Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Oj czepiasz się. - uśmiecham się - Bez powodu. Po prostu mam dobry dzień.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
- Skoro masz dobry dzień, to nie psuj go innym - prychnęłam.
"Chcesz się poddać? Przywal dwa razy mocniej, a zmienisz zdanie."
Offline
Przyglądam się jej uważnie - W takim razie przepraszam.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
- Okay - powiedziałam kąśliwie.
Nie będę się przecież fochać jak małe dziecko.
"Chcesz się poddać? Przywal dwa razy mocniej, a zmienisz zdanie."
Offline
Uniósłem brwi. - Zawsze jesteś taka słoneczna, czy to moja wina?
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Wchodzimy do baru. Jest w nim sporo ludzi. Patrzę na wyświetlacz telefonu. Dochodzi druga.
Siadamy przy jednym z niewielu pustych stolików. Wokół panuje gwar. Słyszę każde wypowiedziane, a raczej wymamrotane lub wykrzyczane słowo.
Pomimo, że dopiero chwilę temu temu usiedliśmy, Jeremiah wstaje i mówi, że zaraz wraca. Postanawiam wykorzystać chwilę.
- Twój brat ma ciekawą energię. - mówię przyglądając się Mind. - Silą. - dodaję. Nie zdążyłam się zorientować co dokładnie potrafi brat Callopie bo moja moc dopiero zaczyna się regenerować. Ale wyczuwać coś. Niestety wraz z tym darem wrócił ten cholerny słuch, za którym w ogóle nie tęskniłam.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Barman podaje mi szklankę coli, którą wcześniej zamówiłam. Kiwam głową.
- No tak. Też ma moc. Po prostu jej za często nie używa. - Nie ma, co kłamać. Domyśliłaby się jeszcze i byłby problem.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kręcę głową.
- Nie kłam. - mówię, a Mind posyła mi pytające spojrzenie. - Nie używa za często? I są tak mocno wyczuwalne? - patrzę w kierunku w którym zniknął chłopak. - Więc wnioskuję, że albo ty kłamiesz mi albo on kłamie tobie. - wzruszam ramionami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Marszczę brwi.
- Też wyczuwam, że ma silne moce, ale nie wiem, dlaczego, skoro zawsze mówił, że ich nienawidzi i ma w planach być normalny - mówię szczerze.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Normalność jest przereklamowana. - mówię. - Dobra... Nie chcę się już wtrącać bo ostatnio przez ciekawość pakuje się w niezłe gówno. - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Prycham.
- W Insolitam to chyba moce są przereklamowane. Mam wrażenie, że meta ludzi tutaj więcej, niż normalnych.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Dobre spostrzeżenie. - potakuję. - Na pewno większość w ogóle nie wie o swoich darach, a ta garstka, której udało się je odkryć dzieli się na złych tych ogarniętych i na dobrych kompletnych kretynów. - mówię ze śmichem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Upijam łyka coli.
- Ja to chyba rzucę w cholerę. Męczy mnie to.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Unoszę brew.
- Męczy? - pytam. - Rzucisz w cholerę? - dopytuję.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kiwam głową.
- Jak to powtórzysz po raz kolejny, to nie zmieni swojego znaczenia, Echo. - Prycham.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Pff... - fukam. - Nieważne. - macham dłonią. - Twój brat na długo przyjechał? - pytam zmieniając temat.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Z wolna pobieram zapłaty. Nie lubie stać przy kasie, ale od dawna nie mam ochoty na cokolwiek. Jestem wrakiem.
Widzę młodą dziewczynkę. Daje jej 14 albo 15 lat.
- Co tu robisz? Nie powinnaś tu być - zauważyłem monotonnym tonem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Czekam na kogoś kto już dawno powinien tu być. Ale ten ktoś się spóźnia i nie odbiera telefonu. - wzdycham. - Izabelle. - przedstawiam się.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
- Arael - odparłem. - Powinieniem powiedzieć "miło mi" ale nawet nie chce mi się kłamać, a ty nie jesteś klientką...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- To prawda. Nie jestem. Ale to nawet ciekawe móc zobaczyć reakcję ludzi na widok czternastolatki siedzącej na barowym krześle. Nie sądzi pan?
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
- Nie chce widzieć tylko reakcji policji - westchnąłem. - A tak żaden wiek mi nie przeszkadza...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Nie sądzę żeby policja miała coś przeciwko. Przecież nie robię nic niezgodnego z prawem. Nie piję, nie palę itd... Prawda? - pytam.
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie wiem, czego mogą się czepiać, a czego nie i nie mam zamiaru się dowiadywać. Jeste już wystarczająco zmęczony...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Czemu jest pan zmęczony? - pytam z zaciekawieniem.
Oj Izzy... Zachowujesz się jak pięcioletnia dziewczynka pytająca, czemu niebo jest niebieskie?
No stop signs, speed limit
Nobody’s gonna slow me down.
Offline
- Jesteś strasznie ciekawskim ludzikiem - zauważam zgryźliwie. - Moja przyjaciółka mnie zraniła i nie mogę jakoś tego przeboleć - wyjaśniam niechętnie.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline