Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kładę mu dłoń na ramieniu.
- Powodzenia. Szczerze. Bo ja bym nie wytrzymał.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Na szczęście odrobina sarkazmu i milknie - śmieje się. Potem kiwam głową.
- Zmieńmy temat. Kim jest Corrin? - pytam.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Marszczę brwi.
- Corrin? Skąd... - Naglę dostaję olśnienia. No tak. Jej nocny spacer. - Córką mojego przyjaciela. - Pochmurnieję. - Jakiś czas temu go zabili. Przyjąłem ją do siebie, żeby nie wylądowała w domu dziecka.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Przykre. - Mówię bez emocji. - Ciekawa jest. Nie potrafiłem wyczuć od niej grzechu - wyznaje. - Jest może... jakaś specjalna? Może ma moce? - pytam.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Kiwam głową. I tak wszyscy ją poznają.
- Jakieś ma. Nie wiem jakie dokładnie, ale coś związanego z ogniem. Niedługo przyprowadzę ją do siedziby. Może tam się czegoś dowiedzą.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Kiwam głową.
- Coś tak czułem. - Potem patrzę na Elijaha z uwagą. - Musisz na nią uważać. Rzadko się zdarza, że nie wyczuwam nic od ludzi. Wyjątkiem jest Jimmy.... Corrin musi być albo święta, albo potężna. A kiedy dostałem od niej żołędziem w łeb, wykluczyłem możliwość świętości...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Zastanawiam się nad tym przez chwilę.
- Nawet nie wiem, jak nią się zająć jako zwykłym dzieckiem, a ty mi tu mówisz o uważaniu na jej moce - mamroczę.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Mnie o dzieci nie pytaj! - mówię unosząc ręce w gęsie poddania się. - Raczej jestem ostatnią osobą, od której możesz oczekiwać pomocy przy dzieciach. Poproś jedna ze swoich studentek. - Uśmiecham się szatańsko. - Chyba nawet jedną konkretną.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Co ty sugerujesz, Peccatori? - Unoszę brew.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Ja nic nie sugeruję. Mówię co widzę - stwierdzam ze sztuczną niewinnością. - Napięcie między wami było niczym nadchodzącą apokoalipasa. Nieuniknione i niszczycielskie, a zarazem takie interesujące - mówię szczerząc się radośnie.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Napięcie to chyba można było czuć od niej. - Uśmiecham się krzywo. - Przedmiesiączkowe.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Przewracam oczami.
- Raczej jakaś siła nieczysta. Żałuję, że już nie mogę czytać w myślach, bo miałbym jeszcze większy ubaw - stwierdzam. Potem jedna wzruszam ramionami.
- Ale ja się nie znam na kobietach. Tylko mówię co widzę...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Arael, nawet jakbyś był zwyczajnym mężczyzną, nie znałbyś się na kobietach. Mówię ci, to są istoty z innego świata. - Śmieję się cicho, po czym patrzę na zegarek. - No nic. Będę musiał już iść. Niedługo Corrin wraca. I wypadałoby się dowiedzieć, o co wściekała się moja studentka.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Pewnie masz rację - przyznaje. - A ja muszę wracać do baru, bo zgłodniałem. - Oblizałem się smoczym językiem i pomyślałem o grzechach czekających na mnie na rzerowisku... znaczy w pracy.
- To cześć - żegnam się i odchodzę w stronę miasta.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Wiedziałem ,że mój urok osobisty Cię przekona.- śmieje się, gdy wchodzimy na plażę.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Jasne. - prycham i dopijam do końca kawę po czym wyrzucam papierowy kubek do najbliższego kosza.
Jaka grzeczna.
Przewracam oczami i idę dalej.
- Właściwie to przekonał mnie upał. - mówię drażniąc się z nim. - Więc sobie tak nie pochlebiaj.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Czyli nie przyznasz, że jestem przystojny. - śmieję się. - moje ego właśnie ucierpiało.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Przecząc sama sobie uśmiechnęłam się.
- Wybacz ale musisz przekazać twojemu ego, że przy mnie często będzie cierpieć. - przygryzając wargę powstrzymuję uśmiech.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- O nie, słyszysz ego? Będziesz cierpiał. - zaczynam mówić do siebie, co musi wyglądać dziwnie, patrząc na miny mijających nas ludzi, lecz nie dbam o to.
Nabiera mnie ochota na pływanie.
- Na pewno, nie chcesz wejść do wody?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Pochmurnieję.
- Na pewno. - odpowiada stanowczo. - Nie przepadam za wodą... - zatrzymuję się, a fale podmywają wodę spod moich nóg. - Postoję sobie. - kątem oka zerkam w jego stronę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wpadam na pewien pomysł.
- Jak chcesz.- wzruszam ramionami, prawie niezauważalnie się uśmiechając. Zdejmuję koszulkę, tak ,że zostaję w samych szortach i wchodzę do wody. Fala orzeźwienia i ochłodzenia ogarnia moje ciało. Gdy woda sięga mi do pasa odwracam się i spoglądam na Briss. - I jak tam na brzegu ?- pytam.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kąciki moich ust lekko drgają.
- Na brzegu przyjemnie! I sucho! - odpowiadam marszcząc nos i delikatnie unosząc twarz ku górze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- To świetnie.- uśmiecham się szyderczo, lecz Briss tego nie zauważa, gdyż stoi za daleko. Powoli się do niej zbliżam. - Wiesz jakie orzeźwienie?- drażnię się nią, polewając ciało wodą. Kiedym jestem wystarczająco blisko , zanim zdąży się zorientować biorę ja na ręce i zaczynam biec w stronę otwartego morza. Briss krzyczy, a ja się tylko śmieję. Zatrzymuję się w miejscu ,gdzie wcześniej stałem i delikatnie opuszczam Briss, tak ,że dzielą ja tylko minimetry od wody. - I co przyznasz ,że jestem przystojny?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Przyciskam się do niego mocno.
- Nie! - marszczę brwi. - Niech twoje ego cierpi! Cholera, tylko mnie nie wrzucaj! - krzyczę błagalnie. - Zorbie ci krzywdę... Obiecuję. - ostrzegam go.
Głęboko oddycham i uważnie mu się przyglądam.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- O moje ego już się nie boję.- uśmiecham się promiennie. - Ale zaczynam się bać o ciebie. Bo jak już wpadniesz do tej wody....- śmieję się.- będziesz wyglądać jeszcze ładniej w tym przemoczonym podkoszulku.- opuszczam Briss o kilka minimetrów. Rąbek jej koszulki zanurza się w wodzie.- To jak jestem przystojny, czy nie?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline