Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Mmm... - mruczę zastanawiając się. - Może ty mi powiedz co ciebie tu przyciągnęło? - zerkam na niego z ukosa i uświadamiam sobie, że chcę się tego dowiedzieć. Dziwne uczucie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Mnie? - roześmiałem się. - Krzyk, muzyka... - Grzechy... - Hałas. Chwię śpiewałem ze znajomą. Uwielbiam być w centrum uwagi, choć po dzisiejszej zabawie, wystarczy mi tego na miesiąc - wyznaję. - Co dalej?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Dalej,dalej... - mruczę. - Czyli jesteś barmanem, który lubi być w centrum uwagi... - podsumowuję to czego na razie się o nim dowiedziałam. - No. I lubisz takie głośne - rozkładam ramiona - i przeludnione miejsca. - z powrotem opieram łokcie na blacie. - Specjalizujesz się też w upijaniu dziewczyn? - pytam z ironicznym uśmieszkiem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Ha ha... - śmieję się. - Jaaa? - pytam z teatralną niewinnością. - Skąd że! - Potem przeczesuję palcami włosy. Zerkam na pusty juz kieliszek.
- Jakoś tak działam na wszystkich dookoła, że chcą mieć kilka procentów we krwi. Może to tka super moc? - śmieję się z własnego kiepskiego żartu.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Również patrzę na kieliszek i znów przenoszę spojrzenie na Araela.
- Bardzo możliwe. Bo nie miałam zamiaru pić, a jednak przy tobie się skusiła. - znów się uśmiecham. - Ale mnie nie upijesz. - parskam. - Znaczy... Nie tak łatwo mnie upić jak tą lale co z nią wcześniej rozmawiałeś. - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Cóż, chciałem jej tylko pogratulować występu, a ona zaczęła chlać - westchąłem. - A wydawała mi się znajoma. - Machnąłem ręką na barmana.
- Proszę dolać mi i tej pięknej dziewczynie jeszcze jedego drinka - mówię i z powrotem spoglądam na Briss. - Jakieś jeszcze pytania? Zaczęło mi się to podobać.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Odchylam głowę do tyłu próbując ukryć szeroki uśmiech.
- Cholera. Dawno się tak nie uśmiechałam. - przechylam głowę na bok. - Lubisz robić coś poza tym całym hałasem? - pytam zaciekawiona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A i owszem - przytakuję. - Moją miłością są skrzypce. Choć niewielu ludzików, którym to mówię, wierzą mi na słowo - westchąłem. - Czy z miom wyglądem jest coś nie tak, że mi nikt nie wierzy? - popijam drinka i czekam na reakcję Briss.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Obrzucam go zdziwionym spojrzeniem. Pewnie takiej reakcji się spodziewał.
- No wiesz... - marszczę nos. - Trochę nie wyglądasz na wielbiciela muzyki klasycznej. - żartuję sobie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Ech, dlaczego wyszyscy tak sądzą - przewracam oczami. - A po za tym interesuje się asrtonomią, a także literaturą - mówię, a potem rozkładam ręce. - Nadal nie wyglądam na takiego?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Mylące jest to, że jesteś barmanem , który lubi hałas. - wypijam napój z kieliszka na raz. - Odpowiadając na twoje pytanie: Nie, nadal nie wyglądasz na takiego.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A nie mogę być barmanem z epoki renesansu? - pytam jakby sam siebie. - Przysięgam, kiedyś zagram w barzę, żeby już nikt nigdy nie powiedział o mnie, że jestem pijak i flirciarz. - Biorę pożądny łyk. - Bo tak nie jest! - krzyczę znów w stronę nieba. Potem patrzę na Briss.
- Lecimy dalej...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Unoszę ręce w geście przegranej.
- Mi się pytania skończyły. - mówię niedbale. Alkohol zdecydowane pomógł mi się rozluźnić. - Teraz ty. - kiwam na niego brodą.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Byłbym zachwycony, ale powoli powinienem się zbierać - mówię ze szczerą przykrością w głosie. Wyjmuję serwetkę i zapisuje na niej adres.
- Wpadnij tutaj kiedyś. To bar w którym pracuję, a piętro wyżej jest moje mieszkanie, więc nawet jak mnie nie będzie to ktoś cię pokieruje - mówię z uśmiechem i przysuwam kawałek papieru pod nos dziewczynie.
Potem wstaję,zostawiam pieniądze za drinki i kłaniam się teatralnie, całując dłoń Briss na pożegnanie.
- Do zobaczenia, dziewczyno od adrenaliny...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Mimowolnie się uśmiechami kiedy chłopak się kłania, a gdy całuje moją dłoń moje policzki pokrywa rumieniec.
- Do zobaczenia chłopaku od hałasu! - krzyczę za nim i kręcę głową.
Zamawiam jeszcze jednego drinka.
Oglądam się za siebie w poszukiwaniu Araela lecz ten zniknął już w tłumie.
W sumie rozmowa była ciekawa. Zerkam na serwetkę po czym chowam ją ko kieszeni mojej skórzanej kurtki i wracam do drinka.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Alain zajął się Juliett. Lisa mi gdzieś zniknęła. Nie mam siły. Następnym razem pójdę na imprezę z bardziej ogarniętymi ludźmi.
Hej, Hyper, co robisz? Pytam w myślach.
Próbuję spać. Słyszę jego niezbyt rozgarnięte myśli. Faktycznie spał.
Nudzi mi się. Stwierdzam.
Ile ty masz lat? Siedem? Mruczy.
Przewracam oczami.
Kawałek dalej zauważam znajomą postać.
- Lewis? Co ty tu robisz? - Pytam mojego wybawcy.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Jaa... Jaa tutaj się baawię.. - mówię rozkojarzonym głosem.
Chyba za dużo wypiłem... I jeszcze do tego przewróciłem przez przypadek jakąś dziewczynę...
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Śmieję się.
- Ktoś tu chyba za dużo wypił.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Na peewno nie. - śmieję się. - Zatańczyysz? - mówię chwiejnym głosem
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Uśmiecham się rozbawiona.
- Chętnie - mówię, po czym dodaję. - I na pewno tak.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zaczyna grać Thinking Out Loud.
- Lubisz tańczyć?- pytam
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Wzruszam ramionami.
- Wolę śpiewać, ale tańczenie też mi podobno w miarę wychodzi. - Śmieję się. - Za to widzę, że tobie nieźle idzie nawet po pijaku.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Nie.. Jaa.. nie umieem tańczyć - potrząsam głową.
Za dużo alkoholu. Nawet nie chcę myśleć o konsekwencjach, ale póki co mogę się chyba dobrze bawić?
DJ zmienia piosenkę na "Time of my life" z Dirty Dancing.
- Oglądałaś ten film? - pytam.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Dirty Dancing? Nie. Zbieram się od jakiegoś czasu, ale nie bardzo mam kiedy. - Śmieję się.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kiedy odeszłem od Briss, ruszyłem do wyjścia. Przechodziłem między tańczącymi gdy nagle zobaczyłem jakieś zbiorowisko z boku parkietu. Przecisnąłem się do środka i zobaczyłem... Lise leżącą bezradnie na podłodze.
- Pani Łamaga jak widzę w akcji? - pytam retoryczne i kucam obok dziewczyny.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline