Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jęczę. Próbuje podciągnąć się wyżej choć nie jest to już możliwe.
- Alan... - zaczynam powoli mówić. - Nie powiem tego. A już na pewno nie powiem... - chłopak podrzuca mną do góry, a ja piszczę. - Dobra już dobra... Jesteś przystojny! - wzdycham. - Odstaw mnie do cholery! - nakazuję.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Prawidłowo. - śmieję się i zaczynam iść w stronę plaży. Gdy docieram na brzeg, odstawiam dziewczynę. - Wedle życzenia, m'lady.- kłaniam się.
Ponownie wykorzystując chwilę nieuwagi Briss biorę zamach rękoma i zaczynam ją chlapać wodą.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Znów zaczynam piszczeć. Choć stoję w wodzie po kostki jestem cała mokra.
- Dość! - próbuję się jakoś ochronić aż w końcu rezygnuję i zaczynam ochlapywać chłopaka. - PO-WIE-DZIA-ŁAM DOŚĆ! - Alan nie przestaje więc robię szybki krok do przodu i mocno go popycham. Blondyn traci równowagę i już mam się uśmiechnąć tryumfalnie gdy ten łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą.
Oboje wpadamy do chłodnej wody.
- Aaa... - piszczę. - Zimno! - chcę jak najszybciej podnieść się do góry lecz fale mi to uniemożliwiają i znów się przewracam. - I teraz mi powiedz jeszcze, że to było za twoją koszulę. - mruczę, a kolejna fala w nas uderza.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Tak to z pewnością było za to- śmieje się.
Podpieram ciężar ciała na łokciach i przyglądam się dziewczynie.
- Mówiłem ,że ładniej będziesz wyglądać w mokrym podkoszulku.- komplementuję ją ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-13 19:30:02)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Przewracam oczami.
- Faceci... - mamroczę pod nosem i podnoszę się do góry.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- No tacy już jesteśmy.- wzruszam ramionami z udawaną bezradnością. Następnie naśladuję dziewczynę, także wstając. - Wiesz, wydaje mi się ,że gdzieś cie już widziałem ,ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Unoszę brwi.
- Jeśli walniesz teraz jakiś tekst o innym wcieleniu to zagwarantuje ci, że dostaniesz w twarz. - rzucam rozbawionym tonem. Oboje zaczynamy iść w stronę brzegu.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie, spokojnie . Po prostu nie daje mi to spokoju.- tłumaczę.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Czyli ty tak na serio? - pytam trochę zaskoczona i staję w miejscu, a razem ze mną Alan. Opieram dłonie na biodrach i przez chwilę przyglądam się chłopakowi. Kręcę głową przecząco. - Ja sobie ciebie nie przypominam... - wzruszam ramionami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Może to tylko złudzenie.- mówię zrezygnowany. Byłem przekonany, że gdzieś ją już widziałem. Ale gdzie? Nie poruszam już więcej tego tematu.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Wychodzimy na brzeg.
Mokre włosy związuję w luźnego koka aby mi nie przeszkadzały.
- Cała się lepię. - mówię wyciskając brzeg koszulki z wody. - Przynajmniej moje buty i okulary ocalały. - mówiąc to podnoszę rzeczy i zakładam okulary.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- O cholera. - patrzę na zegarek. Za dziesięć minut zaczynam zmienię. Cholera cholera, cholera. Zaczynam się szybko ubierać. Zakładając buty, spoglądam z uśmiechem na Briss.
- Dasz mi swój numer telefonu?
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-13 19:54:21)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Po raz kolejny dziś tego dnia unoszę brwi.
- Na serio? - chłopak robi zdziwioną minę, a ja wzruszam ramionami. - Spoko... Tylko nie mam na czym ani czym zapisać. No cóż. - mówię swój numer dwa razy i uśmiecham się sarkastycznie. - Musisz zapamiętać.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Szybciej się nie dało?- pytam z uśmiechem, zapamiętując kolejno podane liczby. Gdy jestem gotowy, ostatni raz patrzę na Briss.- miło było cię poznać. -mrugam do niej znacząco ,po czym odchodzę, zostawiając po sobie ślady stóp na piasku.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Cześć. - mówię. - I do zobaczenia. - dodaję.
Przez chwilę patrzę na odchodzącego chłopaka po czym idę wgłąb plaży i siadam na pisaku.
Z uśmiechem kręcę głową... To było dziwne spotkanie.
Postanawiam zostać na plaży aż do zachodu słońca przyglądając się jak plaża pustoszeje i cichnie.
Kiedy jest już po zachodzie robi się całkiem chłodno, a wiatr się nasila. Zaczynam się więc zbierać i powoli wracam pod kawiarnię.
Wsiadam na motor i jadę do domu. Jestem kompletnie wyczerpana...
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wychodzę z domu prosto na plażę. Nawet nie chcę się za bardzo oddalać. Cholera, to był męczący dzień. Rozkładam swoje rzeczy, zdejmuję koszulkę i siadam na ręczniku. Słońce razi mnie po oczach, nawet mimo okularów.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Idę na plażę. Rozkładam ręcznik i biorę do ręki kolejny magazyn o tym "Kim tak naprawdę są źli?". W tym momencie zauważam Schaeffera. Super.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Na plażę wchodzi Lisa. Jakby ten dzień nie był wystarczająco męczący. Wzdycham zrezygnowany i idę do wody.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Zakładam okulary i kończę czytać. Może uda mi się zdenerwować pana profesorka.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Zanurzam się w wodzie. Płynę tak przez chwilę, gdy czuję przepływającą przez moje dłonie moc. Cholera.
Wynurzam się z wody i wyciągam dłonie na powietrze. Gdy mam zły dzień, ciężej mi utrzymać nad tym kontrolę.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Wchodzę do wody i kładę się na plecach. Płynę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Rozcieram dłonie, żeby trochę je rozgrzać. Na szczęście wolno, ale jednak moc ustępuje. Zauważam, że ktoś płynie.
Tylko nie ona.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
O, nie. Jeśli myśli, że pierwsza do niego zagadam to ostro się myli.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Na szczęście moje dłonie znowu wróciły do normy. Znowu zanurzam się w wodzie. Przynajmniej tutaj jest cisza. Odkąd byłem młodszy często siedziałem w wodzie i starałem się sprawdzić, jak długo wytrzymam.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
W tym momencie zderzam się z kimś głową.
- Auć. Może uważaj jak... - to Schaeffer. - Oo... Dzień dobry...
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline