Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jest ciemno, więc może jest jakaś szansa, że nie widzi rumieńców na mojej twarzy. Powoli wchodzimy do basenu, a ja chwytam nogami Fabiana w pasie. Ramionami obejmuję jego szyję.
- Uczyłeś już kogoś pływać? - pytam żartobliwie.
To tylko woda... Przecież nie jest tak głęboko. Chyba.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Milene.
Znowu zalewa mnie fala wspomnień, choć te są raczej radosne. Prawie wszystkie. Otrzasam się, jakby to mogło odgonić je wszystkie ode mnie. Nie teraz
-Przyjaciółkę- mówię oględnie. Oby nie dopytywała- Nie jestem może najlepszym nauczycielem na świecie, ale całkiem nieźle pływam- uśmiecham się krzywo.
Offline
Kiwam głową i delikatnie kreślę kółka na jego plecach, tym samym trzymając się go.
- W takim razie, kiedy mój nauczyciel nauczy mnie pływać, z chęcią na to popatrzę. - stwierdzam.
Chyba, że się nie nauczę. To jest w zasadzie bardziej prawdopodobne.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Uśmiecham się, ale nie odpowiadam. Wchodzę do wody, dalej patrząc jej w oczy i szukając w nich oznak strachu.
-Dopóki się mnie trzymasz, wszystko będzie dobrze, okey?
Jeszcze nie płynę, czekając, aż Lily mi odpowie.
Offline
- Mhm. - Odpowiadam, choć nie jestem tego całkowicie pewna. Ale... ufam mu. - Od kiedy pływasz? - pytam, starając się nie myśleć o tym, co za chwilę się wydarzy.
Za bardzo panikujesz...
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Od zawsze - odpowiadam tylko, odplywajac od brzegu.
Lily dalej trzyma się mnie kurczowo, co odrobinę utrudnia ruchy. Śmieję się pod nosem.
-Jest okey? - spojrzałbym jej w oczy, ale w tej chwili to niemożliwe.
Offline
Przegryzam wargę. Coraz więcej wody... Jej poziom się podnosi.
- Głupio mi. - przyznaję. - Chciałabym nauczyć się pływać, ale... nie wiem czy to jest możliwe z tą fobią. Ona jest strasznie... denerwująca. - mówię zaciekle.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-To da się pokonać, musisz tylko... wciąż próbować. Możesz mnie na chwilę puścić?- łapię jej przerażone spojrzenie- Spokojnie. Przytrzymam cię, obiecuję.
Offline
Ufam mu.
- No, dobrze... - mówię niepewnie, ale puszczam się go.
Jestem w wodzie. Staram się odgarnąć wspomnienia na bok i skupić się na nim. Skupić mój wzrok na Fabianie.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Uśmiecham się pokrzepiająco.
-A teraz nic nie rób. Zaufaj wodzie, to najważniejsze. Jeśli będziesz z nią walczyć, nie pomoże ci. Spróbuj się wyciszyć.
Podkladam jedną rękę pod jej plecy, a drugą pod nogi i bardzo powoli obracam ją tak, by polozyla się na wodzie.
Musi zaufać mi i samej sobie.
Offline
Zaczynam drżeć. Nic mi nie będzie, Fabian tu jest. Przez chwilę unoszę się na wodzie i spoglądam to na sufit, a to na chłopaka. Nie odpycham jej, tylko próbuję się skupić. Może mnie ominie. W pewnej chwili nadchodzi jej więcej.
- Fa... Fabian... - patrzę na niego ze strachem w oczach.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Jest dobrze, Lily. Trzymam cię, będzie dobrze- powtarzam.-Nic a nic ci się nie stanie, dopóki tu jestem.
Offline
Zmuszam się do zostania na miejscu. Wydaje mi się, że minęły wieki zanim spokojnie leżałam na wodzie. Przez cały ten czas, cieszyłam się, że tu jest. I, że mi pomaga...
- Chyba udało się... - silę się na uśmiech, spoglądając na niego po jakiejś chwili.
Próbuję udawać zwykłe piórko. Nie ruszać się, a woda zostawi mnie w spokoju.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Zdecydowanie się udało- uśmiecham się i łapię ją w pasie, przyciągając do siebie- Jesteś dzielna, Lily Rose. I nigdy się nie podajesz.
Offline
- Zapomniałeś o sobie - dodaję. - Pomogłeś mi. Gdyby nie to spotkanie, pewnie nawet nie ważyłabym się tutaj już przychodzić. Jestem twoją dłużniczką. - mówię ciszej, spoglądając w jego oczy.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Przewracam oczami, śmiejąc się cicho
-Nadal nie potrafisz pływać, ale... to ci pewnie wystarczy na dzisiaj, prawda?
Offline
- Zdecydowanie. - Stwierdzam. - Teraz to ja mogę popatrzeć jak pływasz. - unoszę brew.
To wszystko wydaje się takie nierealne. Jest niby późno, a przed chwilą Fabian próbował nauczyć mnie pływać.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Może... za chwilę.
Pochylam się i po raz drugi całuję Lily. Jej usta smakują czekoladą, zakodowuję to gdzieś z tyłu głowy. Ale to teraz nieistotne
Offline
Prawie, że niedostrzegalnie uśmiecham się i odwzajemniam pocałunek. Delikatnie muskam palcami jego ramiona, jakby chcąc, aby został... Tęskniłam za tym. I za nim.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
O dziwo, Lily od razu się rozluźnia. Zabawne, bo nadal jesteśmy w wodzie. Jej mokre włosy błyszczą, odbijając kolorowe światła z sufitu. Całuję ją delikatnie, jakby zaraz miała się pokruszyc. Jednocześnie powoli przemieszczam się w stronę brzegu, szukając jakiegoś oparcia dla stóp
Offline
Nic mi nie będzie... On tutaj jest.
Rozkoszuję się pocałunkiem, kreśląc kółka palcami na jego plecach.
- Tęskniłam za tym. - mówię cicho, całując go.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Ja też- mruczę, dopływając w końcu do podwyższenia.
Teraz mogę spokojnie stać, podczas, gdy Lily nadal obejmuje mnie w pasie nogami. Podnoszę ją jeszcze odrobinę wyżej, a potem ujmuję dłońmi jej twarz.
Offline
Uśmiecham się do niego i kładę dłonie na jego ramionach, przejeżdżając powoli palcami po skórze. Znowu muskam ustami jego wargi, ale tym razem na dłużej. Niech będzie jak jest. Niech tak zostanie na zawsze.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Ogarniam jej pasmo włosów za ucho i znowu łącze nasze usta, tym razem łapczywiej niż wcześniej. Wciąż mam jej za mało, wciąż za mało...
Pochylam się lekko, przechylając dziewczynę do tyłu. Śmieję się pomiędzy pocałunkami.
Offline
Gładzę go po policzku mokrą dłonią, chichocząc przy tym cicho. Pochylam się i praktycznie wyczuwam jego oddech. Dotykam przelotnie ustami jego szyję. Jest tak... cudownie.
A co jeśli spadniesz? Jeśli wpadniesz do wody?
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline