Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Co szczerze sądzicie o Maxie i eliminacjach? Przykłada się do nich?- pytam z ciekawością.- Mi możecie wszystko powiedzieć zrozumiem, znam go najlepiej.
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Och. Ja dzisiaj odpadłam, więc nie jestem najlepszym źródłem informacji. Mam wrażenie, że... - Waham się. - Z resztą nie ważne. Wydaje mi się, że chce żeby mu zależało bardziej, ale coś mu to utrudnia. - Wzruszam ramionami. - Ja się nie czułam za bardzo otoczona jego uwagą, ale to raczej lepiej dla mnie.
Mimowolnie przesuwam palcem po pierścionku.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Spoglądam na dziewczyny. Mogą założyć fanklub policzkowania mnie. Wstaję i idę do lasu. Zaczynam uderzać drzewo. Na początku powoli i bez siły, ale potem wkładam w to całą złość i frustrację. Oczywiście nie mogło skończyć się to dobrze. W pewnym momencie uderzam za mocno. Zdecydowanie za mocno, bo w drzewie pozostaje dziura. Za to moja ręką wygląda świetnie. Cała obdarta i w drzazgach. Żeby było śmieszniej puchnie szybciej niż nadmuchiwany balon. Bosko. - Cholera! - krzyczę, a dopiero potem uświadomiam sobie, że ktoś mógł mnie słyszeć.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Z lekkiego snu wyrywam mnie głośnie "Cholera".
- Co to było? - rozglądam się rozkojarzona.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Maximon Thornes, prywatny budzik - wyjaśniam Alex.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ciekawego co takiego mu utrudnia.- zastanawiam się go wiem że pewnie chodziło o mnie, nie pozbierał się jeszcze po mojej udawanej śmierci. Ale teraz skoro wróciłam, przeszkoda zniknęła. Po chwili usłyszałam głośne dobrze mi znane " Cholera"- Ciekawe czy ktoś znowu mu przywalił- roześmiałam się cicho.
Offline
- Bardzo możliwe. - Stwierdzam z udawaną powagą. - Jako, że w lesie nikogo nie ma poza.. - ups. - .. nikogo nie ma, to pewnie oberwał od jakiegoś drzewa.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Czułam się… jakby nie powinno mnie tu być, a do tego byłam trochę śpiąca. Postanowiłam udać się już do sypialni. Pomachałam dziewczynom, rzuciłam szybkie "cześć" i poszłam w stronę pałacu.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Prycham. Sam się o to prosiłem. Nie zważając na ból tłukę to biedne drzewo dalej. Dopiero mój pies mnie odciąga. I dobrze robi. Ręka przypomina małą dynię. Jest spuchnięta, obdarta ze skóry i najeżona drzazgami. Teraz zdecydowanie muszę iść po opatrunek.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Widocznie nawet drzewa wkurzył.- stwierdziłam.- Dobra idę sprawdzić czy jeszcze żyję, bardzo miło było mi was poznać.- uśmiecham się i od w stronę z której dochodził dźwięk. Widzę Maxa, dziurę w drzewie i rękę Maxa całą w krwi wielkości balona.- Jezu nie mów, ze serio jesteś tak głupi aby walić w drzewo?-przewracam oczami.- To zdecydowanie w twoim stylu.
Offline
- Najwidoczniej jestem tak głupi. A zresztą nie ważne. Zasłużyłem.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- No to sobie pogadałyśmy. - Śmieję się. - Dobra chyba wrócę do śpiewania. Alex. To rozkaz od bibliotekarki. Masz śpiewać.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Owszem zasłużyłeś, przywaliłam ci i wystarczy nie musisz sam siebie torturować.- stwierdziłam siadając na na pniu jakiegoś ściętego drzewa.- A co innego miałam zrobić? Pogłaskać cię po głowie i powiedzieć że jesteś cudowny i idealny? Jesteśmy w tej dosyć trudnej sytuacji razem.- westchnęłam ciężko.
Offline
Parskam śmiechem. - Nie o to chodzi. Mam wrażenie, że wszystko co robię to chrzanię. A nawet tego nie chcę.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Ten obchód to najnudniejsza rzecz, jaką mogę robić. Postanawiam zajrzeć na ognisko. Widzę kandydatki, nie widzę za to księcia (żadna nowość), ale jest za to pani Harper Harmony. Kręcę głową. Kretyn.
Stoję i obserwuję co się dzieje. Ciekawe, czy ktoś mnie zauważy.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
- Nie będę śpie... - widzę znajomą sylwetkę. - Twój narzeczony ci się przygląda. - chichoczę i wskazuję palcem na Luke.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Domyślam się, że tego nie chcesz, jesteś po prostu jak zagubione dziecko w mgle.- spojrzałam na niego z czymś w rodzaju litości.-Ale musisz się w końcu otrząsnąć, wiele osób na ciebie liczy, tym dziewczynom na tobie zależy. Wiem że to jest dla ciebie nowa sytuacja, dla mnie też, ale zostanę u Olliego i pomogę ci jak tylko będę mogła w wyborze jak najlepszej żony, ale serio musisz się ogarnąć i przestać żyć tym co się stało dwa lata temu, i przede wszystkim zacznij poznawać te dziewczyny i zajmij się należycie nimi.- stwierdziłam z powagą.
Offline
Odwracam się zaskoczona. Faktycznie. A miał mieć obchód. Śmieję się.
- Ja sobie poczekam. Jak będzie chciał to podejdzie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Przewracam oczami. No jasne. Sama nie podejdzie. Ja muszę to zrobić. Tylko co ja mam zrobić? Nadal to ukrywać?
Idę w ich stronę i staję przed nimi.
- Witam, Lady Alex. - Patrzę na nią po czym przerzucam wzrok na Mony i patrzę jej w oczy. - Harmony.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Spoglądam na nią. - Dziękuję. Za wszystko. I przepraszam. Też za wszystko. - uśmiecham się - A teraz, jeśli pozwolisz, to pójdę po opatrunek.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Uśmiecham się i zerkam to na Harm to na Luke.
- Cześć, Luke. - hmmm... Czuję się głupio. Tak na prawdę to rozmawiałam z nim dwa razy... A na dodatek pierwszej rozmowy kompletnie nie pamiętam. Co daje mi tak na prawdę jedną rozmowę. Czuję bardzo głupio.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Okej do zobaczenia wkrótce, a i pamiętaj na przyszłość, że jeśli dziewczyna wyznaje ci miłość, to ty też powiedz że ją kochasz, bo dziewczyny są wrażliwe na takie rzeczy i to może ją urazić tak jak mnie uraziło.- stwierdzam.- Ale nie martw się już mi powoli przechodzi, myślisz że to będzie w porządku jeśli się teraz przytulimy?
Offline
- Ależ to oficjalne, gwardzisto Harper - przewracam oczami ze śmiechem.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Tak, myślę, że tak. - przytulam ją, po czym odsuwam się. Ręką z każdą kolejną chwilą wygląda coraz gorzej. - A teraz naprawdę muszę iść. - uśmiecham się, odwracam i odbiegam.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Och, nie będę się witał inaczej przy kandydatkach - mówię.
Zastanawiam się co robić, więc siadam między nimi. Kładę rękę obok siebie na ławce i zauważam, że Harmony łapie, o co mi chodzi, więc robi to samo. Łapię ją za dłoń.
- Lady Alex, jak podoba ci się ognisko? - Zwracam się do Alex, żeby nie poczuła się ignorowana.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline