Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Nie, przecież dopilnowałbym, żeby było bez orzechów...
To naprawdę... dziwne. I zwyczajny "przypadek" staje się malo prawdopodobny...
Offline
- Ktoś to zrobił specjalnie? - pytam chyba bardziej sama siebie. Wzdycham cicho i zamykam oczy. - Na prawdę wolałam chyba opcję z pomyłką w kuchni... - dodaję, przykładając chłodną dłoń do czoła.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Sprawdzę to dokładnie, obiecuję- pochylam się do niej blizej- A ty musisz teraz odpoczywać, okay?
Offline
- Nie mam zamiaru się stąd ruszać - odpowiadam. Czuje jego ciepły oddech na policzku, łaskocze mnie. - Na razie. Pewnie wieczorem wszystko będzie prawie w normie. - Krzywię się nieco. - Pewnie masz dużo pracy, co nie? Nie możesz tu siedzieć - wywracam oczami.
Chciałabym aby został... Ale przecież nie będę go o to prosiła. Zawsze kiedy coś takiego się zdarzało był Matt. Zawsze siedział przy łóżku i czekał aż będę mogła wyjść ze szpitala. Teraz go nie ma, a ja czuje dziwną pustkę, którą chce czymś zapełnić.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kręcę głową stanowczo.
-Przed chwilą praktycznie walczyłaś o życie i,myślisz, ze teraz pójdę? Chocbym miał jutro organizować tu kongres międzynarodowy, nie zostawiłbym cię w takim stanie. Zostanę- delikatnie sciskam jej rękę.
Offline
Uśmiecham się tak jak bym właśnie coś wygrała. Jak bym jako pierwsza dobiegła do mety i właśnie stawała na podium. Nie, to zdecydowanie coś więcej. To uczucie przepełnia mnie całą.
- W sumie to jestem wykończona - przyznaję, odwzajemniając delikatny uścisk dłoni. - Ta sytuacja jest okropna - mówię po chwili. - Ale to się czasem zdarza, przyzwyczaiłam się.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Pamiętasz jak to było za pierwszym razem? Kiedy się dowiedziałas, że jesteś uczulona?
Może chociaż rozmowa pozwoli jej na chwilę zapomnieć
Offline
Kiwam lekko głową.
- Średnio. Byłam mała, a alergia na początku była łagodniejsza. Po zjedzeniu czekolady dostawałam wysypki - wzruszam lekko ramionami. - Tak mówili rodzice - dodaje. - A pierwszy atak miałam chyba około trzech lat. Pamiętam tylko tyle, że strasznie się wystraszyłam i spanikowałam. A potem szpital. - Biorę głęboki oddech. - Zapłakaną twarz matki. - Nagle w mojej głowie pojawia się jej twarz, wyraźna. Jej oczy dokładnie obserwują każdy mój ruch... Są zmartwione, wystraszone i załamane i wiele innych uczuć, których nie jestem w stanie odczytać. Czemu teraz? Mrugam oczami w których pojawiają się łzy i je tłumię. - Rozmazane sylwetki i głosy. Ale nic poza tym - kończę, przełykając głośno ślinę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-To zruzumiale, przecież to było tak dawno...- zauważam łzy w jej oczach. Ale nie płacze. Nie Carmen- Car... juz jest e porządku. Juz wszystko będzie dobrze- gładzę wolną dłonią jej policzek.
Nie mam juz opatrunku, a dzięki wszystkim maściom blizna nie wygląda tak strasznie... Ale to nie zmienia faktu, ze nie mam kawałka dłoni. Czuję się z tym... dziwnie
Offline
- Wiem - mówię jedynie.
Przymykam powieki i przez chwilę jedynie korzystam z chwili. Z tego, że jest obok, że mnie dotyka.
- Czasem mam takie napady wspomnień - śmieje się cicho, próbując uśmiechnąć ale wychodzi z tego bardziej grymas. - Są takie... Niespodziewane i chyba to najbardziej mi w nich przeszkadza. Wolała bym o nich wiedzieć aby to tak we mnie nie uderzało - słowa wylewają się ze mnie szybko, nie wiem nawet dlaczego. Nawet nie chciałam tego mówić, to było silniejsze ode mnie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Ja tez - mówię, patrząc gdzieś w dal. Natrafiam na nierozumiejące spojrzenie Carmen- Ja też tak mam- wyjaśniam- Ostatnio już rzadziej niż wcześniej, ale to nadal...
Śmierć ojca. Andrea po jego pogrzebie. Asteya w wannie pełniej krwi. Pole bitwy pełne krwi i ofiar. Ataki, setki, tysiące ataków.
Wiele widziałem i zdecydowanie za dużo pamiętam
Offline
W tym momencie dosłownie widzę jak obrazy przeskakją w jego oczach, jak wspomnienia przez nie przepływają. Jego oczy ciemnieją, pogrążając się w smutku jednocześnie zachowując spokój ale nic więcej się nie zmienia, a już po chwili i one wracają do normalności. Przyglądam mu się zaciekawiona jak bym dopiero pierwszy raz w życiu go widziała.
Kiedyś słyszałam, że oczy odzwierciedlają naszą duszę... Ale dopiero teraz to zrozumiałam.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Patrzę jej w oczy i słyszę naszą rozmowę, która nigdy nie została wypowiedziana. Rozmowę, której nikt nie zapisze, bo słowa nie potrafią jej ująć. Nasze oczy mówią, choć nie padają słowa. Jesteśmy ciszą, jesteśmy hałasem i tylko trwamy w bezruchu, pełni zrozumienia. Po prostu zrozumienia.
Offline
Nie wiem jak długo tkwimy w bezruchu jedynie wpatrując się w siebie. W którymś momencie wypuszczam powietrze z płóc, nawet nie wiedziałam, że wstrzymywałam oddech. Jednak dalej nic nie mówię, wpatrzona w Fabiana.
Zaciekawiona próbuję dostrzec coś w jego oczach ale wszystko co w nich wcześniej wiedziałam przygasło. Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że on robi dokłanie to samo co ja.
Po pomim ciele przechodzi dreszcz. Nie chce aby to robił, uświadamamam sobie. Nie potrzebuje litości ani współczucia. Nie chce aby widział mnie.
Gwałtownie mrugam powiekami, przerywając tą chwilę. Coś sie teraz stało ale nie jestem dokładnie pewna co. I chyba nie chce wiedzieć. Wysuwam dłoń z uścisku dłoni Fabiana.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
A wtedy ona mruga i odwraca wzrok.
-Czemu to robisz?- pytam praktycznie bezgłośnie- Czemu ciągle przede mną uciekasz, Carmen?
Offline
Marszczę brwi i lekko wydymam wargi.
- Uciekam? Nie ucikam od ciebie - zaprzeczam ale cały czas nie patrzę w jego stronę. Po prostu nie mogę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Uciekasz, cały czas- każde słowo mówię tak powoli, jakbym nie był pewien, czy chcę mówić to na głos.
Dopuszczać to do siebie.
- Możemy rozmawiać, całować się, ale ty uciekasz. Przed prawdą, przed sobą samą. Jak mam cię pokochać, Carmen? Jak?
Offline
Sztywnieję. Czuje ciepło na policzkach. Nie, to nie jest ciepło. Mam wrażenie, że płoną one żywym ogniem. Uparcie patrzę się przed siebie, byle nie na niego. Przyciskam dłonie do piersi, niby w geście obrony.
Nie wiem dlaczego ale milczenie wydaje mi się w tej chili idealne. Przez chwilę rozważam zamknięcie oczu, może by pomyślał, że zasnęłam. Ale jednak tego nie robię. W ogóle nic nie robię. Próbuję się wyłączyć i nie słyszeć jego pytań, które cały czas rozbrzmiewają echem w mojej głowie, odbijając się od czaszki i powodując ból. Serce - ono przyspiesza. Bije za szybko i czuje to pod palcami.
W środku się cała gotuję, dygoczę, krzyczę i śmieje jednocześnie ale na zewnątrz nadal jestem jak skamieniała. I nadal milczę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Nie rób tego, Carmen- nadal do niej mówię, ale mam wrażenie, że ona tylko zapada się coraz głębiej w siebie. Znika- Spójrz na mnie. Spójrz na mnie, Carmen.
Mam wrażenie, że ona powoli rozpływa się we mgle, a ja próbuję ją złapać. Ale jest tylko pustka.
Offline
- Jestem zmęczona, Fabian - mówię bezbarwnym głosem. - Daj mi odpocząć - dodaję.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Proszę, Carmen. Nie rób tego. Nie uciekaj, nie znikaj, nie udawaj nikogo. Proszę- nie przestaję patrzeć w jej oczy, ale nie dostrzegam w nich niczego.
Po raz pierwszy, jej oczy są po prostu puste
Offline
- Nie uciekam jestem... - kimś kogo penie i tak nie pokochasz. - Jestem zmęczona - upieram się. Zdaje sobie sprawę, że on wcale nie chce odpuszczać więc w końcu patrzę na niego. Posyła mi błagalne spojrzenie ale ja jedynie patrzę, nie reagując na nie. - Ktoś właśnie próbował mnie otruć, leże w szpitalu. Chce odpocząć, Fabian - mówię lekko marszcząc brwi. Moje serce nadal nie chce się uspokoić, tak samo jak miliardy myśli i głupie wspomnienia. Nagle czuje się strasznie przytłoczona - ja bym znajdowała się w pomieszczeniu pełnym ludzi i dla mnie już nie wystarczało powietrza. - Sama - wyduszam z siebie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Chcę zostać. Wszystko we mnie chce zostać, odnaleźć tą Carmen, prawdziwą Carmen...
-Dobrze- mówię tak zimno, jak jeszcze nigdy się do niej nie zwracałem.
Patrzę jej w oczy jeszcze przez ułamek sekundy, niedostrzegalnie kręcę głową, a potem odwracam się i powoli idę do drzwi.
A w moich myślach panuje taki chaos...
Offline
Z trudem przełykam ślinę i obserwuję jak wychodzi.
Teraz na prawdę mam ochotę krzyczeć. Łapie za poduszkę i przyciskam ją do twarzy. Już mam zacząć się po prostu drzeć gdy z mojego gardła wydobywa się jedno słowo, które powoduje, że łzy frustracji zaczynają wypływać z pod moich powiek i od razu wsiąkać w poduszkę...
- Zostań...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Odwracam się gwałtownie. Patrzę na nią. W ciszy. A potem podchodzę. Siadam na brzegu jej łóżka, i wkładam ręce pod jej plecy, unosząc ją tak, żeby siedziała. Przyciskami ją do siebie i gladze po włosach, nic nie mówiąc.
Offline