wes
Robię zaskoczoną minę i niebo nagle, w jednej chwili wraca do normy
- Żeby mnie zjechał jak ojca? - Śmieję się gorzko w stronę Jordana, podnosząc głowę znad telefonu. - Dziękuję za idealną radę, Jordan.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Ma powód, żeby go nie lubić. A ciebie nie zna. Nie musisz mu od razu mówić, kim jesteś.
Offline
Prycham.
- Poudaję obcą osobę, zaczepiającą dzieci w parku. Ideolo.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Twój brat robi dokładnie to samo, tyle, że w drugą stronę. Preferuje zaczepiać dorosłych. Więc ty musisz jedynie czekać.
Offline
Milczę. Słowo "brat" jest takie... Ugh.
- Może tak zrobię. - Odkładam szklankę na blat i mijam Jordana. - Do zobaczenia. Może. Choć pewnie wolisz nie. - Prycham i nie odwracając się w jego stronę tworzę małą, deszczową chmurę jak w bajkach, która zlewa go od stóp do głów.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Wybucham śmiechem i pstrykam palcami. Po chwili jestem suchy. - Nie tym razem, Pogodynko.
Offline
Odwracam się z założonymi rękoma i wzruszam ramionami.
- Patrzenie na to, jak mokniesz było dla mnie oczyszczającym przeżyciem.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
- Skoro czujesz się brudna, to weź prysznic. Miłego dnia. - odwracam się i odchodzę.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Ambitny przytyk na poziomie dzieciaka z podstawówki - stwierdzam i odchodzę w stronę parku.
Pstrykam palcami. Niech ma tą chmurkę. Połazi sobie za nim do końca dnia.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Weszliśmy na plażę i musiałam zdjąć czerwone szpilki. Rozejrzałam się dookoła i westchęłam.
- Możesz potrzymać przez chwilkę? - zapytałam rzucając szpilki w stronę towarzysza, a sama wyciągnęłam aparat fotograficzny.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Chwyciłem je. No dobra. To było dziwne. Nieważne. - Jak ci się podoba?
Offline
- Jest świetnie - powiedziałam szczerze i zaczęłam łapać ostrość. Ta na pozór spokojna plaża, a w tle wieżowce Insolitam City.
- To raj dla fotografów - mówię. Kieruje obiektyw w stronę morza, ale lekkie dreszcze przechodzą mnie. Natychmiast wracam do najwyższej, szklanej budowli w oddali.
Szczęście to radość z nowego dnia, bezchmurne niebo w południe i słowo "kocham" na dobranoc.
Offline
Zostawiam buty na piachu i wchodzę do wody. Ciągle pozostaje suchy. Ech... Bez sensu.
Offline