Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wzdycham.
- Nie wiem. Nie lubię Tistale, ale wydaje mi się, że dobrze byście się uzupełniali.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Wiem, że miała ciężkie życie.. Podobno... Była często bita i na różny, dziwny sposób karana. Chciałbym, żeby czuła się przy mnie bezpiecznie.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Musisz dać jej trochę czasu. A właściwie zdecydować, czy chcesz nadal o nią walczyć, czy dopuścić bliżej Lindsay. Nie możesz ich zwodzić - mówię.
Znawca związków się odezwał. Dlatego Anna cię rzuciła.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Dlatego nienawidzę miłości. To przeklęte, mimo że jest niby "wspaniałe". Nie masz takich pokręconych problemów z tą "pewną osobą"?- marszczę brwi.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Kręcę głową.
- O dziwo nie. Jest... dobrze. Prawie. - Wzdycham. - W każdym razie między nami jest wspaniale.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Szczerze? Zazdroszczę. Jak bym nie mógł się w kim innym zakochać... Po raz pierwszy zobaczyłem Lisę przy banku jak był ten napad. Miała bodajże złamaną rękę. Dlaczego ja tu jestem? - bo to Insolitam City.
Masz ratować, a nie marudzić.
- A wy jak się poznaliście? - pytam patrząc na wieżowiec... I moje biuro.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Waham się.
- Na uniwersytecie. Długa historia, a ty już chyba nie masz czasu.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Mam czas. - patrzę na zegarek.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Miałeś ciężki dzień, Lewis. Lepiej to wszystko przemyśl. - Klepię go po ramieniu.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- W sumie... Masz rację. - wzdycham - Po prostu wszystko mi się już miesza. A fakt, że jestem w takiej sytuacji mnie dobija.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Jakoś to wszystko się wyjaśni. Zaufaj mi, wiem, co mówię. - Zastanawiam się przez chwilę. - Lewis, nie jest powiedziane, że uda ci się z Lisą. Ale chyba nie powinieneś się poddawać, tym bardziej, że mam wrażenie, że coraz bardziej się do siebie zbliżacie.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Chyba załatwię sobie urlop. Muszę to wszystko przemyśleć. - kolejna gadanina z serii "rozmawiamy jak kobiety".
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Zdecydowanie dobry pomysł. - Patrzę na zegarek. - Muszę się zwijać. A ty lepiej zadzwoń do Lisy i sprawdź, co z nią. - Marszczę brwi. - Jest trochę niestabilna emocjonalnie i lepiej sprawdzić, czy czegoś nie odwali
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Wracałem od budynku siedziby do mieszkania. Było już późno, pewnie dochodziła 24.
Skręciłem w ciemną uliczkę, gdy wyczułem coś znajomego. Znajomego, a nawet przyjaznego, ale jednocześnie niebezpiecznego. Odwróciłem się gwałtownie i wtedy go zobaczyłem.
W czarnym garniturze stał Demon. Biała skóra błyszczała w słabym świetle księżyca. Stałem w odległości dwóch metrów, ale widziałem, aż zbyt wyraźnie jego ociekające bezgranicznym złem oczy.
- Olivier - powiedziałem z szacunkiem. Wąskie usta ułożyły się w uśmiech na jego białej twarzy.
- Witaj smoku - odparł Demon Okrucieństwa. Zbliżył się o krok.
- Nie ukrywasz się, więc albo do reszty zgłupiałeś, albo masz ku temu jakieś powody - uznał. Nie spuszczałem z niego wzroku, choćby na sekundę. Znałem już takich, którzy odwarzyli się nie patrzeć na niego podczas rozmowy.
- Nie zbuntowałem się, więc nie mam po co się ukrywać - wysyczałem. Demon przewrócił oczami.
- Jasne, że się nie zbuntowałeś - prychnął. - Jednak takie niezapowiedziane wakacje nie są dobrze postrzegane - zauważył.
- Co miałbym powiedzieć? "Muszę odpocząć, więc spieprzam między worki łajna" - zaproponowałem z ironią. Olivier wyszczerzył kły.
- Oj Araelu... zmiękłeś. Jednak szanujesz ludzi, prawda?
- Niektórych owszem - warknąłem. Ciekawe po czym to poznał. Może kiedy nazwałem ludziki "workami łajna"?
- W każdym razie nie ja jestem od tego by Cię uniewinniać, czy karać. - Jeszcze bardziej zmniejszył dzielącą nas odległość. - Ale nie rozgaszczaj się tu za bardzo...
- Ile? - zapytałem. Wiem do czego sprowadza się ta rozmowa. Olivier wyciągnął z kieszeni marynarki, mały zegarek na złotym łańcuszku.
- A ile byś chciał drogi przyjacielu? - zapytał nie patrząc na mnie. Uniosłem brwi. Czyżbym nie tylko ja miękł na Ziemi wśród ludzików?
- Pół wieku.
- Chyba naprawdę zgłupiałeś - warknął spoglądając na mnie. Wzruszyłem ramionami.
- Podoba mi się tu. Nie głoduje, czasem mogę się zabawić... - wyliczam. Olivier uśmiechnął się w ten charakterystyczny sposób, w który uśmiechają się tylko Demony.
- ... spotkać swoją pierzastą dziwkę - dodał naśladując mój głos. Natychmiast spoważniałem, a mięśnie były gotowe do ataku. Teraz to ja zrobiłem krok, a Olivier cofnął się.
- Nazwij go tak jeszcze raz ścierwo, to wrócisz do Piekła bez naczynia - wycedziłem. Demon uniósł ręce w znak poddania.
- Nie miałem zamiaru cię obrażać... - chwilę się zastanowił. - Choć nie. Miałem taki zamiar - poprawił się Demon Okrócieństwa. Nadal miałem poważną minę. Olivier nigdy nie przewyższał mnie mocą, jednak teraz jestem praktycznie bez sił. Ma nade mną przewagę.
Olivier schował zegarek z powrotem do kieszeni.
- Zgoda. Dostaniesz pół wieku. Wstrzymam za tobą pościgi, ale jesli za te 50 lat coś ci się od widzi, nie ręczę za siebie - powiedział. Drgnęła mi powieka.
- Czego chcesz w zamian? - warknąłem. Demon zrobił smutną minkę.
- Dlaczego uważasz, że będę chciał coś w zamian? - zdziwił się sztucznie. Spojrzałem na niego tym razem ze znudzeniem. Demon przestał się wygłupiać.
- Narazie nic od ciebie nie chcę - powiedział. - Jednak kiedy wrócisz do Piekła, coś już wymyślę - zapewnił. Pokiwałem głową. Upadły Anioł już chciał się odwrócić na pięcie, gdy jeszcze się zawahał, a ja wiedziałem, że ma zamiar powiedzieć coś paskudnego.
- Powodzenia z ulubieńcem Staruszka. Jeśli dzięki tobie zgrzeszy, to będziemy cię witać jak nowego cesarza - powiedział i zanim zdążyłem zareagować, Olivier zniknął w obłokach czarnego dymu o zapachu siarki i krwi.
- Skurwysyn... - warknąłem i przeczesałem palcami włosy.
Wróciłem czym prędzej do mieszkania. Kiedy opadłem na łóżko odetchnąłem.
Kochana rodzinka z Piekła rodem... nie ma co...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Przechodzę obok sklepu z biżuterią, a później walizkami. Coś by się przydało na dłuższe wakacje... Nagle zauważam Araela. Przybitego Araela.
- cześć. - witam się z nim pogodnie.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Podnoszę wzrok.
- A to ty Lewis - staram się przywołać do porządku.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Co u ciebie? - pytam. - Nie wyglądasz... Zbyt dobrze. Jak się czujesz? - unoszę brew.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Niee. Wszystko w porządku - kłamię. - A u ciebie? U was? - kładę nacisk na ostatnie słowo.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Nie zmieniaj tematu. Co się stało? - z serii gadamy jak kobiety wersja 128...
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Przecież mówię, że wszystko w porządku - warczę, a potem nie mogę zdzierżyć własnego kłamstwa. - Ostatnio miałem dylematy egzystencjalne. Nic ciekawego...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Mam czas. Wygadaj się, bo będzie ci lżej. Duszenie tego w sobie, nie jest dobrym pomysłem. - mówię.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Przewracam oczami.
- Jakim cudem wy jeszcze z Lisą nie jesteście małżeństwem? Ostatnio takie słowa to słyszałem z jej ust i skończyło się na tym, że przez dwa dni leżałem przybity w łóżku - streściłem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Pi pierwsze... Jest niepełnoletnia. Po drugie... Nie pamiętasz? Zerwała ze mną. Po trzecie... Nie możemy pogadać o czymś innym? O czymś co sprawia że jesteś szczęsliwy? - pytam
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Jestem... szczęśliwy? - zaśmiałem się tak gwałtownie, że aż usiadłem na ławce za mną.
- To, że zerwała, to nic nie znaczy - zauważyłem.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
- Tak. Coś co sprawia, że jesteś szczęśliwy. A poza tym to że zerwała coś znaczy. - mówię. - Zawiodła się na mnie.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline