Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Słysząc jego głos tracę równowagę i nurkuję w wodzie. Po chwili wynurzam się i odgarniam włosy z twarzy.
- Fabian - mówię, widząc księcia stojącego na brzegu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Carmen, dlaczego?- pytam tylko, patrząc prosto w jej zielone oczy. Są jak lustra weneckie.
Offline
Podpływam do brzegu. Kładę zgięte ramiona na brzegu i opieram na nich brodę. Nie podnoszę wzroku na Fabiana.
Mam się czuć winna? Skruszona? A może udawać, że też byłam na tyle wstawiona, że po prostu mnie poniosło?
Nie mogąc się zdecydować milczę przez dłuższą chwilę.
- Masz mi to za złe - stwierdzam krótko.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Czy mam jej to za złe?
Nie wiem. Nie potrafię tego przetrawić i połączyć z Carmen. Ona taka nie jest.
I znowu myślę o samym sobie. Bylem pijany. Mogłem być natarczywy albo agresywny. To nie jej wina.
-To nie twoja wina. To ja nie powinienem był się upijać.
Powiedziałbym, że to pewnie wpłynęło z mojej strony, ale pamiętam wydarzenia z sali. Mgliscie, ale pamiętam
Offline
Wzdycham.
- Pewnie o wiele bardziej podobają ci się słodkie dziewczyny, które zrobią co im każesz. - Podnoszę na niego wzrok. Słowa Delty znów odbijają się echem w mojej głowie. Przyznał się, że to też jego wina ale... Czy to już koniec?
Mrugam kilka razy i znów patrzę w ziemię.
- Z resztą... Nieważne - burczę, rozdrażniona własnymi słowami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kręcę głową
-Nie, to nieprawda. Naprawdę jesteś niesamowitą dziewczyną, Carmen. Tylko...
Tylko aktualnie sytuacja wygląda tak, jakbyś zachowała się jak Andrea. Ale tego na głos nie mówię.
Offline
Uśmiecham się pod nosem i prycham cicho. Czuje, że ma ochotę powiedzieć to samo co Delta tyle, że nie ma odwagi. Albo nie chce mi zrobić przykrości. Ale wątpię w tą drugą opcję.
- No proszę. Powiedz to - mówię beznamiętnym tonem, choć w środku mam ochotę zacząć krzyczeć, płakać i śmiać się z tego jednocześnie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Tylko to, że niczego nie pamiętam i dowiaduję się wszystkiego od innych osób wcale nie ułatwia sprawy- wzdycham.
To też prawda. Inna, ale też prawda.
-Nie jestem zły, Carmen. Tylko mocno zdezorientowany.
Offline
- Mhm - mruczę pod nosem. - Ktoś - mówię z dużym naciskiem - już ci jednak wszystko zrelacjonował. Więc czego oczekujesz ode mnie? - pytam, bawiąc się niesfornymi kosmykami włosów, które wyplątały się z warkocza.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Niczego, Carmen. Jeśli chcesz, mogę o tym zapomnieć. Możemy to po prostu wymazać.
Tak b było najlepiej
Offline
- Jasne - mówię obojętnym tonem. - Wymarzmy to. Choć wydaje mi się, że ty nie musisz. - Moja maska obojętności spada, a ja mimowolnie się uśmiecham. - Zapomnę - kłamię.
Zastanawiam się czemu kłamstwa przychodzą do mnie z taką łatwością... Czy nadaje się tylko do tego? Ale skoro całe moje życie to kłamliwi ludzie... Może taka już jestem? Tak... Zdecydowanie taka jestem. Czy udało by mi się zmienić..? Czy...
Przerywam moje myśli. Nie chce się zmieniać. Tak jest dobrze. Tak nikt nigdy mnie nie skrzywdzi. Nie chcę cierpieć. I nie chce się zmieniać.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Uśmiecham się i siadam na suchej podłodze przy brzegu.
-Nie wiem, czy to cię rozśmieszy, ale obudziłem się w pokoju Del. Możesz sobie wyobrazić moją reakcję, bo niczego nie pamiętałem-parskam śmiechem
Offline
Uśmiecham się nieco rozbawiona. Teraz w stu procentach wiem, że to ona (Delijah) opowiedziała o wszystkim Fabianowi.
- No to nieźle zabalowałeś - mruczę pod nosem i siadam na brzeg basenu. Okrywam się dużym miękkim ręcznikiem, który zostawiłam tu przed wejściem do wody. Kolana przyciągam do piersi i je również okrywam przyjemnym materiałem. Przygryzam dolną wargę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Co zamierzasz robić przez ten tydzień? W końcu, nie można zmarnować czasu bez królowej- uśmiecham się wesoło.
Mam pomysł
Offline
- Hmm - wzdycham. - Większość moich planów będzie lub już jest związana z tobą - mówię i lekko się rumienię. Nie wiem dlaczego... Przecież to co powiedziałam to nic takiego. Może uzna to za wypieki spowodowane pływaniem... Oby. W innym wypadku czuła bym się głupio.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
-W takim razie mam propozycję. Co powiesz na przejażdżkę, powiedzmy, pojutrze?- uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
To będzie akt zgody.
Offline
Marszczę lekko brwi.
- Przejażdżkę? - pytam nieco zdziwiona i patrzę na Fabiana.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Konno.
Jest Dwójką, więc chyba potrafi jeździć.
Offline
- No tak - odchrząkuję. - Jasne. - Biorę głęboki oddech. - Z wielką przyjemnością - mówię gładko i uśmiecham się lekko.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Będę już musiał iść...-powoli wstaję.
Iść do Lily. Iść i przeprosić Lily. Wciąż nie mam pojęcia, co mógłbym jej powiedzieć.
Offline
- Jasne. Do zobaczenia, Fabian - żegnam się z chłopakiem i nie spuszczam z niego wzroku.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
No i co tu odpisać? xDD
Wychodzę.
Offline
Przyznam szczerze że może wypiłam odrobinę za dużo... Ale szybko o tym zapominam. Wychodzę z sali balowej, a moje nogi mnie prowadzą. Sama nie mam pojęcia dokąd idę. Dochodzę do drzwi...
- Oooo! - wzdycham głośno widząc basen. Biorę głęboki oddech. Nieco kręci mi się w głosie. Powolnym krokiem idę w stronę wody, zrzucając ze stóp wysokie szpilki, przez co moja sukienka ciągnie się po ziemi... Staję na krawędzi i dotykam palcami stóp wody.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wychodzę na basen z Lily z myślą, że będziemy same.
Oczywiście nie mogłyśmy być same. Ale ta osoba nie jest dla nas zagrożeniem. Mrugam kilka razy oczami.
- Carmen? Ty nie na balu?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wchodzę za Delilah na basen. Nienawidzę wody... A do tego nie umiem pływać. Może jakoś uda mi się coś wymyślić, aby tego nie robić. Nagle widzę Carmen. Świetnie. Nudny bal, basen i do tego jeszcze ona. Ten dzień nie może być cudowniejszy.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline