Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Otwieram oczy. Widzę przed sobą skrzydło szpitalne... Z tym miejscem mam tylko złe wspomnienia. Doczepki i rozmowa z królową. Wciąż nie mogę sobie przypomnieć co tu robię. Staram się podnieść głowę, ale natychmiastowo zaczynam czuć ból w ramieniu. Syczę cicho. Teraz zaczynam sobie wszystko przypominać, a wspomnienia przewijają się jak na kasecie. Zostałam postrzelona. Po kolei. Był atak rebeliantów, ucieczka do schronu, przebicie się taranem, strzelanina i gaz łzawiący. Film urywa się. Podnoszę jedną rękę i staram się delikatnie dotknąć zranionego miejsca. Jest trochę przesiąknięte krwią. Podejrzewam, że wcześniej było jeszcze gorzej.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Budzę się rano, dziewczyny juz nie śpią. Tylko Carmen zdaje się hibernować. Wciąż wszystkie są blade i nieco przerażone, ale żyją. Mimowolnie spoglądam na Del. Nie znalazłem jej, ale to się nie liczy. Uśmiecham się szeroko do dziewczyny, nie wiem, co mógłbym teraz powiedzieć. Jestem po prostu szczęśliwy.
Offline
Podnoszę wzrok na Fabiana, który się uśmiecha. Nie wiem czemu. Zostaliśmy zaatakowani. Czemu on się uśmiecha? Staram się odwzajemnić uśmiech, jednak wtedy zauważam jego dłoń. Zaskoczona otwieram usta, żeby coś powiedzieć, jednak zaraz je zamykam.
Czy gdybym została, nie doszłoby do tego? To moja wina. Może gdybym nie uciekła, nie zostałby zroniony?
Ale żyje.
Zaciskam usta w wąską kreskę. Nie powinno do tego dojść. Nie powinnam była uciekać jak tchórz.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Dziewczyna się nie uśmiecha. Jej też coś się stało? Nie widzę żadnych bandaży.
-Gdzie byłaś, Delilah? Szukałem cię.
Ale nie znalazłeś
Offline
- W lesie - odpowiadam głosem praktycznie bez emocji,. - Uciekłam.
Jak tchórz.
- Jak się czujesz, Fabian? - Pytam, starając się nie patrzeć na jego twarz.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Żyjesz, więc dobrze.
-Bywało lepiej- spoglądam na bandaż- Wolę się nie domyślać, co tam będzie, gdy to zdejmę- uśmiecham się gorzko.-A ty? Byłaś ranna?
Offline
- Jak się czujesz panienko? - pielęgniarka podchodzi do mnie z tacą w ręku.
Stoi na niej szklanka wody i dwie niebieskie tabletki.
- Proszę to połknąć. Złagodzi ból. - kiwam głową i robię to co mówi.
Zaczynam się rozglądać po sali. Widzę Delilah rozmawiającą z Fabianem. Ich głosy lekko się rozmazują w moich uszach. Jest też Carmen i Elodie... A gdzie reszta?
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Kręcę głową.
- Tylko wyziębiona. Utrzyma się to jeszcze jakiś czas, ale po lekach będzie dobrze. - Milczę przez chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. - Nie powinnam była uciekać.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kręcę głową z niedowierzaniem
-Lila, właśnie o to was prosiłem. Zrobiłaś najlepszą rzecz, jaką mogłaś wtedy zrobić. Gdybyś nie uciekła, ktoś mógłby cię postrzelić. Prędzej czy później, zemdlałabyś z powodu gazu.
Widzę, że i tak mi nie wierzy.
-Spójrz na to z tej strony, może taki punkt widzenia cię przekonać. Gdybyś tam została, prawdopodobnie zemdlałabyś z powodu gazu. Gdybym cię znalazł, zmusiłbym się, żeby cię wynieść, mimo przestrzelonej dłoni. Stracilbym jeszcze więcej krwi i byłoby ze mną dużo gorzej. To było najlepsza opcja z możliwych, naprawdę. Dziękuję, Lila
Offline
Waham się przez chwilę. Podnoszę jego dłoń i przyglądam się jej. To nie wygląda dobrze.
- Możliwe - mówię, choć nadal mam trochę wątpliwości. To ma... sens. Zerkam w stronę Lily i Elodie, które również się obudziły, po czym wracam spojrzeniem do Fabiana. - Ale chyba powinieneś iść sprawdzić, co z resztą kandydatek - dodaję z niewyczuwalną nutą rozczarowania. Dopiero wtedy sobie uświadamiam, że nadal trzymam jego rękę, którą od razu odkładam. - Ucierpiały bardziej, niż ja.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Powstrzymuję śmiech, gdy dziewczyna puszcza moją rękę. Ja nie gryzę...
Kręcę głową i idę w stronę Lily, która chyba dopiero się obudziła.
-Jak twoje ramię?
Offline
Wchodzę do szpitala. - Cieszmy się i radujmy, albowiem naczelny dupek wrócił! - mówię, rozglądając się. - Co tu się stało? - pytam zaskoczony
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
-Idealnie w porę, Ashanim- kręcę głową. Ten to zawsze ma szczęście- Przyjechałbys dwa dni wcześniej i raczej już byś się tak nie uśmiechał
Offline
- Chyba... lepiej niż poprzednio.- wysilam się na uśmiech.
Nie dzisiaj... Dzisiaj nie mogę udawać, że wszystko w porządku. Lustruję go wzrokiem.
- A twoja ręka? - spoglądam na obandażowaną dłoń.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Dlatego nie przyjechałem. Naprawdę wolicie, żebym miał dobry humor. A teraz. - rozglądam się - Ktoś wytłumaczy ten burdel?
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
-Może następnym razem- odpowiadam i odwracam się do Lily- Dziewczyny były z tobą w tamtym schronie?
Offline
- I weź tu trochę dobrej woli chciej wykazać i pomóc, to ci cholera nic nie powiedzą. - przewracam oczami.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Tak. - przypominam sobie dziewczyny.
Kolejny mini film odtwarza się w mojej głowie.
- Melody i Cassidy... Ale, nie wiem gdzie teraz są. - kręcę głową.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Był atak rebeliantów jak jeszcze nie zdążyłeś się do domyślić.- mówię zachrypniętym głosem do Asha i przewracam oczami.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- A ja liczyłem, że nie żyjesz. - przewracam oczami
Ostatnio edytowany przez Ashanim Daniels (2016-07-27 18:15:46)
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- No widzisz, ty też jednak żyjesz. A myślałam, że już nie wrócisz.- mówię cicho. Nie mam siły mówić.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Też miałem taką nadzieję. W sumie nie miałem po co tu wracać. - siadam na krześle.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
-To bardzo dobry czas i miejsce na takie żarciki, Ash. Wszyscy aż płaczą ze śmiechu. Idź lepiej pomóc pokojówkom, bo jakbyś nie zauważył, gwardzistów nie ma, a one same wszystkiego nie wyniosą
Offline
- Kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - pytam, wstając z krzesła.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Spoglądam to na Fabiana, a to na Ashanima. Zastanawiam się czy coś powiedzieć, ale koniec końców siedzę cicho. Jeszcze tylko brakuje żebym ja się wtrącała. Podnoszę tylko szklankę z szafki i zaczynam się wpatrywać w jej dno.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline