Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Unoszę brwi i spoglądam na nią z politowaniem.- Przykro mi słoneczko, ale to raczej ty przegrasz. I radziłabym bym ci się wycofać, w końcu jesteś tylko dwójką.- uśmiecham się i mrugam. Królowa mówiła, że bardzo zwraca uwagę na kasty, więc pora to wykorzystać przeciwko niej.
Offline
Policzki mi czerwienieją, uśmiecham się krzywo.
- W tej chwili twoja klasa ma znaczenie tylko dla królowej - mówię. Czemu akurat kasty? Skąd ona wie gdzie uderzyć..? Mimowolnie się prostuję.
No jasne. Królowa jej powiedziała.
- Jesteś tu tylko dzięki twojej matce i jej znajomości z matką Fabiana. Nie masz szans. Od razu jesteś na przegranej pozycji. Radziła bym ci zacząć ćwiczyć pożegnanie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Oj naprawdę mnie nie doceniasz. Mam więcej szans niż się wydaję.- kręcę głową.- I błagam nie udawaj, że nie liczą się dla ciebie kasty. Niestety już nie jesteś tą najlepszą, na najlepszej pozycji. Nie jesteś już nieskazitelną dwójeczką.- wzruszam ramionami i znowu zaczynam grać.
Offline
Zaraz wybuchnę. Zaraz coś sobie zrobię. Albo jej. Taak. Zdecydowanie coś jej zrobię. Jeszcze raz wspomni o klasie, a normalnie powykręcam jej nogi i zaciągnę za włosy do ogrodu, a potem...
Biorę głęboki oddech.
Oddychaj. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Moje serce wali jak szalone.
- Ale ja przynajmniej nie jestem sama. Tak kompletnie sama jak ty. Jak to jest zostać oddanym? Hm? Twoja matka najwyraźniej nie ma do ciebie szacunku. Wiem dlaczego cię tu oddała. Pewnie jej ciążyłaś. Przeszkadzałaś. - mówię szybko i unoszę brew. - Ośmieszysz się - powtarzam się.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Ja też nie jestem sama. Mam cudowną rodzinkę i uroczego gwardzistę. - uśmiecham się.- Czekaj kiedyś słyszałam, że z matczyną miłością w rodzinach dwójek jest bardzo źle. Skoro mi wypominasz, że matka mnie nie szanuję, to widocznie tak jest u ciebie.. Oświecę cię, matka mnie szanuję, Jestem jej ukochaną córeczką. Zabiła by jak mi się coś stało.- mówię patrząc na nią zimnym wzrokiem.- A jak już to się ośmieszysz, kiedyś palniesz coś głupiego czego nie będzie dało się odkręcić.
Offline
Nie mogę już wytrzymać. Zrywam się na równe nogi i podchodzę do niej.
- Gdybyśmy nie były w tym cholernym pałacu i gdyby nie groziło mi to karą, w tej sekundzie wydrapała bym ci oczy - grożę jej przez zaciśnięte zęby. Zaciskam dłonie w pięści. - Ale obiecuję, że zrobię coś co zaboli cie o wiele bardziej.
Z trudem powstrzymuję się od uderzenia jej w tą wypudrowaną mordę twarz. Przełykam z trudem ślinę i odwracam się na pięcie w stronę wyjścia. Wychodzę z sami muzycznej, cała rozdygotana ze złości. Teraz nie tylko na Gabriellę ale i na siebie, że dałam się tak łatwo ponieść emocjom.
Kiedy trzaskam drzwiami, zaniepokojony gwardzista pyta się mnie czy wszystko ze mną dobrze. Ja jedynie warczę przez zaciśnięte zęby, że wszystko będzie dobrze jak ona zniknie. Musze się jej pozbyć. Muszę coś z tym zrobić. Nie mogę pozwolić aby zaczęła się tu panoszyć.
Ona musi wyjechać. I to jak najszybciej.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Złość piękności szkodzi.- mruczę po nosem gdy wchodzi. Dumna z siebie, że tak łatwo uległą emocjom zaczynam grać na pianinie. Kilka dni temu, rozmawiałam z taką jedną blondynką która przed wyjazdem opowiedziała mi wszystko o niej, jej słabościach i byciu suką. No cóż, jest tylko jedna Queen Bee, i jestem nią ja. Ona jest tylko żałosną podróbą
Offline
Wchodzę do sali muzycznej, mijając roztrzęsioną Lady Carmen.
Zapowiada się niezła zabawa.
- Witam, Lady Gabriello - mówię. - Czy wszystko w porządku? Usłyszałem kłótnie i postanowiłem to sprawdzić. - Tak, bo tak się martwiłem.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Witaj Benny, wszystko w jak najlepszym porządku. Rozmawiałyśmy o naszych rodzinach i widocznie Carmen, nie lubi tego tematu.- uśmiecham się i przejeżdżam dłonią po klawiszach.
Offline
- Z całym szacunkiem, panienko, ale wolę gwardzisto Heavensbee - mówię. - Czyli nic się nie dzieje? Już myślałem, że będę musiał interweniować. - A szkoda.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Nic, a nic, zwykła kulturalna rozmowa.- wzruszam ramionami.- A ja jednak wolę Benny, pasuję do ciebie.- śmieję się
Offline
- Rozmowa na temat rodziny może być drażniąca, szczególnie w wyższych klasach. - Na przykład gdy matką jest sukowata królowa Norwegoszwecji. - Benny pasuje tylko dlatego, że panienka mnie nie zna - rzucam. Przez moje oczy przechodzi złośliwy błysk. - Nadawanie... pseudonimów gwardzistom podchodzi pod spoufalanie się. Chyba książę Fabian nie chciałby, żeby jego wybranka spoufalała się z gwardzistami, czyż nie?
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Dobrze, skoro woli pan, żeby było oficjalnie to niech będzie gwardzisto Heavensbee.-mówię oficjalnym tonem.- A teraz prosiłabym bym pana o wyjście, ponieważ mam ochotę się zrelaksować. A pańskie sztywne towarzystwo mi w tym nie pomaga.- nadal mówię oficjalnym tonem nawet na niego nie spoglądając. Chcę abym go traktowała jak zwykłego służącego, proszę bardzo.
Offline
Unoszę kącik ust, gdy nie widzi.
Uwielbiam je męczyć. Dlatego zostaję, opierając się o drzwi.
- Panienka uwierzy, że woli mieć mnie za sprzymierzeńca, niż wroga - rzucam. - I jestem gwardzistą, nie służącym. Rozkazywać mi może tylko rodzina królewska Illei.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Rozumiem.- kiwam.- W takim razie jakie korzyści mogłabym mieć z posiadania pana jako sprzymierzeńca?- opieram się na ręce.
Offline
Zastanawiam się chwilę. Przekrzywiam głowę, przyglądając się jej badawczo.
- Chociażby takie, że królowa wierzy w niemalże każde moje słowo. Wbrew pozorom nie jest tutaj panienka najwyżej postawiona, pomimo swojej kasty, Lady Gabriello. - Uśmiecham się złośliwie. - Ale na mój sojusz trzeba sobie zasłużyć.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- To nieźle się pan tutaj ustawił gwardzisto Heavensbee.- kiwam lekko głową z uznaniem.- I co na przykład miałabym zrobić, albo jak się zachowywać aby zasłużyć na pański sojusz?- dopytuję.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Powiedzmy, że musiałaby panienka nie być kandydatką. Ponieważ jestem tu też od uprzykrzania życia takim, jak panienka - mówię. - Jednak doceniam fakt, iż panienka zgodziła się na degradację społeczną w imię prawdziwej miłości - rzucam sarkastycznie.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Teoretycznie nie jestem kandydatką. Zgadzając sie na to, nie sądziłam, że wszyscy zapomną, że jestem księżniczką i będę mnie traktować jak zwyczajną kandydatkę.- przewracam oczami.- Gdybym wiedziała, że wiążę się to z degradacją, że te dziewuchy mogą mnie traktować jak równo sobie, albo gorszą to bym się tak łatwo nie zgodziła.- mruczę pod nosem.
Offline
Cały czas powstrzymuję złośliwy wyraz twarzy.
- Ale chwila... czegoś tu nie rozumiem. Rywalizuje panienka o księcia, prawda?
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- Dokładnie tak.- kiwam głową i bawię bransoletką.
Offline
Patrzę na nią z politowaniem.
- W świetle prawa jest panienka kandydatką. Czyli mają prawo traktować panienkę jak równą sobie. - Odsuwam się od drzwi. - Niektórym wyższym kastom też nie podoba się przebywanie z niższymi, ale są równe i nic na to nie poradzą.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
- I po co komu te kasty? U mnie w domu ich nie ma i nikt nie narzeka.- wzdycham.- A teraz jeśli panu gwardzisto Heavensbee, nie będzie to przeszkadzać to chciałabym się zrelaksować przed pianinem. Jeśli pan chce zostać i posłuchać, zapraszam nie mam nic przeciwko.- mówię i zaczynam grać kolejną ulubioną melodię.
Offline
Kręcę głową.
- Była panienka kiedyś poza pałacem? Mam na myśli z prawdziwymi ludźmi? - Brnę dalej w temat.
I spoke to God today and she said that she's ashamed
What have I become? What have I done?
Offline
Przerywam na chwilę granie.- W Norwegoszwecji czy tutaj w Illei?-marszczę brwi.
Offline