Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Właściwie to tak.
Carmen zdecydowanie jest realistką. Widać to właściwie w każdej wypowiedzi. Zastanawiam się, czy to dobrze, czy źle. Dobrze jest czasem porozmyślac. Ale żyjąc w elicie państwa powinno się stąpac twardo po ziemi. Nie wiem, co myśleć.
Offline
- Nie jesteś przekonany. - Śmieje się cicho. - Moim zdaniem szczęście przychodzi w najmniej spodziewana chwili i odchodzi w najgorszym z możliwych momentów. Tak jak by mówiło: "Nie zauważasz mnie więc odchodzę, zobaczymy jak poradzisz sobie beze mnie" - wzdycham.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Tu się akurat zgodzę- uśmiecham się i siadam na brzegu, żeby móc obserwować Carmen.- O szczęściu możnaby rozmawiać w nieskończoność, nie sądzisz? Tyle rzeczy można o nim powiedzieć...
Offline
- Taa... - mruczę pod nosem i biorę głęboki oddech. - Można się rozgadywać w nieskończoność. Ale ono i tak przyjdzie kiedy chce i do kogo chce - podsumowuję.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kiwam głową i po prostu przez chwilę milczymy, patrząc sobie w oczy. Źrenice Carmen są intensywnie zielone. Jak... pokrzywy. Wyglądają dokładnie jak pokrzywy. Są śliczne, a jednocześnie kryją w sobie coś niebezpiecznego i dzikiego. Jakbym spoglądał w lustro weneckie. Ona jest czujna i gotowa do skoku, a jej oczy to jakby ostrzeżenie... mrugam gwałtownie. Znowu się zamyśliłem i nie kontaktuję z rzeczywistością.
Offline
- A co oprócz pływania robisz dla przyjemności? Oczywiście kiedy masz czas...
Widzę jego zamyśloną minę i zaczynam się śmiać, a on patrzy na mnie pytająco.
- Odpłynąłeś gdzieś - chichoczę nie mogąc się powstrzymać. - Powiedz mi gdzie byłeś... - pytam żartobliwie choć w głębi duszy chciała bym si ę dowiedzieć o czym myślał.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Powiedzieć jej? Właściwie... czemu nie? To Carmen. Stawiam pałac, że nawet się nie zarumieni.
-Szczerze? Gdzieś w twoich oczach- unoszę kąciki ust.- Mają przepiękny kolor.
Offline
Kręcę głową ze szczerym uśmiechem.
- W moich oczach... - mówię z po wątpieniem. Wzdycham i podciągam się na łokcie. - No i co w nich znalazłeś? - Pytam z nadmiernym zaciekawieniem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Pokrzywy i lustro weneckie. Brzmi to idiotycznie.
-Pokrzywy i lustro weneckie- mówi pewien znany wszystkim idiota. Próbuję nie przestawać się uśmiechać, ale wychodzi to odrobinę sztucznie - Pokrzywy to kolor. A lustrem weneckim przechwytujesz świat zewnętrzny, nie ujawniając jednocześnie siebie. Sprytnie, Carmen, sprytnie.
Offline
Przygryzam wargę powstrzymując uśmiech.
- Zaraz utopisz się w tym całym rozmyślaniu. - Kręcę głową.
Zanim na mojej twarzy pojawią się rumieńce szybko łapię Fabiana obiema rękami za nadgarstek i odpijając się od ścianki wrzucam go do wody. Szybko wypływam na powierzchnię i nabieram powietrza. Przymykam lekko powieki i odgarniam z twarzy włosy.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wypływam na powierzchnię nie mogąc złapać oddechu ze śmiechu.
-Lady Carmen- silę się na poważny ton.- Rozumiem, że jest pani zdesperowana w drodze do korony, ale nie uważa pani, że próba zabójstwa księcia jest lekką przesadą?
Śmieję się dalej a potem nurkuję i przepływam basen do końca.
Offline
Płynę za księciem i kiedy dopływam do niego łapie go za ramiona. Moje palce w porównaniu z jego skórą są lodowate.
- Nie zrobiła bym tego tak szybko... - mówię mu d ucha siląc się na poważny ton. - Najpierw kazała bym ci napisać list w którym ogłosił byś mnie królową. - Odsuwam się o kilka centymetrów i wybucham śmiechem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Być może kiedyś taki napiszę...
-Element zaskoczenia byłby wtedy gwarantowany- płynę dalej, a po chwili wracam do Carmen
Offline
Siadam na brzegu i sięgam po wcześniej przyniesiony ręcznik. Szczelnie się nim omijam.
- To prawda. I pewnie długo by potem o tobie mówili - dalej mówię ze śmichem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Wątpię. Zostałbym notką w podrecznikach, znany jako "ten książę zamordowany przez kandydatkę". Być może byłby to jeden z ciekawszych działów, zwłaszcza, gdyby opisali szczegóły zbrodni.
Offline
Kręcę głową.
- Zbytnio weszliśmy w szczegóły tego planu. Miałeś się tego nie spodziewać. - Uśmiecham się tajemniczo. - Teraz będę musiała wymyślić coś innego. I nawet mam już mały pomysł... - Przechylam lekko głowę w bok.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Zaczynam się ciebie bać...- Zamierzasz zakluczyć mnie tutaj i zagłodzić na śmierć? - unoszę brwi.
Offline
Kręcę głową przecząco, a tajemniczy uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Przymrużam jedno oko.
- Coś... Bardziej przyjemnego.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Zamkniesz mnie tutaj, zagłodzisz prawie na śmierć, a potem przyniesiesz mi jedzenie?
Nie przestaję się śmiać, nawet pod wodą.
Offline
Nachylam się w jego stronę i lekko szturcham jego ramię.
- Nie znasz się. Jeśli będę miała szanse to zrealizuję miłą niespodziankę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-To mnie teraz zaciekawiłas... przewidujesz jakiś konkretny termin?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia co ma na myśli, ale chcę się tego dowiedzieć...
Offline
Wzruszam ramionami z udawaną obojętnością, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
- Może tak... - mówię przeciągle - ... a może nie. Poczekasz ~ zobaczysz.
Rozcieram ramiona.
- A teraz jeśli mi książę wybaczy będę już wracać do swojego pokoju - mówię oficjalnym tonem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Żegnam panią, Lady Carmen- mówię równie poważnym głosem i wracam do basenu.
Jeszcze trochę popływam. Muszę pozbierać myśli przed Biuletynem
Offline
Następnego dnia po "balu" miałam małego kaca. Ale po wzięciu tabletki czułam się już dobrze.
Przebrałam się w dwuczęściowy, błękitny kostium kąpielowy.
Zanurzam się w wodzie. Przez jakiś czas pływam szybko aby się zmęczyć. Mam ochotę wyrzucić z głowy wszystkie myśli, a zmęczenie to najlepszy sposób. W końcu jestem na tyle zmęczona, że kładę się na tafli wody. Aby nie myśleć, wsłuchuję się w bicie swojego serca i liczę każde uderzenie. Uwielbiam to.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Chciałem szukać Carmen w jej pokoju, ale mam dręczące przeczucie, że jej tam nie ma. I wiem, gdzie może być.
Wchodzę ubrany na basen, nie będę pływać na kacu. W ogóle dałbym rady dzisiaj pływać. Chociaż zazwyczaj mnie to odstresowuje, dzisiaj samo myślenie o wodzie mnie irytowało.
-Carmen-mówię, dostrzegając pływającą sylwetkę.
Offline