Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kręcę głową i gwałtownie wstaję z krzesła. Zaczyna mi się kręcić w głownie. Mrugam kilka razy i zaczynam iść w stronę wyjść.
- Jasne. - przewracam oczami co nie jest za dobrym pomysłem bo mam wrażenie, że moja głowa zaraz wybuchnie. - Masz coś jeszcze ciekawego do powiedzenia? - pytam łapiąc za klamkę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Trzymaj się od niego z daleka, bo w końcu nie tylko twoja moc zaniknie, ale twoje bólu głowy zaczną stawać się mocniejsze. - Wzruszam ramionami i otwieram kolejną szufladę. - Ignorujesz mnie, ale chyba po 180 latach nieśmiertelności lepiej wiem, co nam wolno, a czego nie.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Tak? - syczę. - A co... Wiesz z doświadczenia? - obrzucam go oskarżycielskim spojrzeniem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Oczywiście w tym momencie spomiędzy jakichś starych dokumentów, wypada jej zdjęcie. Podnoszę je pod biurkiem i przez chwilę na nie patrzę.
- Z doświadczenia wiem, że sama się o tym niedługo przekonasz, jeśli go nie zostawisz. - Wrzucam zdjęcie z powrotem do szuflady. - Ale chyba już się przekonujesz, prawda? Nie jesteś ostatnio jakaś zmęczona, Briss? Bo to, że cię boli głowa, wyczuwam.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Drżą mi ramiona. Boje się.
Cholera. Boje się. Boje się odpowiedzieć. Boje się usłyszeć odpowiedz.
- Jestem i co z tego? - mówię w końcu, a przy tym kręcę głową.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzdycham. Kobieto. Myśl.
- Czyli tak jakby wszystkie symptomy się zgadzają, prawda? Czy przed poznaniem Alaina... - Zastanawiam się chwilę. - W sumie nie. Czy przed tym, jak zaczęłaś mieć wątpliwości co do waszej relacji, działo się to, co się dzieje teraz? - Unoszę brew.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Nie wiem. Nie pamiętam. - marszczę brwi w zastanowieniu i bezradnie zwieszam ramiona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wyczuwam emocje. - Przypominam jej. - Pamiętasz. I wiesz, że mam rację.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Posyłam mu się zmęczonym spojrzeniem.
- Co ci tak zależy? - pytam. - Najwyżej umrę. Jedno istnienie mnie czy więcej... - mówię obojętnie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Jesteś jedną z bardziej interesujących meta-ludzi i tyle. Masz dosyć niespotykane moce, które są dość podobne do moich. Zastanawia mnie, dlaczego - mówię. - Poza tym, sama mnie pytałaś, więc ci odpowiadam.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Opieram się plecami o ścianę. Przez długą chwilę nie odzywam się. Myślę nad całą rozmową.
- Byłeś kiedyś zakochany. - mówię. - Ostrzegasz mnie bo ciebie to zabolało. - mówię zanim zdążę się ugryźć w język.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kręcę głową.
- Nie nazwałbym tego zakochaniem - mówię sucho. - Zbyt długo żyję i zbyt dużo widziałem, żeby się w kimś zakochać.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Prycham i prawie niezauważalnie się uśmiecham.
- Jasne. - mruczę pod nosem. - Może daj se trochę luzu i idź się przejdź. Jak byś nie zauważył to świat od "twoich czasów" się troszkę zmienił. - otwieram drzwi. - Cześć, Jonathan. - mówię wychodząc z gabinetu.
Jestem potwornie zmęczona. Dochodzę do mojego ulubionego kąta i siadam na kanapę. Upijam łyka z kubka z zimną już herbatą.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Świat się zmienił? - Prycham, choć ona już wyszła - Nie bądź naiwna, dziewczyno.
Nie potrafię czuć. Nie potrzebuję tego.
Sprawiam, że moja dłoń znika, po czym znowu się pojawia. Moc od Invisi.
Władza. Tylko władza jest prawdziwa. Miłość i inne "szlachetne" uczucia nie istnieją.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Bez pukania wchodzę do gabinetu taty. Jak zwykle zastaję go nad papierami. Wzdycham i przewracam oczami.
- Czy ty nie masz życia? - Pytam.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Podnoszę wzrok znad papierów. Samantha. Mogłem się tego spodziewać.
- Mamy w szeregach zdrajcę. A właściwie go szukamy, bo zbiegł. - Unoszę jedną brew. - I dobrze wiesz, że nie mam życia.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Obchodzę biurko dookoła, obejmuję go za szyję i całuję w policzek. Wiem, że tego nienawidzi. Jak ja uwielbiam go irytować.
- Ojciec, znajdziecie go. Kto jak nie ty? - Mówię nieco ironicznie.
Puszczam jego szyję i siadam na biurku, a dokładnie na papierach, które miał do przejrzenia. Tego też nienawidzi.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Wzdycham sfrustrowany.
- Zejdź z łaski swojej z biurka i zachowuj się jak człowiek, a nie jak małpa. - Kręcę głową. - I nie mów do mnie ojciec. Wyglądam ci na czyjegokolwiek ojca?
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Ojciec, - podkreślam to słowo jeszcze bardziej - może nie wyglądasz, ale wiekowo mógłbyś być moim pra pra pra... - marszczę czoło, nie chcąc wyliczać - ... dziadkiem. Żaden 180-letni facet nie ma 22-letniej córki i 15-letniego syna. Pomijając fakt, że żaden facet w takim wieku już nie żyje.
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Przejeżdżam dłonią po czole.
- Samantha do jasnej cholery, zejdź z tego cholernego biurka i zachowuj się jak na twoje nazwisko przystało - mówię zirytowany.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Chwilę jeszcze siedzę na biurku, po czym z niego zeskakuję i całuję tatę w policzek po raz kolejny. Obrusza się, a ja siadam na krześle po drugiej stronie biurka.
- Dobra. - Kręcę się na obrotowym krześle. - Kto był na tyle głupi, żeby zdradzić wszechmocnego Reynoldsa?
Prycham. "Wszechmocny".
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Jestem już taki zdenerwowany, że chyba zaraz ją wyrzucę. Biorę głęboki oddech, starając się uspokoić. Było nie iść na ten bal charytatywny.
- André Barreto. Spiskuje z Dobrymi. Jeszcze chwila, a wszystko wyda. Ale on nie jest jedynym problemem.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Unoszę brwi. Biorę z biurka ramkę ze zdjęciem i obracam ją w dłoniach.
- André? W sumie na takiego wygląda. Zawsze był tchórzem. - Wzruszam ramionami. - A jaki jest ten drugi problem?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline
Podnoszę na nią wzrok.
- Shadow Mind. Prawie zabiła Passe, uciekła i nie wiadomo, co planuje.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Przestaję obracać zdjęcie w dłoniach i patrzę na ojca zszokowana.
- Shadow Mind? Zdradziła nas? I czemu chciała zabić swoją sojuszniczkę?
Cool story bro, wanna hear mine?
Once upon a time I didn't give a fuck. The end.
Offline